Jak poinformował Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, kobieta dwukrotnie składała zeznania i przybliżyła okoliczności dnia, w którym zaginął Dawid. Dodał, że tego dnia matka rozmawiała z synem przez telefon, gdy jechał samochodem z ojcem.
– Z relacji wynika, że była to krótka rozmowa pomiędzy nią a dzieckiem, która nie wzbudziła jej podejrzeń. Dawid wymienił z nią kilka zdań – mówił rzecznik prokuratury.
Później doszło do wymiany esemesów z Pawłem Ż. - Ona wzbudziła większe wątpliwości. Wskazywały, że może się wydarzyć coś niepokojącego – dodał.
Konflikt w rodzinie
To ważny wątek w sprawie poszukiwań 5-letniego Dawida Żukowskiego. Po tym, jak pierwsze dni poszukiwań zakończyły się niepowodzeniem, obecnie kluczową kwestią dla śledczych jest odtworzenie relacji w rodzinie chłopca.
Jak informowaliśmy wcześniej, rodzice dziecka toczyli ze sobą spór - jego przedmiotem była między innymi kwestia opieki nad dzieckiem. Znajomi rodziny twierdzą, że przyczyną konfliktu były problemy wynikające z uzależnienia Pawła Ż. od hazardu. Mężczyzna miał z tego powodu popaść w długi. W rodzinie dochodziło do kłótni.
Pod koniec czerwca matka zawiadomiła prokuraturę o tym, że Paweł Ż. miał się nad nią znęcać. Trzy tygodnie przed zaginięciem Dawida kobieta miała zabrać dziecko i wyprowadzić się z Grodziska do Warszawy. Planowała złożenie pozwu rozwodowego. Ale nie zdążyła tego uczynić.
- Trudno powiedzieć, czy był to element kluczowy, ale to sytuacja, która mogła wpłynąć na przebieg zdarzeń. Nie były to akty drastycznej przemocy. Chodziło o wzajemne relacje, które skutkowały tym, że kobieta zdecydowała się wyprowadzić - mówił Łapczyński.
Paweł Ż. był przedstawicielem handlowym. Jego rodzina to repatrianci z Kazachstanu, do Polski przyjechali dwadzieścia lat temu. Żonę poznał na wschodzie, podczas wyjazdu biznesowego. Kobieta przyjechała do Polski sześć lub siedem lat temu. W ostatnim czasie pracowała w rosyjskim centrum kulturalnym. Uczyła języka rosyjskiego.
Śmierć ojca, zaginięcie chłopca
Do zaginięcia chłopca doszło w środę 10 lipca. Około godziny 17 pięcioletni Dawid Żukowski wyszedł ze swoim ojcem z domu dziadków w Grodzisku Mazowieckim. Mężczyzna miał go zawieźć do matki, do Warszawy. Rodzice nie byli rozwiedzeni, ale nie mieszkali razem. Ostatni raz kontaktowali się o godzinie 18 w środę.
Ojciec Dawida zginął tuż przed 21 potrącony przez pociąg. Według ustaleń funkcjonariuszy było to samobójstwo. Kilka godzin później, około północy, matka zgłosiła zaginięcie chłopca.
W środę policjanci w Grodzisku Mazowieckim znaleźli samochód, którym ojciec poruszał się z dzieckiem. Stał trzy kilometry od torów w grodziskiej dzielnicy Łąki. Śledczy dotarli także do monitoringu, który pozwolił odtworzyć trasę samochodu między Grodziskiem a Warszawą.
ab/r