- Wiedzą, że w sieci są anonimowi i mogą przedstawić wiarygodną historię, a osobie po drugiej stronie będzie trudno zweryfikować podane informacje – tłumaczy kom. Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji.
Oszuści w ujmujący sposób prezentują niezwykle precyzyjnie przygotowaną historię życia.
Krok po kroku zdobywają serce ofiary. Cel jest jeden – przekonać do przekazania pieniędzy.
- Gdy ofiara orientuje się, że cała historią to jedno wielkie oszustwo, nie może w to uwierzyć. Trudno jej także przyznać się przed sobą i najbliższymi, że była tak naiwna i łatwowierna. Niestety jest już za późno – zauważa Kedzierzawska.
Na tropie oszustów
Ile dokładnie w ostatnim czasie było takich oszustw? Dokładanie nie wiadomo. Bez względu na to kto i w jakich okolicznościach dopuścił się oszustwa, to w policyjnych statystykach nie ma podziału na te matrymonialne czy inne.
Za każdym razem policjanci ustalają mechanizm działania sprawcy, próbują zgromadzić wszystkie możliwe szczegóły, które pozwolą trafić na jego ślad. Nie jest to łatwe, bo sprawca zwykle wszystko bardzo dobrze zaplanował.
W niektórych sprawach śledczy decydują się na publikację informacji o poszukiwanym oszuście, ostrzegając w ten sposób inne potencjalne ofiary.
80-latek nadal poszukiwany, 21-latek wpadł
Tak zrobiono to w przypadku ukrywającego się od 1998 roku Eugeniusza Gadomskiego.
- Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania i kilka listów gończych. 80-latek oszukał na znaczne kwoty wiele samotnych kobiet. Wszystkie zapamiętały go jako bardzo eleganckiego mężczyznę, który najczęściej nosił garnitury, złotą bransoletę oraz sygnet ze szlachetnymi kamieniami – opowiada podkom. Elwira Brzostowska z bielańskiej komendy.
Internetowy sposób podrywu wykorzystywał 21-letni Konrad K. zatrzymany w Warszawie. Swoje ofiary wyszukiwał za pośrednictwem portali internetowych. Wzbudzał zaufanie. Obiecywał stały związek. Nie wspominał, że ma żonę i dwójkę dzieci. Kobiety, które mu wierzyły, przekazywały mu pieniądze. Jednej wmawiał, że potrzebuje ich na prowadzenie własnej działalności, innej, że na leczenie za granicą chorego ojca. W rzeczywistości gotówkę przeznaczał na wynajem luksusowych aut i mieszkań na terenie kraju.
Podawał się za kobietę
Jeden z oszustów zamieszczał ogłoszenia na zagranicznych portalach, podając się za kobietę i podpisując imieniem Narcyza lub Miranda. Twierdził, że może odwiedzić adoratorów, ale potrzebuje pieniędzy na podróż. Trzech Kanadyjczyków, Niemiec, Francuz i obywatel Wielkiej Brytanii dali się nabrać. Jak się okazało, sprawcą był polski rolnik. Został skazany.
Podawał się za lekarza, żołnierza USA...
Również w sądzie zakończyła się sprawa 24-letniego Artura B. Zranione przez niego kobiety twierdziły, że wzbudzał zaufanie. Często to zaufanie było tak duże, że kobiety zawierały umowy kredytowe, a pieniądze zdobyte w ten sposób oddawały Arturowi B. Umożliwiały mu również dostęp do kont bankowych. Z pieniędzmi mężczyzna szybko znikał.
Mężczyzna często zmieniał tożsamość, posługiwał się fałszywymi nazwiskami i podrobionymi dokumentami. W zależności o sytuacji przedstawiał się jako lekarz pediatra, rehabilitant, kontrolerem NIK, inspektorem nadzoru budowlanego, policjantem drogówki, byłym żołnierzem armii USA czy też kierowcą ambasady USA.
W listopadzie 2010 r. zatrzymało go w Częstochowie dwóch policjantów z Warszawy, którzy rozpoznali go, gdy ten na chwilę wyszedł w kapciach przed blok, w którym mieszkał.
Tak działał Artur B.
Dostał miłość i pieniądze
Z kolei "Tulipan" z Wołomina swoją ofiarę poznał w sklepie. Razem pracowali. Z czasem zaczęli się umawiać. Młody człowiek bywał gościem w jej domu, prawił komplementy i zapewniał o gorącym uczuciu.
- Mówił też o sobie: że został porzucony przez matkę, że rodzice adopcyjni oddali go do domu dziecka. Twierdził, że nie ma nikogo bliskiego, a bardzo chciałby mieć normalną rodzinę i dom. Dostał od kobiety miłość, ale też pieniądze, kredyty, dwie umowy na telefony komórkowe. Odchodząc, zabrał jeszcze mp4 i biżuterię. Krzysztof T. został zatrzymany. Jeden z kradzionych pierścionków podarował nowej dziewczynie – przypomina sprawę asp. sztab. Tomasz Sitek z wołomińskiej komendy.
Ofiary ostrzegają się nawzajem
Ostatnio sami oszukani (a są w tej grupie nie tylko kobiety) przestrzegają innych przed naciągaczami. Tworzą blogi, na których opisują krętactwa poznanych przez internet. Ostrzegają, że obdarzenie zaufaniem kogoś, o kim niewiele wiemy, może sprowadzić poważne kłopoty.
- Warto z dużą ostrożnością czytać zamieszczane posty i zawsze zachować czujność. Jeśli jednak zorientujemy się, że padliśmy ofiarą takiego oszusta, nie należy zwlekać, trzeba jak najszybciej powiadomić policję – przekonuje podkom. Joanna Banaszewska z wolskiej komendy.
Tak było w przypadku Piotra P. Wpadł w ręce północnopraskich policjantów po tym, jak do jednostki policji zgłosiła się jedna z jego ofiar. Zdeterminowana, by ten poniósł karę za swoje czyny, opowiedziała swoją historię. Jak ustalili śledczy, nie tylko ona została przez niego oszukana. Mężczyzna szukał kobiet na portalach społecznościowych. Umawiał się z nimi, a gdy zdobył zaufanie, pożyczał pieniądze i znikał. Tym razem plany pokrzyżowali mu policjanci.
bf/mz
Źródło zdjęcia głównego: ksp