37-letni Grzegorz B., który we wtorek napadł na pocztę przy pl. Grunwaldzkim na Żoliborzu, usłyszał zarzuty. Mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu.
Cztery zarzuty przedstawiła żoliborska prokuratura Grzegorzowi B. Mężczyzna wtargnął na pocztę, zażądał wydania mu pieniędzy, groził bronią obecnym tam klientom i pracownikom placówki.
Przyznał się do trzech zarzutów
W czwartek po południu zakończyło się przesłuchanie 37-latka. Jak poinformowała prokurator Małgorzata Mróz, Grzegorz B. usłyszał w sumie cztery zarzuty.
- Posłużenie się bronią palną gazową, grożenie natychmiastowym jej użyciem, stosowanie gróźb pozbawienia życia w stosunku do osób znajdujących się na terenie placówki pocztowej, w celu umożliwienia mu opuszczenia lokalu, posiadanie broni bez zezwolenia oraz kierowanie wobec funkcjonariuszy policji gróźb bezprawnych użycia wobec nich broni palnej – wylicza prokurator Mróz. Podejrzany składał wyjaśnienia, przyznał się do trzech zarzutów. - Nie przyznał się do nielegalnego posiadania broni. Twierdzi, że nabył ją legalnie – dodaje prokurator. Prowadzący sprawę prokurator wystąpił z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie. Po godzinie 19 rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Ewa Leszczyńska-Furtak poinformowała, że sąd zastosował wobec Grzegorza B. trzymiesięczny areszt.
Zastraszył kilkanaście osób
Do napadu na pocztę na placu Grunwaldzkim doszło po godzinie 20. Mężczyzna, który wszedł do placówki, zastraszył, przedmiotem przypominającym broń palną, przebywające tam kilkanaście osób. Personel i interesantów, w tym rodziców z dzieckiem. Grożąc im, zażądał wydania pieniędzy - relacjonował tvnwarszawa.pl Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej komendy. Padły strzały, na szczęście nikt nie ucierpiał. Pistolet, który miał mężczyzna okazał się hukowym.
- Należy podkreślić dobrą postawę osób, które znajdowały się w środku. Stosowały się do wezwań napastnika, wykonywały polecenia. Te, które mogły i miały taką możliwość, skontaktowały się z numerami alarmowymi - dodał policjant.
Mężczyzna został obezwładniony i przewieziony do jednostki policji. Rzecznik stołecznej komendy dodał, że 37-letni Grzegorz B. jest spoza Warszawy. Jak dowiedziała się nieoficjalnie reporterka TVN24 Justyna Kosela, mężczyzna miał poważne problemy finansowe, wpadł w spiralę długów. Policja podała, że nie był karany, miał na koncie dwa wykroczenia drogowe.
Zobacz materiał o napadzie na pocztę:
skw//ec