W sobotę przed ambasadą Izraela odbyły się dwie demonstracje. Palestyńczycy i ich sympatycy protestowali przeciw polityce eskalacji konfliktu. Z drugiej strony stała grupa osób, wspierających prawo Izraela do samoobrony.
Ludzie zebrani pod czterokolorowymi flagami krzyczeli: "Wolna Palestyna". Omar Faris ze Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków Polskich powiedział w rozmowie z Polskim Radiem, że Izrael "używa palestyńskiej krwi jako politycznego paliwa przed wyborami". Dodał, że Palestyńczycy nie chcą wojny.
W pewnej odległości swoją solidarność z narodem żydowskim manifestowała mniejsza grupa. Machali flagami z gwiazdą Dawida. Uważają, że Izrael ma prawo do obrony swoich obywateli, a konfliktowi winni są właśnie Palestyńczycy - podaje portal Polskiego Radia.
Protesty związane są z sytuacją w Strefie Gazy. Więcej na ten temat na tvn24.pl.
PAP/wp/mz