W czwartek, w dwóch warszawskich sądach, metrze i pałacu prezydenckim odebrano podobne telefony. Mężczyzna informował o podłożonej bombie. Policjanci zadziałali błyskawicznie. Po kilku godzinach w ich rękach był już Sławomir R.
Pierwszy telefon zadzwonił w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieście. Mężczyzna poinformował o podłożonej bombie, poczym rozłączył się. Ze swoim lakonicznym komunikatem zadzwonił jeszcze 3 razy. Na tym nie skończył. Z podobną informacją zadzwonił do Sądu Okręgowego przy Chopina, a następnie do Metra Warszawskiego.
Ewakuacja i utrudnienia
Policjanci postąpili zgodnie z procedurami. Ewakuowali zagrożone miejsca i dokładnie je sprawdzili. Wszystkie alarmy okazały się fałszywe, jednak skutecznie utrudniły życie mieszkańcom warszawy.
Na koniec mężczyzna zadzwonił do jednej z komend z informacją, że bomba jest w pałacu prezydenckim.
Dzwonił z Wyszkowa
Od razu, po pierwszym telefonie, policjanci zaczęli poszukiwania żartownisia, który wywołał fałszywe alarmy. Dokładna analiza informacji pozwoliła już po zaledwie kilku godzinach wytypować podejrzanego. Ślad prowadził do Wyszkowa. Tamtejsi policjanci zatrzymali 50-letniego Sławomira R. Mężczyzna był całkowicie zaskoczony i kompletnie pijany. We krwi miał ponad 2 promile alkoholu.
Najprawdopodobniej usłyszy on zarzuty, za które za kratki trafić można nawet na 8 lat.
wp/roody