Kalisz, były poseł SLD wybrany w okręgu warszawskim, a dziś szef Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska, zorganizował w poniedziałek konferencję prasową wraz z liderem Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, burmistrzem Ursynowa Piotrem Guziałem. Politycy zapowiedzieli, że w kwestii przyszłych wyborów prezydenckich w stolicy będą działać wspólnie. Nie wykluczyli, że Kalisz mógłby w nich wystartować. Szef Domu Wszystkich Polska przywołał na konferencji kilka przepisów: m.in. kodeksu wyborczego, ustawy o samorządzie gminnym i ustawy o referendum lokalnym, z których - według niego - wynika, że w razie gdyby warszawiacy odwołali Gronkiewicz-Waltz w październikowym referendum, wówczas premier ma prawny obowiązek rozpisania przedterminowych wyborów. - Partia rządząca, pan premier Donald Tusk i wiele innych osób niestety wprowadzają opinię publiczną w błąd - ocenił Kalisz. Polityk przekonywał, że zgodnie z art. 67 ustawy o referendum lokalnym, odwołanie prezydenta w referendum automatycznie skutkuje utratą przez niego mandatu. I w tym momencie pan premier ma 90 dni na zarządzenie (przedterminowych) wyborów, chyba że będą protesty, wtedy te 90 dni liczą się od prawomocnego orzeczenia sądu administracyjnego o uznaniu ważności wyborów - mówił szef Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska. Kalisz przypomniał ponadto, że ustawa o samorządzie gminnym (art. 28d) stanowi, że w razie wygaśnięcia mandatu wójta (przepisy stosuje się również w odniesieniu do prezydenta) przedterminowych wyborów nie przeprowadza się, jeżeli ich data miałaby przypaść w okresie 6 miesięcy przed zakończeniem kadencji wójta. Wyborów nie przeprowadza się także wtedy, jeżeli data wyborów miałaby przypaść w okresie dłuższym niż 6, a krótszym niż 12 miesięcy przed zakończeniem kadencji wójta i rada gminy w terminie 30 dni od dnia podjęcia uchwały stwierdzającej wygaśnięcie mandatu wójta podejmie uchwałę o nieprzeprowadzaniu wyborów.
Trybunał Stanu dla premiera?
Według Kalisza przepis ten nie dotyczy jednak sytuacji wygaśnięcia mandatu wójta, jeśli został on odwołany w referendum. Tu rok nie ma żadnego znaczenia - on ma znaczenie w zupełnie innych przypadkach - wtedy, kiedy rada podejmuje decyzję o wygaśnięciu mandatu (...), ale nie w przypadku referendum odwoławczego. Tutaj rada już nic nie ma do tego - przekonywał poseł. W jego ocenie więc, gdyby Tusk nie zdecydował się na zarządzenie przedterminowych wyborów, naruszyłby prawo. To jest kwestia deliktu ustawowego i konstytucyjnego - wybory muszą się odbyć - podkreślił Kalisz. Zapowiedział jednocześnie, że jeśli warszawiacy odwołają Gronkiewicz-Waltz, a do końca kadencji władz samorządowych (listopad 2014 r.) stolicą rządzić będzie komisarz, wówczas przygotuje wniosek o postawienie szefa rządu przez Trybunałem Stanu. Tusk w sierpniu nie wykluczył, że w razie odwołania Gronkiewicz-Waltz, to jej samej mógłby powierzyć funkcję komisarza, sugerując tym samym, że pełniłaby ją do końca kadencji. - Jeśli jednak będę musiał decydować o komisarzu, to będę starał się wybrać osobę, która w najlepszym, największym stopniu zagwarantuje Warszawie na te kilka miesięcy do następnych wyborów, takie bezpieczeństwo, jeśli chodzi o obrót finansowy, inwestycje - mówił Tusk. Referendum ws. odwołania prezydent stolicy odbędzie się 13 października. Będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy uczestniczyli w wyborach prezydenta w Warszawie w 2010 roku, czyli co najmniej 389 430 osób.
PAP/bf