Wniosek o nazwanie terenu na tyłach Liceum im. Cervantesa imieniem Jolanty Brzeskiej złożyli mieszkańcy. W środę zgodnie poparli go radni PO i PiS w komisji nazewnictwa, a w czwartek podczas sesji Rada Warszawy.
- To wyjątkowy moment w radzie miasta. Po raz pierwszy będzie uchwalona uchwała upamiętniająca działacza społecznego, który został zamordowany. Jolanta Brzeska była współzałożycielką WSL. Przez wiele lat działa na rzecz mieszkańców Warszawy pro publico bono. Zapłaciła za to najwyższą cenę – mówił jeszcze przed głosowaniem radny Oskar Hejka (PiS).
"Niech to będzie przestroga"
O jednogłośne głosowanie prosiła również Paulina Piechna-Więckiewcz (Inicjatywa Polska) - Nie pomożemy już Jolancie Brzeskiej. Jedyne, co możemy zrobić to ją upamiętnić. Niech to będzie przestroga, że powinniśmy działać szybciej. W dalszym ciągu w mieście są osoby, które są wykańczane psychicznie przez reprywatyzację i wyrzucane z mieszkania – tłumaczyła.
Sylwetkę działaczki, przed głosowaniem przypomniał działacz społeczny Rafał Zieleniewski. - Brzeska nie miała charakteru typowej działaczki, która od rana do wieczora protestowała. Zakochała się, napisała maturę, żyła normalnie. W końcu przeszła na emeryturę. Dlaczego więc dziś nie chodzi na przykład na zajęcia Uniwersytetu III Wieku? – zastanawiał się.
Dodał, że kobieta nie walczyła tylko o swoje mieszkanie. - Walczyła z bezprawiem. Dziś dale walczy, z plakatami z jej podobizną – działacze lokatorscy biorą udział w protestach, starają się zapobiegać eksmisji.
Skwer znajduje się na Mokotowie, między ulicami Iwicką, Zakrzewską i Sielecką. Niedaleko, przy ulicy Nabielaka mieszkała Jolanta Brzeska. Była działaczką lokatorską, wspomagającą osoby zagrożone eksmisjami, ofiary "dzikiej reprywatyzacji".
- To jest symboliczny moment. Natomiast oczywiście to nie oznacza, że zaprzestaniemy walki o zmianę polityki mieszkaniowej, o to, żeby zatrzymać wreszcie reprywatyzację w Warszawie i godnie zadośćuczynić tym, którzy w procesie reprywatyzacji ucierpieli – skomentował decyzję radnych Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
"Zginęła jak żyła"
Jolanta Brzeska zmagała się z właścicielem,który wykupił roszczenia do kamienicy. Opierała się przed eksmisją. Jej spalone ciało znaleziono przed pięciu laty na polanie w Lesie Kabacki. Do dzisiaj okoliczności nie zostały wyjaśnione. Wiele środowisk aktywistów lokatorskich uważa, że mogła być ofiarą morderstwa związanego z jej społeczną działalnością dotyczącą reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie.
"Zginęła tak, jak żyła. A żyła, walcząc o prawo i godność człowieka" - napisali w uzasadnieniu wniosku o skwer Jolanty Brzeskiej.
Działacze lokatorscy wciąż przypominają, że okoliczności śmierci Jolanty Brzeskiej są niewyjaśnione, a ona sama mogła być ofiara morderstwa:
Pikieta w sprawie śledztwa po zabójstwie Jolanty Brzeskiej
kz/kw/r
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl