Szary, blaszany słoń stał na placu zabaw w pobliżu ulicy Podleśnej. Nie był jedyną atrakcją - była też żyrafa i blaszany koń oraz podest do tańczenia i karuzela. W pobliżu było nawet ujęcie wody pitnej z kamienną umywalką. Kto dobrze zna Las Bielański, wie gdzie szukać resztek tej infrastruktury, ale po słoniu nie został żaden ślad.
Z trąbą w drucie kolczastym
Pojawił się na początku lat 50. Był główną atrakcją i ozdobą placu zabaw w utworzonym po wojnie Parku Kultury. Park miał nawiązywać do przedwojennej tradycji zabaw na Bielanach, gdy co weekend przyjeżdżały tu z całej Warszawy rodziny z dziećmi.
- Biesiadowano zazwyczaj na rozłożonych na trawie kocach oraz przy małych rozkładanych stolikach. Spotkać można było pary tańczące przy dźwiękach muzyki płynącej z płyt odtwarzanych na nakręcanych na korbkę patefonach z dużą tubą - wspomina Jerzy Głosik, który na Bielanach mieszka od urodzenia.
Ale tradycji zabaw nie udało się w PRL podtrzymać. Odchodziła w zapomnienie, a Park Kultury powoli zmieniał się w zwyczajny plac zabaw. W końcu, w 1973 roku zapadła decyzja o przekształceniu Lasu Bielańskiego w rezerwat przyrody i organizowaniu zabaw nie było już mowy.
W pogoni za ciężarówką
Słoń przetrwał zmianę przepisów i pozostawał gwiazdą placu zabaw. Małe dzieci za każdym razem chciały wdrapywać się na jego trąbę, choć to najwyraźniej nie podobało się jakiejś władzy. - Miejsce, w którym można było usiąść, było owinięte drutem kolczastym - wspomina Zofia Krawczyk, mieszkanka Bielan.
Zabezpieczenie po jakimś czasie zdjęto i dzieci mogły bez problemu pozować do zdjęć ze słoniem. Takie fotografie do dziś zdobią wiele rodzinnych albumów.
W połowie lat 80. służby miejskie wzięły się jednak za usuwanie coraz bardziej skorodowanych zabawek. W między czasie, po drugiej stronie ulicy Podleśnej wyrosło gigantyczne osiedle Ruda, a w Las Bielański z placem zabaw stał się miejscem, gdzie wychowywało się pierwsze pokolenie małych mieszkańców pobliskich bloków.
- Słonia pamiętam tylko ze zdjęć, ale moja mama opowiada często, że gdy robotnicy zapakowali go na ciężarówkę i wywieźli, to razem z innymi dziećmi, z płaczem biegliśmy za nimi i wrzeszczeliśmy, by go oddali - wspomina ze śmiechem Karol Kobos, wydawca portalu tvnwarszawa.pl, który, jak byśmy to dziś napisali, był wtedy na miejscu.
Odsłonią słonia?
I choć od tych dramatycznych wydarzeń minęło prawie 20 lat, to dla wielu mieszkańców słoń pozostaje nie tylko wspomnieniem, ale też symbolem Bielan. Nic więc dziwnego, że w prywatnych rozmowach i internetowych dyskusjach co jakiś czas powraca pomysł jego odnalezienia lub odtworzenia.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że słoń przepadł bezpowrotnie i żaden ślad się nie zachował. W każdym razie nie fizyczny, bo śladów "wirtualnych" jest całkiem sporo. Słoń pozostał przede wszystkim na zdjęciach, ale nie tylko.
Utrwalił go też na kartach "Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa" Edmund Niziurski, choć blachę zmienił na dyktę. Do spotkania pod słoniem dochodzi na samym początku książki: - Tydzień od tamtej rozmowy spotkałem Marka najniespodziewaniej w Lasku Bielańskim, dokąd chodzę codziennie o dwunastej dla rozluźnienia nerwów. Siedział na ławce pod słoniem z dykty zawinięty w koc i jadł jabłko ze zwykłą, strutą miną.
Słoń powrócił na razie jako logo promocyjne dzielnicy, razem z hasłem "Odsłoń Bielany". - Szukaliśmy pomysłu na znak graficzny, który moglibyśmy zamieszczać na materiałach promocyjnych oraz gadżetach wykonywanych z okazji imprez dzielnicowych skierowanych do najmłodszych - mówi Tadeusz Olechowski, rzecznik prasowy dzielnicy Bielany.
Z wyglądu przypomina nawet nieco tego prawdziwego, co niekoniecznie jest atutem samego logo, szarego i nieciekawego. Nad tym, by słoń kojarzył się z Bielanami nie tylko mieszkańcom Marymontu, dzielnica musi jednak jeszcze popracować. Czy to oznacza, że słoń powróci też w formie zabawki na plac zabaw w Lasku albo gdzieś indziej? Tego wciąż nie wiadomo. Konkretnych planów nie ma. Póki co urzędnicy zbierają jednak zdjęcia i wspomnienia słonia, i obiecują ich wydanie.
Jeśli chcecie podzielić się wspomnieniami słonia - opowiadaniami lub fotografiami - prosimy o nadsyłanie materiałów na adres warszawa@tvn.pl.
bf/roody