Kobieta wpadła do głębokiej na pięć metrów studni na Mokotowie. Ku zaskoczeniu lekarzy i policjantów, mimo upadku z tak dużej wysokości, 51-latce nic się nie stało. Badanie wykazało, że miała 4,5 promila alkoholu w organizmie.
Do zdarzenia doszło w środę, 12 grudnia, kilka minut przed godziną 16, w rejonie ulicy Rzymowskiego.
"51-latka spotkała się z dwoma znajomymi. W trakcie dyskusji przy mocniejszych trunkach postanowiła przysiąść na arkuszu blachy. Nie spodziewała się jednak, że w ten sposób ktoś zabezpieczył otwór do betonowej studni. Blacha wygięła się pod jej ciężarem ciała i spadła ona pięć metrów w dół" - opisuje w komunikacie policja.
Lekarze podwójnie zaskoczeni
Służby poinformowali o zdarzeniu koledzy poszkodowanej. Strażacy wyciągnęli kobietę, która została przewieziona do szpitala. Na miejscu pojawili się też się policjanci. Jak relacjonują, lekarze byli zaszokowani, że po takim upadku kobieta nie odniosła najmniejszych uszkodzeń ciała.
"Równie zaskoczył ich wynik trzeźwości badanej. Miała ponad 4,5 promila alkoholu w organizmie" - informują mundurowi. I dodają, że zabezpieczyli miejsce, żeby nie doszło do podobnych wypadków.
Teraz funkcjonariusze ustalają, czy miejsce, w którym doszło do wypadku, było właściwie zabezpieczone i kto jest za to odpowiedzialny.
ml/b
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock