Przelot małego samolotu w okolicy Okęcia wywołał niemałe zamieszanie. 25 rejsów było opóźnionych, duże maszyny pasażerskie musiały krążyć nad miastem. Właściciel awionetki zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami i wcześniejszymi ustaleniami. Sprawę bada policja.
Do incydentu doszło we wtorek wieczorem. Mały samolot przez około 20 minut latał w okolicach Lotniska Chopina. Jak się okazało, to maszyna elbląskiej firmy Opegieka. W oświadczeniu prasowym właściciel samolotu tłumaczy, że celem lotu była "analiza możliwości wykorzystania zielonego lasera w badaniu roślinności", operacja była wykonana z poszanowaniem obowiązujących przepisów, a pilot miał wszystkie wymagane zgody.
"Lot był w pełni bezpieczny"
"Lot odbywający się na pułapie 1350 metrów nad terenem lotniska był w pełni bezpieczny. Zielone światło emitowane przez samolot było efektem zastosowania najnowszego, dwuspektralnego skanera Riegl, umożliwiającego obecnie najbardziej precyzyjną rejestrację i interpretację danych. Użycie tej technologii pozwoliło na bardzo szybkie pozyskanie danych oraz możliwie najkrótsze przebywanie samolotu w rejonie zwiększonego ruchu lotniczego" - tłumaczy Bartosz Majkowski z Opegieka. Dodaje, że użyty laser nie stanowił zagrożenia dla osób obserwujących wiązkę.
"Dodatkowo, jak przed każdą realizowaną przez firmę misją, pilot zgłosił się wcześniej po niezbędne pozwolenia oraz ustalił warunki wykonania nalotu przed jego rozpoczęciem" - zapewnia Majkowski.
Firma twierdzi w oświadczeniu, że dostała zgody na lot od Prezydenta m.st. Warszawy, Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego i Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Uzyskano też zaświadczenie Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego o uprawnieniu do wykonania operacji lotniczych. "Misję uzgodniono z Senior Kontrolerem zbliżania samolotów przed rozpoczęciem lotu" - podkreśla Majkowski.
Jak tłumaczy, lot odbywał się poza strefą specjalnie kontrolowaną nad płytą lotniska, a jedynie w obszarze kontrolowanym wokół portu. Pilot miał utrzymywać ciągłą dwukierunkową łączność radiową z służbami kontroli ruchu lotniczego – twierdzi przedstawiciel firmy.
Firma informuje, że nie planuje kolejnych lotów.
Opegieka twierdzi, że były to zaplanowane działania. Wszystko odbywało się zgodnie z przepisami i ustaleniami ze wszystkimi służbami lotniska odpowiedzialnymi za przestrzeń powietrzną, w utrzymaniu ciągłej łączności z wieżą i kontrolą ruchu.
- Doszło do nieporozumienia między służbami ruchu lotniczego. My utrzymywaliśmy ciągłą łączność ze wszystkimi służbami, a to te służby między sobą się nie dogadały - twierdzi Majkowski w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
25 rejsów opóźnionych
W czasie wykonywania lotu przez awionetkę na Lotnisku Chopina pojawiły się problemy. Duże maszyny musiały krążyć w powietrzu oczekując na lądowanie. Ich trasy zarejestrował serwis internetowy Flightradar24. Na grafikach pokazujących przebieg rejsów (galeria na górze tekstu) widać wyraźnie, że samoloty dość długo latały wokół miasta, gdy awionetka wykonywała wtedy serię nalotów.
Dziś Lotnisko Chopina zapewnia, że przelot nie spowodował większych problemów w funkcjonowaniu portu i obsłudze pasażerów. Jednocześnie przyznaje, że przez około 20 minut wstrzymane były wszystkie operacje lotnicze. W efekcie tego opóźnionych zostało łącznie 25 rejsów - zarówno starty jak i lądowania. Średni czas opóźnień wyniósł około 30 minut.
"Wszystkie procedury lotniskowe, które zostały uruchomione w trakcie tego zdarzenia zadziałały bez zarzutu, a prócz wspomnianych opóźnień, sytuacja w żaden sposób nie dotknęła pasażerów" – podkreśla lotnisko w rozmowie z naszą redakcją.
- Na wniosek Polskich Portów Lotniczych zarządzających Lotniskiem Chopina, wyjaśnieniem sprawy zajmują się policja i prokuratura – dodają.
Głośnym przypadkiem, który opisywaliśmy na portalu tvnwarszawa.pl, było też "spotkanie załogi podchodzącego do lądowania pasażerskiego samolotu Lufthansy z dronem" nad Piasecznem:
mn/mś
Źródło zdjęcia głównego: Flightradar