Jan Śpiewak i Miasto Jest Nasze mają kolejne kłopoty sądowe. Deweloper Zbigniew Jakubas oskarżył ich o pomówienie. Tym razem nie chodzi o reprywatyzację, a o most Krasińskiego i happening, który aktywiści zorganizowali półtora roku temu.
Jakubas wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko Janowi Śpiewakowi i trzem innym działaczom stowarzyszenia. W czwartek obie strony próbowały się jeszcze porozumieć na specjalnym posiedzeniu pojednawczym w sądzie na Żoliborzu.
- Sędzia spytał się działaczy Miasto Jest Nasze czy są gotowi na ugodę. Nasz adwokat jasno powiedział, że to co zrobiliśmy, nie miało przesłanek czynu karalnego. Nie mamy więc powodów do tego, by przepraszać – mówi nam rzecznik MJN Karol Perkowski.
Jak dodaje, druga strona, czyli Zbigniew Jakubas, a właściwie jego adwokat (deweloper nie stawił się na negocjacjach) również pozostał przy swoim stanowisku.
– Panowie nie chcieli przeprosić. Uważają, że działają w słusznym interesie społecznym. Odpowiedziałem, że mogą to robić, ale nie mogą naruszać dóbr osobistych mojego klienta – powiedział "Gazecie Stołecznej" Przemysław Maciak, adwokat dewelopera.
Bez porozumienia z deweloperem
- Do porozumienia więc nie doszło, w związku z tym ruszy proces sądowy. Pierwsze posiedzenie odbędzie się 5 czerwca i na nim zostaną przesłuchani członkowie Miasto Jest Nasze. Drugie natomiast 22 czerwca i tam przesłuchany będzie Jakubas – opisuje dalej Perkowski.
Sytuację opisał w mediach społecznościowych również sam Jan Śpiewak.
"Dzisiaj odbyła się rozprawa pojednawcza w sprawie, która nam wytoczył Zbigniew "gruby miś" Jakubas. Pozwane zostały osoby, które były na happeningu przeciwko mostowi Krasińskiego. Doszliśmy do porozumienia, ze nie czujemy się winni a Jakubas chce udowodnić, że to będzie pierwszy proces, który przegram. Niedoczekanie! Następna rozprawa w czerwcu” – czytamy na jego facebookowym profilu.
500 zł dla dewelopera
Całe zamieszanie dotyczy słynnego happeningu miejskich aktywistów, na którym jeden z działaczy przebrał się za misia – symbolizującego właśnie Jakubasa. Akcja miała miejsce w listopadzie 2015 roku, na sesji rady na Żoliborzu. Był to czas, kiedy w Warszawie toczyła się ostra dyskusja o budowie mostu Krasińskiego, który miał połączyć Żoliborz z Targówkiem.
Żoliborzanie ostro sprzeciwiali się tej przeprawie. Przekonywali, że nie rozwiąże problemów komunikacyjnych, a wtłoczy ogromny ruch samochodowy do małych i spokojnych uliczek dzielnicy.
Aktywiści z MJN zwracali z kolei uwagę na koszty inwestycji. – 700 milionów złotych to jest po 500 zł od każdego warszawiaka. Można powiedzieć, że Polska ma program "500 zł na każde dziecko", więc Hanna Gronkiewicz-Waltz postanowiła nie zostawać w tyle i zrobić własny program: "500 zł od każdego warszawiaka na dewelopera” – mówił wówczas Jan Śpiewak.
Dlaczego dewelopera? Jak podkreślał były lider MJN, budowa nowego mostu służyć będzie tylko mieszkańcom pofabrycznych terenów, gdzie inwestować zamierza Mennica Polska. To firma kontrolowana przez Zbigniewa Jakubasa. Nowa przeprawa – według aktywistów – znacznie zwiększyłaby wartość nieruchomości, które miałyby wokół niej powstać.
Po wielomiesięcznych dyskusjach o budowie przeprawy władze miasta zdecydowały wstrzymać się z inwestycją do co najmniej 2023 roku. Pieniądze, które miały być przekazane na ten cel przesunięto m.in. na dokończenie drugiej linii metra na Bemowie.
kw//ec