Rzeź mieszkańców Woli. "Z karabinu maszynowego Niemcy otworzyli ogień do naszej stłoczonej grupy"

Źródło:
PAP
Godzina "W" w Warszawie
Godzina "W" w WarszawieTVN24
wideo 2/8
Obchody 77. rocznicy Powstania Warszawskiego

77 lat temu, w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego, rozpoczęła się rzeź mieszkańców Woli. W masowych mordach dokonywanych na cywilnych mieszkańcach tej dzielnicy zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób. Był to odwet Niemców za wybuch Powstania.

Wieczorem 1 sierpnia 1944 r. wieść o wybuchu powstania w Warszawie dotarła do Berlina. O tym wydarzeniu poinformował Hitlera Reichsführer SS Heinrich Himmler: "Powiedziałem: Mein Führer, moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu–sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków – będzie starta. Tego narodu, którzy od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym".

Konsekwencją rozmowy między Hitlerem a Himmlerem był wydany jeszcze tego samego dnia jednoznaczny rozkaz: "Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy".

Niekorzystny bilans sił

Bilans sił polskich i niemieckich na Woli wypadał szczególnie źle dla powstańców. 26 lipca na peryferiach dzielnicy rozlokowano pododdziały elitarnej Dywizji Hermann Göring. Część z nich zajęła gospodarstwo ogrodnicze Ulrichów, gdzie ukryte były znaczące arsenały broni należącej do Armii Krajowej. Między innymi z tego powodu dowódca II Rejonu Obwodu AK Wola kpt. Wacław Stykowski "Hal" podczas odprawy trzy godziny przed wybuchem powstania odmówił przystąpienia do walki. Do zmiany zdania przekonała go dopiero postawa pozostałych. Sam dowódca Obwodu Wola mjr Jan Tarnowski "Waligóra" informację o planowanym zrywie otrzymał dopiero o godz. 7 1 sierpnia. To opóźnienie sprawiło, że w ciągu kolejnych dziesięciu godzin udało się zmobilizować zaledwie 1050 żołnierzy z obwodu liczącego 2700. Spośród nich uzbrojonych było około dwustu. Niemal zupełnie nie posiadali jednak ciężkich i ręcznych karabinów maszynowych. Dlatego część żołnierzy natychmiast odesłano do oddziałów zgrupowanych w Puszczy Kampinoskiej. W późniejszym okresie powstania wzięli oni udział w niezwykle krwawym ataku na Dworzec Gdański.

Przeciwko nim pierwszego dnia walki mogło stanąć ok. 3500 Niemców – od doskonale wyszkolonych i dysponujących blisko 20 czołgami żołnierzy pododdziałów Dywizji Hermann Göring aż po słabo uzbrojoną straż zakładów przemysłowych i żandarmerię.

Znacząca przewaga liczebna i dominacja techniczna przeciwników doprowadziły do klęski powstańców podczas prób zajęcia kluczowych obiektów dzielnicy. Nie udało się również opanować kolejowej linii obwodowej, którą w kolejnych dniach kursował niemiecki pociąg pancerny ostrzeliwujący najbliższe barykady. Mimo porażek powstanie na Woli nie wygasło dzięki masowej pomocy ludności cywilnej. Wiele rejonów dzielnicy udało się całkowicie oczyścić z sił niemieckich. Tam wydawało się, że Wola jest obszarem stosunkowo bezpiecznym. Świadczyły o tym także powiewające wszędzie biało-czerwone flagi. W innych częściach dzielnicy już 1 sierpnia dochodziło do rozstrzeliwania ludności cywilnej.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Niemiecka odsiecz

2 sierpnia Niemcy przystąpili do systematycznego zabijania mieszkańców Woli. Tego dnia w kościele parafii św. Wojciecha założyli swoisty "obóz filtracyjny". Przez kolejne dni więzieni w nim mieszkańcy Woli byli przesłuchiwani. Podejrzewanych o udział w powstaniu rozstrzeliwano w najbliższej okolicy. Pozostałych wysyłano do obozów pracy w Niemczech.

Sytuację oddziałów powstańczych na Woli i Powązkach poprawiły pierwsze zrzuty broni z brytyjskich halifaxów obsadzonych polskimi załogami w nocy z 4 na 5 sierpnia. Niemal dokładnie w tym samym czasie na najdalsze obszary dzielnicy zaczęły przybywać siły niemieckiej "odsieczy". 2 sierpnia podczas zorganizowanej w Poznaniu narady z udziałem Himmlera i gauleitera Arthura Greisera podjęto decyzję o stworzeniu specjalnej grupy bojowej przeznaczonej do likwidacji sił powstańczych i pacyfikacji miasta. Dowodzenie nią Himmler powierzył Wyższemu Dowódcy SS i Policji w Kraju Warty, SS-Gruppenführerowi Heinzowi Reinefarthowi. W jej skład wchodziły: pułk z brygady SS Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej (RONA), dowodzony przez SS-Brigadeführera Bronisława Kamińskiego – ok. 2 tys. żołnierzy; Pułk Specjalny SS dowodzony przez SS-Standartenführera Oskara Dirlewangera (dwa bataliony, 3381 ludzi), 2. Azerbejdżański Batalion „Bergmann”, dwa bataliony 111. Pułku Azerbejdżańskiego i 3. Pułk Kozaków – razem ok. 2,8 tys. ludzi; 608. Pułk Ochrony z Wrocławia płk. Willy’ego Schmidta – ok. 600 ludzi. Nie były to oddziały elitarne, zdolne do walki na pierwszej linii frontu. Wykazywały się jednak brutalnością, bezwzględnością i determinacją. W wielu przypadkach Niemcy liczyli, że walki uliczne pozwolą im na szybkie "pozbycie się" dużej części niewygodnych sojuszników-kolaborantów i kryminalistów, z których złożone były oddziały Dirlewangera.

Rano 5 sierpnia siły podległe Reinefarthowi rozpoczęły atak na Wolę. Prawdopodobnie podczas odprawy dowódców o poranku SS-Gruppenführer zacytował rozkaz Himmlera o zniszczeniu miasta lub (według innych świadków) uzasadnił mordowanie ludności cywilnej i powstańców koniecznością szybkiego udzielenia pomocy "dzielnicy rządowej" w okolicy Alei Ujazdowskich oraz informacjami o rzekomym brutalnym mordowaniu jeńców. Atak na Wolę poprzedziły również naloty Luftwaffe, która dzięki doskonałej pogodzie mogła bez żadnych przeszkód operować nad Warszawą.

Po południu 5 sierpnia do Warszawy przyjechał mianowany szefem sił pacyfikacyjnych gen. Erich von dem Bach. SS-Obergruppenführer miał ogromne doświadczenie w prowadzeniu działań o charakterze terrorystycznym i pacyfikacyjnym. Już jesienią 1939 r. dowodził akcjami wymierzonymi w polskie elity na Górnym Śląsku oraz wysiedleniami ludności z terytoriów przeznaczonych do zniemczenia. Był jednym z inicjatorów utworzenia obozu koncentracyjnego Auschwitz.

Relacje ocalonych

Do największych egzekucji doszło koło wału kolejowego przy ul. Moczydło w rejonie ul. Górczewskiej, a także przy Wolskiej, w parku Sowińskiego oraz w fabrykach "Ursus" i Franaszka przy Wolskiej. Cywilów mordowano z broni maszynowej lub wrzucano granaty do zamieszkanych domów, które później podpalano. Osoby, którym udało się uciec, zabijano, a zwłoki wrzucano do płonących budynków. Wielu mieszkańców schroniło się w piwnicach kościoła św. Wawrzyńca i cerkwi św. Jana Klimaka na Wolskiej. Egzekucje przeprowadzano też przy starym wale fortecznym oraz na cmentarzu prawosławnym. W pierwszych dniach Rzezi Woli rozstrzelanych zostało również co najmniej dwudziestu wychowanków prawosławnego sierocińca.

Eksterminacja mieszkańców Woli trwała również na terenie Szpitala Wolskiego. Niemcy zamordowali dyrektora placówki dr. Józefa Piaseckiego, chirurga prof. Janusza Zeylanda i kapelana szpitala ks. Kazimierza Ciecierskiego. Pozostałych pracowników i pacjentów wypędzono na ulicę, skąd w eskortowanej kolumnie zostali skierowani do hal na terenie warsztatów kolejowych przy ul. Moczydło. Większość została później rozstrzelana na znajdującym się w pobliżu nasypie kolejowym. Łącznie zginęło wówczas ok. 360 osób.

