Bili, kopali i nikt nie reagował. "Gdzie jest ulica, jest znieczulica"

fot. KSP; film TVN24
fot. KSP; film TVN24
Dwóch pijanych mężczyzn pobiło i okradło człowieka na oczach spacerujących i przejeżdżających obojętnie obok bójki świadków. Dlaczego żadna z nich nie zareagowała? – Gdzie jest ulica, jest znieczulica – mówią eksperci i radzą, jak się zachować w podobnej sytuacji.

We wtorek późnym popołudniem do idącego ul. Żeromskiego mężczyzny podeszło dwóch nietrzeźwych. Zaczęli go szarpać i bić. Zabrali mu m.in. pieniądze, telefon i kurtkę.

Na nagraniu z miejskiego monitoringu widać, jak napastnicy kopią leżącego na chodniku mężczyznę. Obok spacerują ludzie, przejeżdżają kolejne samochody, ale nikt nie reaguje.

Nie chcą dostać

- Idąc ulicą ludzie mają przekonanie, że to co się dzieje, to sytuacja między osobami, które się znają i nie ma sensu się wtrącać. Ludzie boją się, że sami dostaną. Nie do końca jest też jasne, kogo trzeba ratować, być może bity to sprawca, a bijący to ci, którzy interweniują – tłumaczy niemych świadków dr Konrad Maj, psycholog społeczny z SWPS.

Postawić innych na nogi

Jak zachować się takiej sytuacji? Co zrobić, żeby pomóc? - Stworzyć sytuację, która postawi wszystkich na nogi. Zacząć krzyczeć "napad", "pożar". To potrafi zaktywizować ludzi, którzy mają w sobie odrobinę krzepy. Najlepiej poprosić też innych o pomoc, spróbować zapamiętać wygląd lub numer rejestracyjny – radzi Maj.

bako/par

Czytaj także: