Do włamania doszło kilka minut przed 21.
- Dla nabrania odwagi wcześniej pozwolił sobie na kilka głębszych - relacjonuje Robert Koniuszy, oficer prasowy mokotowskiej policji. - Po rynnie budynku wspiął się na pierwsze piętro jednego z zakładów kosmetycznych na warszawskim Mokotowie. Nie szukając innych sposobów, po prostu wybił szybę w oknie, uruchamiając alarm antywłamaniowych.
Skoczył na drzewo
Przy okazji uszkodził laptopa i drukarkę. Kiedy już dostał się do środka, zabrał saszetkę, w której znajdowały się trzy próbki kosmetyków wartych co najwyżej 100 złotych.
Kiedy Łukasz S. próbował wydostać się z miejsca kradzieży, otworzył inne okno i skoczył na rosnące w pobliżu drzewo. Nie przewidział jednak, że jest na tyle wysokie, że będzie miał problem, by z niego zejść.
Zanim zdecydował się na skok, na miejsce, czyli w okolice stacji metra Wilanowska, przyjechała ochrona budynku i patrol z mokotowskiej komendy.
Mężczyzna stawiał opór, ale ostatecznie został sprowadzony na ziemię.
Pomieszczenia, do których włamał się mężczyzna, zostały przekazane właścicielom zakładu. Policjanci przyjęli zawiadomienie o przestępstwie od pokrzywdzonej.
Funkcjonariusze zabezpieczyli skradzione przedmioty, a nietrzeźwego podejrzanego przewieźli do policyjnego aresztu.
Tłumaczył, że chciał się przespać
Następnego dnia 32-latek usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem i uszkodzenia mienia. - Tłumaczył, że "wszedł do budynku, bo chciał się przespać" - informuje Robert Koniuszy.
Teraz sąd może skazać go nawet na 10 lat więzienia.
mp/pm