Większości zbrodni dokonywano jednak w kamienicach lub na ich podwórkach. "5 sierpnia Niemcy weszli na nasze podwórze w liczbie kilkunastu, a kilku weszło do naszego domu i kazali wychodzić. Wielu sąsiadów z naszego posłuchało tego rozkazu, ale ktokolwiek z nich pokazał się na podwórzu, zaraz otrzymywał strzał w głowę i walił się na ziemię. Znajdując się w swoim mieszkaniu, zauważyłem to i zdecydowałem się nie spieszyć" – zeznawał w 1946 r. Stanisław Raczyński zamieszkały przy Wolskiej 109. Jemu i jego rodzinie udało się przeżyć. Uratowała ich dobra znajomość języka niemieckiego. Jeden z oficerów rozkazał rodzinie pogrzebać zwłoki około stu ich sąsiadów. Po kilku dniach część rodziny trafiła do obozu w Pruszkowie, a następnie jednego z obozów pracy przymusowej w głębi Niemiec.

Egzekucje przy ul. Młynarskiej tak wspominała ówczesna mieszkanka Woli Janina Rozińska: "Razem z dziećmi znalazłam się w zajezdni [tramwajowej – przyp. red.] w tłumie ok. 200 osób, przeważnie kobiet i dzieci oraz kobiet ciężarnych [...]. Z karabinu maszynowego Niemcy otworzyli ogień do naszej stłoczonej grupy. Po pierwszej salwie ze stłoczonego tłumu zaczęli się podnosić ranni, a wówczas Niemcy rzucali w tłum granaty ręczne [...]. Aż do zmroku podchodzili do leżących Niemcy, celując do poruszających się równocześnie z żartami i śmiechami, zwłaszcza gdy ranny został trafiony".

Cywile prowadzeni Wolską, Prawdopodobnie w pierwszych dniach rzezi WoliBundesarchiv, Bild 101I-695-0412-15 / Gutjahr / CC-BY-SA

Polska Niobe

Symbolem zbrodni, nawet w czasach gdy Rzeź Woli była niemal przemilczana, stała się Wanda Lurie, nazywana Polską Niobe. W trakcie pacyfikacji Powstania Warszawskiego, będąc w dziewiątym miesiącu ciąży, przeżyła egzekucję i rozstrzelanie trójki swoich dzieci. Kolumna uchodźców, w której znalazła się Wanda Lurie, została skierowana na ul. Wolską, pod numer 55, do fabryki "Ursus", z której słychać było salwy.

"W grupie, w której byłam, było wiele dzieci po 10–12 lat, często bez rodziców. […] Błagałam otaczających nas Niemców, by ratowali dzieci i mnie. Któryś z nich zapytał, czy mogę się wykupić. Dałam mu trzy złote pierścionki. Wziął je, lecz kierujący egzekucją oficer kazał mnie dołączyć do grupy idącej na rozstrzelanie. Zaczęłam go błagać o życie dzieci, mówiłam o honorze oficera. Odepchnął mnie tak, że się przewróciłam. Widział, że jestem w ostatnim miesiącu ciąży. Potem uderzył i pchnął mojego starszego synka, wołając: prędzej, prędzej, ty polski bandyto! Podeszłam w ostatniej czwórce wraz z trojgiem dzieci do miejsca egzekucji […]. Dzieci szły, płacząc. Starszy widząc zamordowanych, krzyczał, że nas zabiją. W pewnym momencie oprawca stojący za nami strzelił starszemu synkowi w tył głowy, następne strzały ugodziły młodsze dzieci. Potem strzelano do mnie. Przewróciłam się na lewy bok" – zeznawała Wanda Lurie w 1946 r. przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Niemieckich.

Kula trafiła ją w kark, przeszła przez dolną część czaszki i wyszła przez prawy policzek, wybijając kilka zębów. Podczas dobijania otrzymała trzy postrzały – w obie nogi. Ciężarną Wandę Lurie przywaliła sterta trupów. Pod wieczór żołnierz niemiecki szukając kosztowności, stanął na jej ciele, uszkadzając lewą kostkę i krusząc obojczyk. Po wielu godzinach dzięki pomocy innych ocalonych dotarła do kościoła św. Wojciecha, a następnie do obozu w Pruszkowie i szpitala w Leśnej Podkowie. 20 sierpnia urodziła syna. W 1945 r. liczbę ofiar tej egzekucji oszacowano na 8 tys. Na miejscu znaleziono ponad tonę spalonych szczątków.

