"Kosmiczna" oferta na dostawy prądu. "To wyrok dla radomskiego samorządu"

Urząd miejski w Radomiu
Samorządy obawiają się ogromnych podwyżek cen energii
Radom może w przyszłym roku zapłacić dziewięć razy więcej za prąd. Miasto dostało tylko jedną ofertę na dostawę energii elektrycznej i nie ukrywa, że jest ona jak "wyrok dla radomskiego samorządu". - To olbrzymie prawdopodobieństwo zwolnień grupowych, zamknięcia domu kultury czy pozbawienie finansowania sportu - wyliczał w rozmowie z TVN24 prezydent Radomia Radosław Witkowski. - Przyjęcie takiej oferty grozi zamknięciem szkół, szpitala, de facto może doprowadzić do zamknięcia miasta - dodał.

"Niemal dziewięć razy więcej chce od miasta i jego jednostek za prąd państwowa spółka Enea. To rozbój w biały dzień i wyrok na samorząd. Tylko za oświetlenie ulic mielibyśmy zapłacić o 65 milionów złotych drożej. To więcej niż wydajemy łącznie na radomską kulturę i sport. Apeluję do rządu i zarządu Enei o opamiętanie. Nie napychajcie swoich kieszeni kosztem miasta i jego mieszkańców!" - napisał w poniedziałek na Facebooku wiceprezydent Radomia Mateusz Tyczyński.

Prezydent Radomia: taka oferta to wyrok dla samorządu

Jego słowa potwierdził również w rozmowie z TVN24 prezydent Radomia Radosław Witkowski. Poinformował on, że w poniedziałek otwarte zostały oferty w przetargu na dostawę energii elektrycznej dla samorządu w roku 2023. - Otrzymaliśmy jedną jedyną ofertę od koncernu państwowego. Jest to kosmiczna oferta, bo za prąd w 2023 roku państwowy koncern proponuje, by samorząd zapłacił dziewięć razy więcej niż w roku 2022 - powiedział Witkowski. 

Jak wyjaśnił, jeśli w bieżącym roku miasto zapłaci za prąd łącznie nieco ponad 20 milionów złotych, to zgodnie z warunkami oferty w roku 2023 koszt wzrośnie do około 190 milionów złotych. - To są olbrzymie pieniądze i wysoce niemoralna oferta. Mam wrażenie, że koncerny państwowe takimi ofertami próbują nabijać kieszenie, kosztem samorządów, a przede wszystkim kosztem mieszkańców Radomia, ale także innych miast - ocenił.

Dodał też, że miasto nie zaakceptowało jeszcze tej propozycji. Obecnie jest ona analizowana pod kątem formalnym. Prezydent nie ukrywa jednak, że zaproponowane warunki będą bardzo trudne do zaakceptowania. - Taka oferta to wyrok dla radomskiego samorządu. To olbrzymie prawdopodobieństwo zwolnień grupowych, zamknięcia domu kultury czy pozbawienie finansowania sportu - wyliczał Witkowski. - Przyjęcie takiej oferty grozi zamknięciem szkół, szpitala, de facto może doprowadzić do zamknięcia miasta - zaznaczył prezydent Radomia.

- Jedno jest pewne: wszelkie oszczędności, które moglibyśmy poczynić, nie wystarczą, by pokryć koszty (dostaw energii - red.) w roku 2023. Będą konieczne drakońskie cięcia finansowania fundamentalnych działań samorządu - zapowiedział.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Podwyżki mogą uderzyć w radomskie przedszkola i szkoły

O ewentualnych skutkach przyjęcia oferty dla edukacji mówiła również dziennikarzom wiceprezydentka Radomia Katarzyna Kalinowska. Jak przekazała, koszty energii elektrycznej w radomskich jednostkach oświatowych wzrosłyby z obecnych 4,5 miliona złotych do 40 milionów złotych.

- Pytanie, co w tej sytuacji robić? Z jednej strony, powinniśmy zacisnąć pasa i oszczędzać. Z drugiej strony, próbować rezygnować z innych działań, by zaspokoić tę podwyżkę cen energii elektrycznej. Nie wyobrażam sobie w wydatkach bieżących w edukacji, byśmy dzisiaj mogli decydować o cięciu jakichkolwiek aktywności w edukacji - podkreśliła Kalinowska.

Zapowiedziała też, że ratusz zwróci się do dyrektorów szkół z prośbą o rzetelne gospodarowanie energią elektryczną. - Przy takiej skali podwyżki to tak naprawdę niewiele da. Te oszczędności będą nieproporcjonalne w stosunku do wzrostu kosztów - dodała.

Kalinowska opisywała też, że od pewnego czasu w radomskich szkołach i przedszkolach realizowane są projekty, które mają potęgować energooszczędność - chodzi m.in. o wymianę świetlówek. - Przy takiej skali podwyżki potrzebne jest działanie na szeroką skalę, które obejmie wszystkie przedszkola i szkoły. To są jeżeli nie dziesiątki, to setki milionów złotych. I tutaj chętnie sięgnęlibyśmy do finansowania zewnętrznego - powiedziała wiceprezydent.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy firmę Enea. Czekamy na odpowiedź.

Czytaj także: