Miasto nie ma środków na pawilon, który miał powstać w miejscu dawnych baraków straży miejskiej - między Wisłostradą a Portem Czerniakowskim. Od prawie trzech lat stoją za to budynki Przystani Warszawa na pobliskim Cyplu Czerniakowskim, ale nieprędko zostaną oddane wodniakom. Wymagają poprawek – przyznaje Zarząd Zieleni.
Po raz pierwszy napisaliśmy o tej koncepcji w 2013 roku. Strażnicy miejscy szykowali się do opuszczenia baraków, które odziedziczyli po jugosłowiańskich budowniczych błękitnego wieżowca. Mieli w nich pracować tymczasowo, ale - jak to w Warszawie bywa - prowizorka okazała się trwała. Pracowali tam dwie dekady. Wreszcie przenieśli się na Młynarską, a drewniaki – w duchu zero waste – miały zostać rozebrane, przeniesione na Cypel Czerniakowski i stać się miasteczkiem wodniackim, domem dla organizacji pozarządowych działających nad Wisłą. Okazało się jednak, że baraki są w kiepskim stanie, dlatego odzyskany materiał wykorzystano tylko częściowo. Konstrukcja, dach czy okna są nowe.
Efekt robił wrażenie - budynki zatopione w zieleni, ustawione niesymetrycznie, bo projektantom i urzędnikom zależało, żeby nie wycinać drzew. Finał prac przewidziano na jesień 2017, potem miał odbyć się konkurs na gospodarza lub gospodarzy przystani, tak by na wiosnę 2018 mogła ruszyć pełną parą. - Liczymy na to, że cała procedura najmu oraz doposażenia tych obiektów pozwoli nam ruszyć w kwietniu z ofertą. Wszystko na to wskazuje, że tak będzie - mówił nam trzy lata temu wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski.
Przystań znowu opóźniona
Ośrodka nie uruchomiono do dziś. Teren przy Zaruskiego jest ogrodzony metalowym płotem, drewniaki puste (poza tym, w którym urzęduje ochroniarz), a betonowe schody i chodniki porasta trawa. I prędko się to nie zmieni. Dlaczego?
"W maju 2019 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego odmówił wydania pozwolenia na użytkowanie. Inspekcja sanitarna i nadzór budowlany miały zastrzeżenia do obiektu między innymi dotyczące braku wentylacji mechanicznej oraz niewydzielenia wszystkich pomieszczeń w budynkach. Z tych powodów obiekt nie otrzymał pozwolenia na użytkowanie" – odpowiada rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka. I dodaje, że Zarządowi Zieleni zależy, by oddać do użytki choć jeden z siedmiu budynków. Ale nawet na to nie ma szans w tym sezonie.
Urzędnicy podzielili prace na trzy etapy. W pierwszym zamierzają "doprojektować" wentylację, co wymaga kolejnego przetargu. Zamierzają go ogłosić w ciągu kilku najbliższych tygodni. Drugi etap zakłada, dokończenie budowy czterech budynków, by oddać je do użytku w przyszłym roku. Wreszcie w trzecim etapie chcą skończyć budowę trzech pozostałych drewniaków (tu terminy nie padają).
Pawilon tylko na obrazku
Elementem zmian w tym rejonie miała być także budowa pawilonu kulturalno-wystawienniczego między Czerniakowską a basenem Portu Czerniakowskiego. Przeszklony budynek miał powstać w Osi Stanisławowskiej, dlatego w znacznej mierze był schowany pod ziemią. Architekci z Areadesign zaplanowali, że będzie "wychodził" ze skarpy, a jego dach porośnie łąka kwiatowa. I tylko ona miała być widoczna z poziomu Wisłostrady.
- Musieliśmy wykazać się powściągliwością i pokorą. Chcieliśmy stworzyć budynek nierzucający się w oczy, ma nie być huczny i bijący formą – opowiadał nam w 2017 roku Paweł Dąbrowski z pracowni Areadesign. W tym samym roku miała ruszyć budowa, na realizację przewidziano dwa lata. Ale nie wbito nawet pierwszej łopaty.
- Jest projekt, ale nie bardzo są środki, a w obecnej sytuacji (w związku z koronawirusem – red.) są one jeszcze szczuplejsze. Stanęło na tym, że wspólnie z Zarządem Zieleni poszukamy miejsca i opcji, aby wykreować aspekt komercyjny tego przedsięwzięcia – tłumaczy Grzegorz Kaczorowski, dyrektor Biura Rozwoju Gospodarczego w urzędzie miasta. Innymi słowy: chodziło o to, aby wciągnąć do przedsięwzięcia prywatne pieniądze. - Moja rola polegała na tym, żeby przemyśleć alternatywny sposób przeprowadzenia tej inwestycji: koncesję albo partnerstwo publiczno-prywatne – dodaje.
Czym różnią się te modele? Jak tłumaczy Kaczorowski, w trybie koncesji całość kosztów budowy bierze na siebie podmiot prywatny, w zamian dostaje prawo do eksploatacji budynku. Partnerstwo publiczno-prywatne zakładało częściowe zaangażowanie finansowe miasta i uregulowanie reszty zobowiązań później, jako tak zwanej opłaty za dostępność. Ostatecznie uznano, że żadna opcja nie ma wystarczającego potencjału komercyjnego i szans na realizację bez daleko idących zmian, takich jak dołożenia funkcji hotelowej. - Utknęliśmy - przyznaje Kaczorowski.
Dwa brzegi Portu Czerniakowskiego miała spinać kładka, ale w tym wypadku nie ma nawet wizualizacji.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Area Design