Obchody 77. rocznicy Powstania Warszawskiego. Marsz Pamięci na Woli.

Upamiętnienie Rzezi Woli

Dokładna liczba ofiar Rzezi Woli pozostaje wciąż nieznana. Według szacunków historyków mogło to być od 40 do 60 tys. osób. Wedle szacunków opartych na zeznaniach i dokumentach zgromadzonych w archiwach Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce w sobotę 5 sierpnia na Woli zamordowano 45 500 osób. Następnego dnia: 10 100. 7 sierpnia na terenach Woli sąsiadujących ze Śródmieściem (lub niekiedy zaliczanych do Śródmieścia) Niemcy zabili 3800 osób. Ustalenie dokładnej liczby ofiar nigdy nie będzie możliwe m.in. ze względu na zatarcie śladów zbrodni przez palenie ciał.

Wiosną 1945 r. rozpoczęły się ekshumacje pomordowanych mieszkańców Woli. Dokumenty Miejskiego Zakładu Pogrzebowego oraz Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich wymieniają w miarę dokładnie ilość popiołów odnalezionych w miejscach masowych egzekucji lub palenia ciał. W drugą rocznicę rzezi na Cmentarzu Powstańców Warszawy złożono 12 ton prochów. Niemal przez trzydzieści lat teren cmentarza był zaniedbany, a jedynym upamiętnieniem była metalowa tablica ustawiona obok kurhanu z napisem: "Tu spoczywają prochy tysięcy ofiar faszyzmu hitlerowskiego zamordowanych i spalonych w Warszawie 1944 r.".

W okresie PRL także inne miejsca pamięci o Rzezi Woli były niedostatecznie upamiętnione. Większość punktów masowych egzekucji oznaczono tzw. tablicami Tchorka. Wiele zamieszczonych na nich informacji jest nieprecyzyjnych lub pozbawionych kontekstu. Dopiero w 2004 r. odsłonięto Pomnik Ofiar Rzezi Woli na skwerze przy rozwidleniu alei Solidarności i ulicy Leszno. Dziesięć lat później, 5 sierpnia 2014 r., odsłonięto nowy, okazały pomnik na obszarze masowych egzekucji przy Górczewskiej 32 (5 sierpnia 1945 r. z inicjatywy ocalałych z egzekucji pracowników Szpitala Wolskiego postawiono tam krzyż). W roku 2010 Rada Warszawy ustanowiła 5 sierpnia Dniem Pamięci Mieszkańców Woli.

Reinefarth, von dem Bach i Dirlewanger zostali po stłumieniu powstania uhonorowani przez Hitlera. Wódz III Rzeszy nadał im wysokie odznaczenia wojskowe: von dem Bach-Zelewski i Dirlewanger otrzymali Krzyże Rycerskie Krzyża Żelaznego, a Reinefarth – Liście Dębowe do Krzyża Rycerskiego Krzyża Żelaznego. Poza Dirlewangerem, który w niewyjaśnionych okolicznościach został zamordowany po wzięciu do francuskiej niewoli, żaden z głównych odpowiedzialnych za zbrodnie popełnione na Woli nie poniósł jakiejkolwiek odpowiedzialności. Von dem Bacha skazano za inne zbrodnie, m.in. zabójstwa niemieckich komunistów i udział w nocy długich noży. Inaczej potoczyły się losy Reinefartha: już w 1951 r. został burmistrzem miasteczka Westerland na wyspie Sylt, a potem posłem do Landtagu. Zmarł w roku 1979.

Autorka/Autor:dg/gp

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Bundesarchiv, Bild 101I-695-0412-15 / Gutjahr / CC-BY-SA

Pozostałe wiadomości

W warszawskim Lesie Bródnowskim nożownik zaatakował dwóch nastolatków, którzy w wyniku obrażeń zostali przetransportowani do szpitala. - Trwa przesłuchanie 26-letniego napastnika - przekazała Komenda Stołeczna Policji.

