Chora na COVID-19 pielęgniarka Szpitala Powiatowego w Kozienicach zmarła po transporcie do warszawskiego szpitala jednoimiennego. Zdaniem prokuratury do jej śmierci mogły przyczynić się dwie lekarki, decydujące o przewiezieniu pacjentki karetką. Śledczy twierdzą, że nie posiadała ona wystarczającego wyposażenia. Kobietom przedstawiono zarzuty. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Pani Grażyna przez 38 lat pracowała w szpitalu w Kozienicach jako pielęgniarka. Kiedy wybuchła pandemia, zajmowała się pacjentami na oddziale zakaźnym. W kwietniu 2020 roku sama zachorowała i trafiła do kozienickiej placówki. Stan 59-latki pogarszał się i zdecydowano o przewiezieniu jej karetką do Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
Wkrótce po transporcie zmarła.
Lekarki usłyszały zarzuty
Decyzję o transporcie kobiety do Warszawy podjęły Elżbieta K. i Małgorzata G. - lekarki z kozienickiego szpitala, w którym pracowała pielęgniarka. Według śledczych już w momencie, kiedy zdecydowano o przewiezieniu chorej do kliniki w stolicy, samopoczucie pacjentki nie było dobre, miała ona problemy z oddychaniem.
- Jednak mimo narastającej ostrej niewydolności oddechowej u pacjentki, lekarki nie zleciły konsultacji anestezjologicznej, w celu oceny stanu zdrowia chorej - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. Lekarki wydały natomiast zgodę na przetransportowanie kobiety do Warszawy słabo wyposażoną karetką, m.in. bez zabezpieczonej wentylacji mechanicznej i stałego monitorowania podstawowych parametrów saturacji. - W ocenie powołanych przez prokuraturę biegłych zdynamizowało to przebieg procesów chorobowych, które zaczęły zagrażać życiu pacjentki - podkreśliła.
- Obydwie lekarki usłyszały zarzuty dotyczące narażania pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w sytuacji, gdy ciążył na nich obowiązek opieki nad chorą. Za przestępstwo to grozi za kara pozbawienia wolności do pięciu lat - zaznaczyła prokurator Kępka.
Pielęgniarka zmarła krótko po transporcie z Kozienic
Problemy z chorą zaczęły się już w trakcie trwającego około 50 minut transportu z Kozienic do Warszawy. Kiedy 59-latka dotarła w końcu do kliniki MSWiA, od razu podjęto reanimację, która trwała godzinę. Kobieta jednak zmarła. Niedługo po zdarzeniu zawiadomienie do prokuratury złożył zastępca dyrektora ds. medycznych warszawskiej kliniki.
Zanim chora na COVID-19 pielęgniarka trafiła do Warszawy, była leczona na oddziale wewnętrznym w szpitalu w Kozienicach. Jak informował wówczas kozienicki szpital, chorej trzykrotnie wykonano badania na obecność koronawirusa i dopiero ostatni wynik okazał się pozytywny. O jej przewiezieniu do kliniki w Warszawie zdecydowano ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobiety.
Śledztwo w tej sprawie od 2020 roku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. W najbliższym czasie prokurator planuje zlecenie uzupełniających opinii biegłych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga!" TVN