Specjaliści ocenili prehistoryczne szczątki odnalezione podczas budowy II linii metra. Skłaniają się ku hipotezie, że mogły należeć do słonia leśnego. Kości miednicy i innych części szkieletu mogą pochodzić nawet sprzed 120 tysięcy lat.
- Podczas prac budowlanych związanych z budową warszawskiego metra, w rejonie stacji C8 przy ulicy Płockiej, natrafiono na szczątki dużego ssaka, prawdopodobnie słoniowatego - mówił Wojciech Brzeziński, dyrektor Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie. - Odkryte szczątki zostały wydobyte przez nas, oczyszczone i będą przedmiotem dalszej analizy. Analizy pod względem gatunkowym, chronologicznym, a także ekologicznym - dodał, zaznaczając również, że nie jest to pierwsze takie znalezisko z terenu Warszawy.
Odnalezione kości to przede wszystkim fragmenty miednicy. Natrafiono też na nieliczne fragmenty innych części szkieletu. Jak przyznał Brzeziński, największe kawałki kości miednicy zostały naruszone przez koparkę.
- Odnalezione szczątki zapewne są szczątkami słonia leśnego lub mamuta. Jeśli to jest słoń leśny, to jego bardzo wstępne datowanie możemy określić na 100-120 tysięcy lat temu, a jeśli jest to mamut, to jest to rzecz trochę młodsza, mająca około 40 tysięcy lat - podkreślił dyrektor muzeum.
Doktor Gwidon Jakubowski, paleontolog z Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, zakłada, że kości należą do słonia leśnego. - Według mnie to jest i teoretycznie powinien być fragment szkieletu słonia leśnego - zapewniał. Twierdzi tak między innymi dlatego, że w 1962 roku przy pobliskiej ulicy Leszno znaleziono "znacznie więcej kosteczek zwierząt tego gatunku".
Jak opowiadał Jakubowski, wtedy szczątki znaleźli robotnicy "kopiący rów dla jakiejś rury elektrociepłowni". Zanim paleontolog dotarł na miejsce, odkrycie było już w trakcie zasypywania. Kości były rozbijane kilofami, a duża część szkieletu została wywieziona w nieznane miejsce.
Jakubowski powiedział, że jeden z ocalałych fragmentów szkieletu - ząb trzonowy o długości 42 centymetrów - odnalazł pewien nauczyciel. Znalezisko zawiózł do redakcji "Expressu Wieczornego". Na miejsce wezwano weterynarzy, którzy zabezpieczyli ząb. Informacja o odkryciu ukazała się dopiero kilka dni później. - Jak ja tam dojechałem, to się okazało, że oni zasypują - mówił Jakubowski. - No więc się pytam: panowie, dlaczego żeście rozwalali takie wielkie kości? Odpowiedzieli: panie, bo myśmy myśleli, że to kuń - opowiadał paleontolog.
Jakubowski podkreślił, że pomylenie kości słonia leśnego czy mamuta z końską byłoby dość trudne. Sama kość udowa słoniowatego potrafi osiągać 1,5 metra.
Rzeczki przynosiły kości nieboszczyków różnych zwierząt
Ulica Płocka, w rejonie której dokonano poniedziałkowego odkrycia, znajduje się w bliskiej okolicy ulicy Leszno. W granicach tych dróg w interglacjale eemskim (okresie ocieplenia pomiędzy dwoma zlodowaceniami epoki plejstocenu) znajdowało się tak zwane jeziorko wolsko-szczęśliwickie.
- Później, przez pierwszą połowę ostatniego zlodowacenia, mniej więcej do 40-30 tysięcy lat temu, to jeziorko egzystowało - tłumaczył Jakubowski. - Później zostało zasypane przez utwory naniesione przez rzeczki, a te rzeczki przy okazji przynosiły szczątki różnych zwierząt, które ówcześnie żyły. Dodał również, że te szczątki osadzały się na dnie zbiornika, tkanki miękkie uległy rozkładowi i pozostały tylko kości.
Słonie leśne zamieszkiwały tereny nad jeziorkiem. - Dyrektor muzeum archeologicznego przypuszcza, że słoń mógł wejść na lód, ten lód się zarwał i on tam wtedy wpadł - przekazał Jakubowski. Sam zakłada, że szczątki zostały naniesione przez wodę. - Jeżeli znaleziono samą miednicę, to prawdopodobnie ją kiedyś jakaś powódź czy coś do tego jeziorka przyniosła - zaznaczył.
Przednia łapa słonia leśnego może mieć cztery metry
Mamuty różniły się od słonia leśnego w znacznej mierze wielkością - te drugie były większe. Mamuty włochate dorastały do 2,7-3,4 metra.
- Słoń leśny to jeden z największych, chyba największy ze słoni, który żył na kuli ziemskiej - powiedział Jakubowski. Przypomniał, że słoń afrykański mierzy do 3,7 metra, a indyjski 3,2. Tymczasem przednia noga słonia znaleziona w 1962 roku ma 3,7 metra. - Chyba w 1986 roku w kopalni Jóźwin w Koninie znaleziono kolejny szkielet takiego słonia, którego przednia łapa miała 4,05 m - dodał paleontolog.
Inną cechą różniącą te słoniowate był okres ich życia. Jak tłumaczył Jakubowski, słonie leśne chodziły po ziemi w okresie ciepłego interglacjału, mamuty zaś w chłodniejszych latach.
Mamucie szczątki płycej niż słonia
Jakubowski założył, że odnalezione kości należą do słonia leśnego, a nie mamuta także na podstawie głębokości, na której je znaleziono. Takie wnioski możliwe są dzięki przebadaniu warstw osadów powierzchniowych i określeniu ich wieku. Odnalezienie szczątków w konkretnej warstwie pozwala na oszacowanie także wieku kości.
- Jego znaleziono na głębokości sześciu metrów, a tego na Lesznie na 4,5 metra. Tam osady zbadano dokładnie i na tej podstawie wiadomo, że znalezisko z 1962 roku pochodziło z interglacjału eemskiego, czyli sprzed 130-115 tysięcy lat - tłumaczył paleontolog. Dodał, że przy ulicy Płockiej wiek osadów nie został dokładnie określony, wobec czego szacowanie wieku kości jest utrudnione.
Tymczasem w południowej części "jeziorka wolsko-szczęśliwickiego", w pobliżu dzisiejszego Dworca Zachodniego, znajdowano więcej szczątków zimnolubnych mamutów. Kości mamutów znajdowano na mniejszych głębokościach, około 3-3,5 metra, w młodszych osadach.
Niestety, przy stacji metra C08 archeolodzy nie mają już szans na ewentualne odkopanie innych części szkieletu. - Koledzy z muzeum już byli na tym wykopie i on już jest zabetonowany - przyznał Jakubowski.
ao/map