Nożownik zaatakował dwóch nastolatków w lesie

Nożownik zaatakował dwóch nastolatków w lesie

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Nawałnica, która w weekend 13-14 lipca przeszła przez Warszawę, spowodowała duże zniszczenia w przyrodzie. Z większością skutków burz miejscy ogrodnicy już się uporali. Dokonali też bilansu wydarzeń sprzed ponad tygodnia.

34 drzewa wyrwane z korzeniami. Bilans nawałnicy w Warszawie

34 drzewa wyrwane z korzeniami. Bilans nawałnicy w Warszawie

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Plac zabaw przy Kopie Cwila na Ursynowie został zamknięty. Na huśtawce odkryto gniazdo os. Choć usunęli je strażacy, to władze dzielnicy apelują o ostrożność i unikanie miejsca w najbliższych godzinach. "W ciągu najbliższej doby osy mogą być bardziej rozdrażnione i skłonne użądlić" - ostrzegają.

Gniazdo os na placu zabaw. Urząd ostrzega: mogą być rozdrażnione

Gniazdo os na placu zabaw. Urząd ostrzega: mogą być rozdrażnione

Źródło:
PAP

W wyniku zderzenia dwóch samochodów w Mińsku Mazowieckim poszkodowane zostały cztery osoby, w tym dziecko.

"Poszkodowane zostały cztery osoby, w tym trzyletnie dziecko"

"Poszkodowane zostały cztery osoby, w tym trzyletnie dziecko"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Wypadek w miejscowości Legęzów pod Radomiem. Jak podała policja, siedmioletni rowerzysta wyjechał wprost pod nadjeżdżający samochód, którym kierował 65-latek. Chłopiec został przewieziony do szpitala.

Kierowca potrącił siedmiolatka. "Chłopiec wjechał wprost pod jadący pojazd"

Kierowca potrącił siedmiolatka. "Chłopiec wjechał wprost pod jadący pojazd"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W poniedziałek ulicami Warszawy przeszedł Marsz Pamięci. Kilkuset uczestników zgromadziło się przy ulicy Stawki, by jak co roku oddać hołd ofiarom masowych wywózek Żydów z getta warszawskiego.

Pamięć, zaduma, wspomnienie rabinów. Marsz w rocznicę Wielkiej Akcji Likwidacyjnej

Pamięć, zaduma, wspomnienie rabinów. Marsz w rocznicę Wielkiej Akcji Likwidacyjnej

Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Oprawy, doping, indywidualne zachowania kibiców na stadionie czy w mediach społecznościowych nie są stanowiskiem klubu" - napisał w poniedziałkowym oświadczeniu stołeczny klub. Choć nie stwierdzono tego wprost, należy je traktować jako reakcję na wydarzenia z soboty. Podczas meczu Legii z Zagłębiem Lubin wywieszono oprawę uderzającą w uchodźców. Towarzyszyła jej wulgarna przyśpiewka.

Skandaliczna oprawa na "Żylecie". Klub wydał oświadczenie

Skandaliczna oprawa na "Żylecie". Klub wydał oświadczenie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zderzenie tira z busem na trasie S8. Policja przekazała, że nie ma osób poszkodowanych. Są jednak utrudnienia w ruchu w kierunku Białegostoku.

Jechali na Litwę, tir wjechał w przyczepę z bagażami

Jechali na Litwę, tir wjechał w przyczepę z bagażami

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Służby wystawiły za nim czerwoną notę Interpolu i Europejski Nakaz Aresztowania. 40-latek z Armenii poszukiwany za przestępstwa narkotykowe wpadł na Lotnisku Chopina w Warszawie.

Za przemyt narkotyków ścigał go Interpol. Wpadł na lotnisku w Warszawie

Za przemyt narkotyków ścigał go Interpol. Wpadł na lotnisku w Warszawie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Popularna dzika plaża w Nieporęcie nad Jeziorem Zegrzyńskim została objęta tymczasowym zakazem kąpieli. Powodem są sinice. Komunikat w tej sprawie wydał Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Legionowie.

