Warszawa nie odczuła środowej burzy, tak jak mieszkańcy północy Polski. W stolicy grzmiało, błyskało się i padadeszcz. Strażacy zapewniają, że obyło się bez problemów.
Około godz. 15 burza dotarła do Warszawy.Niebo nagle pociemniało. Po chwili słychać było już pierwsze złowrogie pomruki. Pierwsi usłyszeli je mieszkańcy zachodnich i północnych dzielnic miasta oraz podwarszawskich miejscowości.
Zagrzmiało m.in. nad Łomiankami, Zakroczymiem, Jabłonną.
Rozpadało się, grzmiało i byskało m.in. w Śródmieściu. Lało też na Mokotowie i Bemowie. Burza zawitała również na Żoliborz i Białołękę, ale nie na długo. Najpierw opady nie były zbyt intensywne, później wracały ze wzmożoną siłą.
- Na razie nie mamy żadnych wezwań związanych z burzą - przekonywali po godz. 16 strażacy. - Nadal jest spokojnie - mówili chwilę po godz. 17.
Niebezpieczny front
Niebezpieczny burzowy front przemieszcza się z zachodu. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał już ostrzeżenia meteorologiczne pierwszego stopnia dla pięciu województw: zachodniopomorskiego, kujawsko-pomorskiego, wielkopolskiego, lubuskiego i dolnośląskiego.
Towarzyszący burzom deszcz ma wynieść od 15 do 35 l/m kw, a wiatr osiągnie maksymalną prędkość 85 km/h.