Potrafi namierzyć potencjalnego złodzieja, sprawdzić czy samochód jedzie z dozwoloną prędkością i czy jest zaparkowany w odpowiednim miejscu. Tak działa inteligentna kamera monitoringu miejskiego, wyposażona w dodatkowe aplikacje. Jedną z nich testują stołeczni urzędnicy.
Ulica Żurawia, na tyłach Ministerstwa Rolnictwa - choć o tym nie wiesz, idąc tą ulicą godzisz się na udział w eksperymencie. To tu warszawski ratusz testuje inteligentną kamerę.
- Możemy obserwować zarówno chodzących ludzi, jak i przejeżdżające samochody - tłumaczy pokrótce Jacek Ammar z Zakładu Obsługi Systemu Monitoringu. To jednak nie oddaje w pełni możliwości nowego sprzętu. Portalowi tvnwarszawa.pl udało się podejrzeć pracę systemu.
Podejrzany w żółtej ramce
Widok z kamery może w pierwszej chwili mocno dezorientować. Kolorowe strefy i przesuwające się po ekranie kolorowe ramki przysłaniają widok na ulicę. Co dla ludzkiego oka może być mylące, ma sens dla komputera, który cały czas analizuje obraz. I tak np. kolor granatowy to strefy, w których nie wolno parkować.
W takim przypadku jedyna nadzieja przyłapanego w granatowym obszarze kierowcy w tym, że odjedzie nim na miejsce dotrze patrol - kamera nie jest bowiem dość dokładna, by uchwycić numery rejestracyjne. Jak tłumaczą urzędnicy, byłoby to możliwe, dzięki przybliżeniu, ale to ograniczałoby pole działania kamery. - To są na razie testy - podkreśla Ammar. - Pytanie, jak zgrać działanie na przykład ze strażą miejską czy policją, jest na razie otwarte - dodaje.
Kolor zielony to z kolei miejsca parkingowe.
Kamera ma jeszcze jedną funkcję, która również może przydać się miejskim służbom. Na bieżąco monitoruje samochody. Każdy poruszający się pojazd i otoczony jest żółtą ramką. Sprawdzana jest prędkość samochodów, a te, które przekraczają 40km/h są oznaczane i dodawane do licznika, który pojawia się w lewej części ekranu.
"Szwendanie się"
Dzięki temu, operatorzy mają dostęp do statystyk. Żółte ramki otaczają jednak nie tylko samochody, ale też przechodniów. Po co? Wiele mówi już samo określenie jednej z roboczo nazwanych kategorii, do której system kwalifikuje przechodniów, którzy kręcą się w tę i z powrotem po - oznaczonym brązową ramką - parkingu ministerstwa. To "szwendający się".
- Lokalizowane są osoby, które chodzą po parkingu w tę i z powrotem przez dłuższy czas. Wszystko po to, by zwrócić uwagę na potencjalnych złodziei - zaznacza Ammar.
System tropi "szwendającego się" niezwykle skutecznie - na ekranie widać kreskę, która wytycza jego dokładną trasę.
Na tym nie koniec możliwości systemu. Na Żurawiej ruch jest jednokierunkowy. Kamera wyłapuje tych, którzy przeoczą znak, choć nie jest w tym bezbłędna: łapie także tych, którzy wyjeżdżając z miejsc postojowych muszą najpierw wycofać.
"Działanie dwutorowe"
Kiedy komputerowo wspomagany system zacznie wyłapywać "szwendających się" warszawiaków? Tego na razie nie wiadomo. System jest w fazie testów. Urzędnicy o datach mówią ostrożnie, m.in. dlatego, że oprogramowanie nie obsługuje kamer, które się obracają.
- Zdecydowana większość kamer w stolicy jest obrotowa, a na razie nie ma do nich tego typu aplikacji. Dlatego sprawę planujemy dwutorowo. Rozważamy również możliwość instalacji kamer stabilnych w niektórych miejscach - mówi Ammar.
Andrzej Rejnson roody