Sinice w Jeziorze Zegrzyńskim. Zakaz kąpieli przy popularnej plaży

Sinice w Jeziorze Zegrzyńskim. Zakaz kąpieli przy popularnej plaży

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Tramwaje Warszawskie snują plany dotyczące przedłużenia linii tramwajowej, która obecnie kończy się na skrzyżowaniu Gagarina i Czerniakowskiej. W bliżej nieokreślonej na ten moment przyszłości, składy mają zawracać dzięki pętli przy Elektrociepłowni Siekierki.

Ambitne plany wydłużenia trasy tramwajowej z Dolnego Mokotowa. Powstanie łączona pętla

Ambitne plany wydłużenia trasy tramwajowej z Dolnego Mokotowa. Powstanie łączona pętla

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura umorzyła trzy postępowania dotyczące incydentów na placu Piłsudskiego. Chodzi o zabieranie kontrowersyjnego wieńca sprzed pomnika smoleńskiego oraz uszkodzenie znajdującej się na nim tabliczki. Policja wciąż prowadzi bliźniacze postępowanie dotyczące ostatniej uroczystości.

Politycy PiS zabierali wieńce sprzed pomnika smoleńskiego, są decyzje prokuratury

Politycy PiS zabierali wieńce sprzed pomnika smoleńskiego, są decyzje prokuratury

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z redakcją Kontaktu 24 skontaktowali się turyści, którzy utknęli na lotnisku w Majorce z powodu odwołanego sobotniego lotu powrotnego do Warszawy. Jedna z kobiet przekazała, że razem z mężem i małymi dziećmi musiała nocować na lotnisku. Powiedziała, że przewoźnik nie zapewnił im noclegu. Godzinę wylotu przesuwano kilka razy, ostatecznie udało się wylecieć w niedzielę po południu.

Koszmarny powrót z Majorki

Koszmarny powrót z Majorki

Źródło:
Kontakt 24

W ciągu jednej doby w województwie mazowieckim utonęły cztery osoby. Wśród ofiar jest mężczyzna, który nie wypłynął po skoku z mola na Jeziorze Zegrzyńskim.

W ciągu jednej doby na Mazowszu utonęły cztery osoby

W ciągu jednej doby na Mazowszu utonęły cztery osoby

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Woda z wodociągu w miejscowości Brok nie nadaje się do spożycia ani do celów higienicznych - poinformował miejscowy sanepid. Urząd gminy zapewnia wodę butelkowaną oraz z beczkowozu.

Bakterie kałowe w wodzie, komunikat sanepidu

Bakterie kałowe w wodzie, komunikat sanepidu

Źródło:
PAP

Agama brodata zaskoczyła mieszkankę warszawskich Bielan, która wyszła na spacer z psem. Czworonóg wytropił egzotyczne zwierzę w parku. Gadem zaopiekowali się strażnicy miejscy.

"Pies wytropił w trawie sporej wielkości jaszczurkę"

"Pies wytropił w trawie sporej wielkości jaszczurkę"

Źródło:
PAP

W czasach Polski Ludowej 22 lipca był świętem państwowym. Tego dnia urządzano huczne imprezy plenerowe, władze otwierały największe inwestycje, m.in. Pałac Kultury i Nauki. W poniedziałek wieczorem odbędzie się niezwykły spacer z przewodnikiem - szlakiem warszawskiego socrealizmu.

Zagadki socrealistycznej Warszawy. Niezwykły spacer z przewodnikiem

Zagadki socrealistycznej Warszawy. Niezwykły spacer z przewodnikiem

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

"Sprawcy uderzali i kopali 32-latka, powodując obrażenia twarzy" - opisuje wydarzenia z soboty Komenda Stołeczna Policji. Powodem bandyckiego ataku było zwrócenie uwagi na zbyt głośne zachowanie w tramwaju.

Bili i kopali po głowie, bo zwrócił im uwagę, że są zbyt głośno

Bili i kopali po głowie, bo zwrócił im uwagę, że są zbyt głośno

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Skala tej inwestycji - jak na owe czasy - była potężna. Powstały o niej piosenki, zagrała też w wielu filmach. Właśnie mija pół wieku odkąd warszawiacy po raz pierwszy przejechali Trasą Łazienkowską.

"Jasna, długa, prosta, szeroka jak morze". Trasa Łazienkowska kończy 50 lat

"Jasna, długa, prosta, szeroka jak morze". Trasa Łazienkowska kończy 50 lat

Źródło:
tvnwarszawa.pl