W gablotach średniowieczne ornaty, historyczne krucyfiksy i mundury kapłanów spod Monte Cassino. A obok interaktywne ściany, trójwymiarowe projekcje oraz nowoczesne iPady, zamiast tradycyjnych podpisów. Wszystko, żeby opowiedzieć o duchowości w wojsku. 8 grudnia zostanie otwarte Muzeum Ordynariatu Polowego. Portal tvnwarszawa.pl zajrzał do niego już dziś.
W podziemiach Katedry Polowej Wojska Polskiego przy ul. Długiej, na kilka dni przed otwarciem muzeum, spotkać można głównie uwijających się robotników. Ale władze placówki zapewniają, że wyrobią się ze wszystkim na 8 grudnia, kiedy zaplanowano oficjalne otwarcie.
Historyczne miejsce
- Zaczynamy od sali, która ma pokazać o co chodzi w tym muzeum. Będą tu elementy wojskowe i kościelne, ponieważ te dwa światy u nas się przenikają. Skupiamy się na wierności Bogu i ojczyźnie – zapowiada wicekierownik Muzeum Ordynariatu Polowego Hubert Bojarski.
W pierwszej sali, ołtarz polowy z okresu kampanii wrześniowej i mundur kapelana Wojska Polskiego, staną naprzeciw XVII-wiecznego ornatu i krucyfiksu z XVII wieku. Eksponatom będzie towarzyszyć projekcja wideo pokazująca związki ordynariatu z Warszawą, jak i samą katedrą. To stąd wychodzili kapelani w 1920 roku wspomagać armię polską, stąd wyruszył pogrzeb księdza Skorupki. Zaledwie kilka metrów od kościoła mieścił się szpital, krwawo spacyfikowany przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego.
Pad z opisem monstrancji
W drugiej sali cofamy się aż do średniowiecza – Chrztu Polski, Grunwaldu i potopu szwedzkiego. Już wtedy księża towarzyszyli królom, jako spowiednicy i doradcy.
- Tu będą eksponaty ze skarbca jasnogórskiego – mówi Bojarski pokazując puste jeszcze gabloty - Znajdą się tam m.in. różaniec księdza Krodeckiego, która służyła mu podczas potopu szwedzkiego, łuk zdobyty przez Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. To będzie depozyt, konwój pojechał właśnie na Jasną Górę po eksponaty – dodaje.
Przechodzimy do pomieszczenia, które obejmie okres od XVI wieku do końca powstania styczniowego. - Tu wszędzie będą pady dotykowe, zamiast podpisów, żeby nie marnować miejsca w gablocie – tłumaczy wicekierownik.
Pośród ryngrafów i mszałów zwracają uwagę stare pistolety i muszkiety. - Dla gospodarzy katedry nie będzie problemem obecność broni w świątyni? – dopytujemy.
- To jest w dalszym ciągu dyskutowane. Myślę, że dojdziemy do rozsądnego konsensu – odpowiada dyplomatycznie Hubert Bojarski i zwraca uwagę, że ta broń nie musiała być używana w walce. Choć historia zna i takie momenty, kiedy kapelani byli zmuszeni nią sięgnąć.
Kapelani na polu walki
Tak było podczas II wojny światowej. W muzeum ten dramatyczny okres zostanie opowiedziany głównie za pomocą multimediów wyświetlanych na plastikowej rurze-tunelu. Ale nie zabraknie też oryginałów.
- Dostaliśmy z USA pełny komplet mundurowy II korpusu generała Andersa – chwali się Bojarski – Mamy oryginalne mundury kapelańskie z RAF, brygady generała Maczka, a także z okresu walk o Monte Cassino i Narwik – wylicza.
Nie zabraknie miejsca na opowieść o kapelanach, takich jak ksiądz Józef Stanek, którzy zginęli podczas Powstania Warszawskiego. – To postaci bohaterskie, bo wystawiały się bezpośrednio na ostrzał – mówi nasz przewodnik.
Kolejna z sal zostanie poświęcona czasom stalinowskim: żołnierzom wyklętym i kapelanom uczestniczącym w partyzantce antykomunistycznej. Przywołana zostanie postać księdza Władysława Gurgacza, kapelana Armii Krajowej który ujęty z bronią miał tłumaczyć: Jestem również człowiekiem i jako człowiek mam prawo do obrony. W sytuacji ostatecznej byłem przygotowany do użycia broni.
Pamiątki z katastrofy smoleńskiej
Ostatnie pomieszczenia będą poświęcone współczesności – odnowieniu ordynariatu, misjom pokojowym, biskupom Głódziowi i Płoskiemu, wreszcie katastrofie smoleńskiej, gdzie zginęli ordynariusze kilku wyznań. Znajdą się tam m.in. przedmioty, które znaleziono na miejscu wypadku: płaszcz księdza Osińskiego, nadpalone obrazki czy zniszczony mszał.
- Całość ekspozycji będzie kończyła się przewrotnie. Ostatnim elementem będzie bowiem obraz przedstawiający bitwę pod Zadwórzem w 1920 roku, nazywaną polskimi Termopilami, ponieważ wszyscy jej uczestnicy zginęli. Ciało jednego z żołnierzy, było wylosowane do Grobu Nieznanego Żołnierza. Ta bitwa była symbolem wierności przysiędze wojskowej – opowiada wicekierownik placówki.
Modlitwa i karabin
Kolekcja Muzeum Ordynariatu Polowego powstaje od 1991 roku. Pamiątki zaczął gromadzić już biskup Sławoj Leszek Głódź z myślą o skromnej izbie pamięci. Jego następca, biskup Tadeusz Płoski, zdecydował się na stworzenie muzeum, w pełnym tego słowa znaczeniu. Choć będzie to nowoczesne muzeum, ma bazować na oryginalnych obiektach z różnych epok. Wartość inwestycji to ponad 11,3 mln zł, z czego 6,8 mln zł pochodzi z funduszy Unii Europejskiej.
Władze muzeum mają świadomość, że nawet najciekawsza ekspozycja to za mało, żeby dziś przyciągnąć tłumy, dlatego buduje program edukacyjny i wolontariacki. Instytucja organizuje lekcje muzealne, wyjazdy w miejsca bitew. Niedawno grupa młodzieży brała udział w poszukiwaniu sztandaru pułku artylerii zaginionego w czasie kampanii wrześniowej.
- A co chcecie przekazać młodym? Co mają mieć w głowach opuszczając piwnice Katedry Polowej – pytamy wicekierownika przy wyjściu.
- Powinni zapamiętać jedną rzecz, że siła człowieka tkwi w jego duchowości, nie a armii. W okopach nie ma ludzi niewierzących – podsumowuje Hubert Bojarski.
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: | 24opole.pl