Minister edukacji przyjechała do protestujących uczniów

Decyzje mają zapaść do 15
Źródło: TVN 24
Kilkudziesięciu uczniów wraz z rodzicami protestowało w zespole szkół im. Emiliana Konopczyńskiego w Śródmieściu. Mieli ze sobą transparenty, do szkoły przywieźli też taczkę. Domagali się odwołania dyrektorki. Z protestującymi i dyrektorką spotkała się minister edukacji Anna Zalewska.

Protest zaczął się w poniedziałek rano. - Zebrało się kilkudziesięciu uczniów, wraz z rodzicami. Mają ze sobą transparenty, przywieziono też taczkę - relacjonowała Katarzyna Śmierciak, reporterka tvnwarszawa.pl.

Protestujący domagali się ustąpienia dyrektorki Małgorzaty Mroczkowskiej. - Co kilka chwil wznoszone są okrzyki "Żądamy odwołania dyrektorki" czy "Mamy dość mobbingu". Zapowiadają, że będą okupować szkołę, a strajk będzie prowadzony do skutku - dodała nasza reporterka.

Przyjechała minister edukacji

Po godzinie 9 w szkole pojawiła się też Anna Zalewska, nowa minister edukacji. Protestujący przywitali ją brawami i okrzykami poparcia. Minister udała się prosto do gabinetu dyrektorki. - Sprawa jest zbyt poważna na krótki komentarz. Porozmawiamy po spotkaniu - zapowiedziała i wyprosiła reporterów z pomieszczenia.

Spotkanie trwało około 30 minut. - O 12.30 zbierze się szersze grono, składające się z przedstawicieli kuratorium, nauczycieli, urzędu miasta, uczniów, rodziców oraz dyrekcji szkoły. Obiecałam uczniom, że dzisiaj podjęte zostaną jakiekolwiek decyzje – powiedziała po spotkaniu Zalewska.

- Mówimy o bardzo trudnych tematach, które dotyczą ludzi i z szacunku dla każdego człowieka, czy to jest rodzic, nauczyciel czy pani dyrektor, spotkanie musi odbyć się za zamkniętymi drzwiami - przekazała po 12.30. Zapowiedziała, że decyzji można się spodziewać do godziny 15.

Zapowiadają okupację budynku

O losie dyrektor może jednak zadecydować urząd miasta, któremu podlega placówka, a nie ministerstwo edukacji.

Protestujących usatysfakcjonuje tylko odwołanie dyrektor Mroczkowskiej. - Zapowiedzieli, że nie opuszczą szkoły, dopóki ich żądanie nie zostanie spełnione - mówi Katarzyna Śmierciak, reporterka tvnwarszawa.pl.

"Chcę rozwiązać problem"

Sama dyrektora szkoły zapowiedziała z kolei, że jest gotowa do rozmów. – Sytuacja jest niezwykle trudna, jednak chciałabym jak najkorzystniej rozwiązać tę sprawę. Chodzi tutaj o dobro uczniów – powiedziała na antenie TVN24 Małgorzata Mroczkowska.

Odrzuciła zarzut, że doprowadziła do odejścia ze szkoły siedemnastu nauczycieli. – Tylko jeden nauczyciel odszedł z pracy, z przyczyn organizacyjnych, ponieważ zmniejszyła się ilość grup na zajęciach wychowania fizycznego. Co do reszty osób, jest pewna rotacja nauczycieli, ale to ich należy zapytać dlaczego zrezygnowali z pracy – powiedziała dyrektorka.

Jak powiedziała Mroczkowska, już w czerwcu zgłosiła się do miasta o przysłanie mediatorów, którzy pomogli by w rozwiązaniu konfliktu. – Jednak ci zostali przysłani dopiero we wrześniu. Co więcej, nauczyciele zerwali mediacje, trudno dojść do porozumienia, gdy jedna strona nie chce rozmawiać – przyznała dyrektorka.

Do protestujących przyjechała minister edukacji

Kilka miesięcy sporu

Konflikt między uczniami i nauczycielami a dyrektorką zespołu szkół nr 22 trwa od siedmiu miesięcy. Jak powiedziała nam pani Marzena, matka jednego z uczniów, dyrektorka zatrudnia gorszych nauczycieli, którzy są jej znajomymi, a innych mobbinguje i zmusza do odejścia z pracy.

Zdaniem protestujących dyrektorką została wybrana osoba z zewnątrz, która nie znała realiów szkoły. Krytykują też jej doświadczenie zawodowe, twierdząc, że nigdy nie zarządzała dzienną placówką dla młodzieży, a tylko prywatną szkołą dla dorosłych. Nie podoba im się też polityka kadrowa dyrektorki, jak twierdzą rodzice za jej rządów ze szkoły odeszło 17 nauczycieli.

Rodzice i uczniowie wystosowali w tej sprawie petycję do burmistrza Śródmieścia, kuratorium i ministerstwa edukacji.

- W tej chwili burmistrz opowiedział się za odwołaniem dyrektorki. Kuratorium podczas kontroli wykazało nieprawidłowości w funkcjonowaniu szkoły, a ostateczna decyzja o odwołanie pani Mroczkowskiej należy do urzędu miasta. Uważamy, ze sprawa ciągnie się zbyt długo, jesteśmy zaniepokojeni sytuacją w szkole i panującym chaosem, uczniowie 3 klas martwią się o swoje matury, dlatego zapadła decyzja, iż organizujemy strajk na terenie szkoły – informowali nas protestujący w ubiegłym tygodniu.

Jak informowała „Gazeta Stołeczna”, dyrektorka jest zaskoczona skalą krytyki, jaka na nią spadła. - Jestem otwarta i gotowa do zmian, również w moich działaniach – mówiła gazecie.

kś/jb/r

Czytaj także: