Jak poinformowała rzecznik CZD, 7 sierpnia do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przez dr. Marka Bachańskiego dwóch przestępstw.Pierwsze z nich miałoby polegać na narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu małoletnich pacjentów CZD z lekooporną padaczką, poprzez prowadzenie nielegalnego eksperymentu medycznego, polegającego na stosowaniu w ich terapii preparatów pochodnych kanabinoidów (medycznej marihuany - red.).
Drugi z zarzutów dotyczy prowadzenia badań klinicznych bez uzyskania świadomej zgody uczestnika badania lub jego przedstawiciela ustawowego i prowadzenia badania wbrew przepisom ustawy Prawo Farmaceutyczne.
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur potwierdziła PAP przyjęcie takiego zawiadomienia, o którym poinformowała TVN24. - Rzeczywiście zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło do naszej prokuratury i jest rozpatrywane - poinformowała Mazur.
Od kilku miesięcy - na wniosek złożony przez CZD - postępowanie wyjaśniające w sprawie dr. Bachańskiego prowadzi już okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie prof. Zbigniew Czernicki. We wtorek powiedział on PAP, że rozmawiał już z lekarzem, ale postanowienia w sprawie można spodziewać się za miesiąc.
Terapia w zawieszeniu
Dyrekcja Instytutu "Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka" poinformowała w lipcu, że zawieszono eksperymentalną terapię dr. Bachańskiego z powodu "braków formalnych".Zastępca dyrektora Instytutu prof. Katarzyna Kotulska-Jóźwiak informowała wówczas, że lekarz został poproszony o wstrzymanie działań oraz wystąpienie do komisji etycznej o opinię i zgodę, ale bezskutecznie. Kilka dni przed decyzją dyrekcji, dr Bachański złożył wniosek o urlop do 27 sierpnia.
Kilka dni później CZD opublikowało oświadczenie, w którym poinformowano m.in., że pacjenci dr. Bachańskiego mają zapewnioną "opiekę zgodną z aktualnymi standardami postępowania medycznego i wiedzą medyczną".
Oświadczono jednocześnie, że "leczenie prowadzone przez dr. Marka Bachańskiego nigdy nie zostało - wbrew przepisom i wielokrotnym prośbom Dyrekcji IPCZD - zgłoszone i nie otrzymało zgody Komisji Bioetycznej, a więc było nielegalne. Było prowadzone bez planu dawkowania leków i badań kontrolnych, bez rzetelnej oceny skuteczności i bezpieczeństwa leczenia w dokumentacji medycznej pacjentów" - napisano w oświadczeniu. Dodano też, że w CZD prowadzony jest inny eksperyment medyczny - pozytywnie zaopiniowany przez Komisję Bioetyczną - polegający na stosowaniu jedynego dostępnego w Polsce leku zawierającego kanabinoidy u pacjentów z lekooporną padaczką.
"Ich stan się poprawił"
We wtorek dr Bachański odpierał na antenie TVN 24 zarzuty instytutu, jakie ten sformułował w swoim oświadczeniu po przerwaniu prowadzonej przez niego terapii. Lekarz przekonywał, że przez kilka miesięcy nikt nie zgłaszał żadnych uwag na temat jego działalności czy prowadzonej dokumentacji, a stan leczonych w ten sposób pacjentów "uległ znacznej poprawie".O całej sprawie Bachański napisał także w liście otwartym skierowanym do ministra zdrowia Mariana Zembali. Jak dotąd nie otrzymał od niego odpowiedzi. Do sprawy odniósł się jednak wiceminister zdrowia, Sławomir Neumann.
- Kiedy zgłaszał te swoje pomysły i propozycje leczenia, dostawał zgodę z Komisji Bioetycznej przy CZD z założeniem, co musi spełnić także jeśli chodzi o procedury. Problem jest taki, że nie do końca te procedury zostały spełnione - twierdzi Neumann.
Bachański pisze w liście m.in. o tym, że jego zdaniem Instytut w wydanym kilkanaście dni temu oświadczeniu dokonał na nim linczu i podważył "w sposób nieludzki i niezgodny z prawdą" jego kompetencje i dotychczasowe doświadczenie zawodowe. Lekarz zapewnił, że jest gotów stanąć przed
Komisją Bioetyczną, zaznaczył jednak, że jego zdaniem "badanie powinno być dobrze uzasadnione merytorycznie i naukowo" i tym samym przeprowadzane na liczniejszej grupie pacjentów. Jak dodał, proponował przeprowadzenie badań na grupie 70-80 osób, jednak nie otrzymał na to zgody przełożonych.
"Mogę tylko Pana Ministra zapewnić, że tak jak walczę o życie i zdrowie swoich pacjentów, tak również będę do końca walczył o swoje dobre imię, zapewne w niezawisłym sądzie" - napisał Bachański.
Resort zdrowia zapewnił wcześniej - po zawieszeniu terapii prowadzonej przez Bachańskiego - że jego pacjenci będą mieć szansę na kontynuację terapii. Wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki zaznaczył, że terapia z użyciem kanabinoidów jest terapią eksperymentalną, i z tego powodu należy dochować wszelkiej staranności, by zabezpieczyć pacjentów przed niewłaściwym użyciem zawierających je leków i przed ewentualnymi powikłaniami.Radziewicz-Winnicki powiedział wówczas, że spośród rodziców dziewięciorga dzieci, których leczył dr Bachański, siedmioro przyznało, że stosowało preparaty zawierające marihuanę. Wnioski do Ministerstwa Zdrowia o legalny import docelowy stosowanych w terapii leków składało jednak tylko czworo. Według informacji przedstawionych przez wiceministra, pozostałym dzieciom podawano preparat, który jest zarejestrowany w Holandii jako suplement diety, ale nie jest on dopuszczony do obrotu w Polsce.
db/ja/PAP