Manifestują, by – jak mówią – walczyć ze współczesnym niewolnictwem. Chodzi o zatrudnienie na budowie osiedla w warszawskim Wilanowie pracowników z komunistycznej Korei Północnej.
– Ten proceder jest absolutnie skandaliczny. Nie wyobrażamy sobie, żeby w Polsce w XXI wieku mogli pracować niewolnicy ze zbrodniczego reżimu Kim Dzong Una – mówi Mateusz Olechowski z Partii Razem. – To jest bezprawie w majestacie prawa – dodaje.
Oficjalnie wszystko jest zgodne z prawem
Polska jest – obok Malty – jednym z dwóch państw w Unii Europejskiej, które pozwalają na zatrudnianie pracowników w Korei Północnej. Zgodę na ich pracę wydał urząd wojewódzki, który tłumaczy, że „ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy nie wprowadza ograniczeń co do narodowości czy kraju pochodzenia” i „w związku z tym nie ma podstawy formalno-prawnej, aby odmówić wydania zezwolenia na pracę obywatelom Korei Północnej”.
Deweloper, który zatrudnia podwykonawców z Korei Północnej, także przekonuje, że działa zgodnie z prawem. Według niego godziny pracy zatrudnionych osób są zgodne z przepisami, a ich pensja nie jest mniejsza niż 70 proc. przeciętnego wynagrodzenia w województwie mazowieckim. Oznacza to, że zarabiają nie mniej niż 3,5 tys. zł brutto.
W oświadczeniu prasowym przygotowanym przez dewelopera czytamy m.in.:
„1. Koreańczycy przebywają legalnie na podstawie zezwoleń na pobyt czasowy. Potwierdzają to kontrole Straży Granicznej.
2. Koreańczycy pracują legalnie w koreańskiej firmie, która jest jednym z naszych podwykonawców. Pracują na podstawie aktualnych zezwoleń na pracę.
3. Godziny pracy pracowników z Korei są zgodne z kodeksem pracy. Potwierdzają to regularne kontrole Inspekcji Pracy.
4. Wynagrodzenie pracowników z Korei jest zgodne z zezwoleniem na pracę na terenie RP. Oznacza to, że jego wysokość jest ściśle określona przepisami i nie jest mniejsza niż 70 proc. wysokości przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w danym województwie.”.
– Kiedy sprawę chcemy wyjaśnić po polskiej stronie, to wszystko wyjaśnić się da. Kiedy natomiast sprawa przechodzi do wyjaśnienia na stronę koreańską, wówczas nie wiadomo nic – mówi Jacek Białas z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
80 proc. pensji zabiera reżim
Problem polega na tym, że zgodnie z raportami międzynarodowych organizacji pozarządowych państwo koreańskie zabiera zatrudnionym w Polsce ludziom około 80 proc. ich zarobków. Jest to tak zwana opłata lojalnościowa. Oznacza to, że za miesiąc pracy zostaje im około stu dolarów.
– Kiedy w czeskich szwalniach okazało się, że są zatrudniane Koreanki z północy, naciski opinii publicznej sprawiły, że Czechy przestały pozwalać na takie procedery. Ich śladem poszły Rumunia i Bułgaria – mówiła w czasie manifestacji jedna z jej uczestniczek.
W Polsce sprawą zajęła się Inspekcja Pracy, która sprawdza warunki pracy na tej budowie.
– My chcemy, żeby to była ostatnia taka sprawa, żeby polski rząd się za to wziął i by Polska nie przyjmowała więcej niewolników z Korei – mówi Mateusz Olechowski.
Rzecznik rządu w rozmowie z Faktami TVN zapowiedział, że Rada Ministrów zamierza zmienić polskie prawo na wzór tego z państw z Europy zachodniej, tak by nie można było zatrudniać pracowników wykorzystywanych przez reżim Korei Północnej.
Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN