Legia od pierwszej minuty wzięła się do roboty na poważnie. Przycisnęła, była szybsza i bardziej zdecydowana. Jakby momentalnie chciała zaznaczyć golem swoją obecność we Wrocławiu. Im dłużej trwał mecz, tym mistrzowie Polski stwarzali sobie groźniejsze sytuacje.
Aktywny Szymański
Strzelał Cafu, swoją szansę miał Michał Kucharczyk, ale najbardziej aktywny był Sebastian Szymański. Jeszcze w 23. minucie jego strzał obronił Jakub Słowik, ale kilkanaście minut później bramkarz Śląska się nie popisał. Szymański huknął z wolnego w słupek. Słowik rzucił się do piłki jakoś tak mało zdecydowanie, dopadł do niej Cafu i było 1:0.
Legia stosowała prosty sposób na Śląsk: gdy traciła piłkę, jej piłkarze we dwóch, a nawet trzech doskakiwali do rywala, a w ataku preferowała grę krótkimi, szybkimi podaniami.
Czerwony Piech
Po przerwie goście spuścili nieco z tonu, gra się wyrównała. Może Śląsk dopiąłby swego i wyrównał, ale od 60. minuty musiał grać w dziesięciu, bo czerwoną kartę za brutalny faul na Arturze Jędrzejczyku otrzymał Arkadiusz Piech. Od tego momentu legioniści starali się przede wszystkim nie dopuścić do zagrożenia pod swoją bramką. Udało im się, w piątym kolejnym meczu nie przegrali i razem z Lechią przewodzą tabeli. Mają po 21 punktów. Jagiellonia 19, ale ona gra w niedzielę.
Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 0:1 (0:1)Bramka: 0:1 Cafu (34.)
Legia wygrała we Wrocławiu
sport.tvn24.pl/twis