Arkadiusz Ł., ps. Hoss to, według policji i prokuratury, pomysłodawca tzw. oszustwa na wnuczka i człowiek, który na tym przestępstwie zbił fortunę. 2 lutego podejrzany został zatrzymany przez policjantów z Centralnego Biura Śledczego. Ale trzy dni później wyszedł na wolność. Sąd nie uwzględnił wniosku o jego tymczasowe aresztowanie. Zdaniem prokuratury podczas posiedzenia w sądzie doszło do nieprawidłowości.
Prokuratura chce uchylenia immunitetu
Wszczęcie śledztwa w tej sprawie już dziewięć miesięcy temu zapowiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Efektem tego śledztwa jest wniosek Prokuratury Krajowej o uchylenie immunitetu sędzi, która zdecydowała o niearesztowaniu "Hossa".
Pytaliśmy o sprawę rzeczniczkę Prokuratury Krajowej prokurator Ewę Bialik. Nie odpowiedziała jednak na naszą prośbę o kontakt.
Informacje o wpłynięciu wniosku potwierdziliśmy jednak w Sądzie Okręgowym w Warszawie. - Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie otrzymał odpis wniosku Prokuratury Krajowej z dnia 30 października 2017 r. o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej pani sędzi - poinformował nas sędzia Piotr Bojarczuk, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.
Przekroczony czas 24 godzin
Błąd popełniony przez sędzię zajmującą się sprawą "Hossa" polegał na przekroczeniu dopuszczalnego czasu, w którym należało podjąć decyzję.
- Sąd, do którego prokuratura wystąpiła o areszt wobec Arkadiusza Ł., wyznaczył posiedzenie po przewidzianym na to 24-godzinnym terminie - mówił w lutym tego roku prokurator Krzysztof Sierak, zastępca prokuratora generalnego. Sierak przypominał wówczas, że ograniczenie czasu zatrzymania wynika nie tylko z Kodeksu postępowania karnego, ale też z konstytucji. Zgodnie z prawem policja i prokuratura po zatrzymaniu ma 48 godzin za przedstawienie zarzutów. Jeśli chce aresztowania zatrzymanego, prokurator musi złożyć w sądzie stosowny wniosek. Od momentu złożenia wniosku sąd ma 24 godziny na podjęcie decyzji.
W sprawie "Hossa" nie udało się zachować tego terminu. Arkadiusz Ł. został zatrzymany 2 lutego o 13.55 przez CBŚP. 3 lutego został doprowadzony do prokuratury, gdzie między 18.00 a 19.00 prokurator postawił mu zarzuty. 4 lutego o 9.00 prokurator złożył w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa wniosek o areszt tymczasowy. Jednak sędzia wyznaczyła posiedzenie dopiero na 5 lutego, na godz. 9.00, czyli na godzinę, o której powinien być faktycznie zwolniony. Zdaniem prokuratury sąd procedując w godzinach 9.00-12.00 bezprawnie pozbawił podejrzanego wolności.
Ukarana, choć nieprawomocnie
Przeciwko sędzi zajmującej się wnioskiem o areszt w sprawie "Hossa" toczyło się też postępowanie dyscyplinarne. W czerwcu wniosek o dyscyplinarne ukaranie sędzi został przekazany do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
- Dotychczas Sąd Okręgowy w Warszawie nie otrzymał prawomocnego wyroku - powiedział nam sędzia Bojarczuk. Ale według naszych informacji sędzia została już ukarana, choć decyzja nie jest prawomocna. Sędzia otrzymała karę nagany.
Zdaniem sędziego Waldemara Żurka, rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa, sytuacja, w której prokuratura chce postawić zarzut za błąd popełniony na sali sądowej podczas orzekania, jest niedopuszczalna. - Od uchybień w kwestii procedowania jest postępowanie dyscyplinarne – podkreśla w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
- Nie pamiętam podobnej sytuacji - mówi Waldemar Żurek i podkreśla, że do tej pory nie zdarzyło się, by za błędy proceduralne podczas orzekania stawiać zarzuty karne. Sędzia Żurek zwraca uwagę, że toczą się też śledztwa w sprawie sędziów ze Szczecina i Krakowa. W pierwszym przypadku sprawa jest związana z decyzją o niearesztowaniu podejrzanych. W drugim dotyczy sędzi, która prowadziła proces przeciwko lekarzom oskarżonym o błąd medyczny popełniony w trakcie leczenia ojca Zbigniewa Ziobry. W obu tych przypadkach nie ma jeszcze wniosków u uchylenie immunitetów sędziów.
Piotr Machajski