Przed sądem stanie 33-letni mężczyzna, który - zdaniem śledczych - podpalił budynek w Górze Kalwarii (Mazowieckie). Podejrzany tłumaczył, że był pijany. Grozi mu pięć lat więzienia.
Oficer dyżurny piaseczyńskiej komendy, w sobotnią noc 23 marca, został poinformowany o pożarze, do którego doszło przy ulicy Pijarskiej w Górze Kalwarii.
- Na szczęście budynek był niezamieszkały od 20 lat, a ogień nie rozprzestrzenił się zbyt mocno. Spaleniu uległy konstrukcja budynku, boczna ściana oraz trawa. Wszystko wskazywało na to, że podpalenie było jednak czyimś celowym działaniem - informuje Magdalena Gąsowska, rzeczniczka piaseczyńskiej policji.
Sprawą zajęli się lokalni funkcjonariusze z Komisariatu Policji w Górze Kalwarii. - Dzięki nagraniom z kamery monitoringu, czujności mieszkańców oraz zaangażowaniu policjantów, zatrzymany został 33-latek. Mężczyzna nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego dokonał podpalenia pustostanu. Stwierdził "byłem pijany i coś mi odbiło" - dodaje policjantka.
33-latek usłyszał zarzut karny. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Postępowanie w sprawie objęte jest nadzorem Prokuratury Rejonowej w Piasecznie.
Czytaj też >> Ciało noworodka w przepompowni ścieków. Koniec śledztwa
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP w Piasecznie