Nie tylko po ubranie, buty czy na manicure. Wkrótce na bazarze przy Bakalarskiej będzie można skosztować specjałów japońskiej, wietnamskiej czy indyjskiej kuchni. Ma być autentycznie, jak na ulicy azjatyckiego miasta. Ale pod dachem.
Na rogu Bakalarskiej i Borsuczej dobiega końca budowa nowej hali (1300 metrów kwadratowych), która w połączeniu z częścią przerobionego starego magazynu (kolejne 1000 metrów kwadratowych) stworzy przestrzeń gastronomiczną. Robotnicy muszą się uwijać, bo plan jest ambitny: skończyć jeszcze w czerwcu, dać najemcom kilka tygodni na urządzenie swoich stanowisk i otworzyć pod koniec wakacji.
Główne wejście będzie od strony Bakalarskiej. Tam znajdą się dwie restauracje: japońska i tajska lub chińska. Dalej będzie mniej oficjalnie. Knajpki znajdą się w swego rodzaju kioskach po obu stronach budynku. Środek wypełnią wspólne stoły. Na początek lokali będzie kilkanaście, ale przestrzeń została pomyślana modułowo: dlatego boksy można łączyć lub dzielić. Docelowo punktów gastronomicznych będzie kilkadziesiąt.
Natomiast od strony Borsuczej działać będą małe sklepy, z wejściami od ulicy. Pierwszy - z produktami z Afryki - już umościł się w jednym z lokali. Wszystkie inne też zostały już wynajęte.
Azjatycki klimat w europejskim standardzie
- Podoba nam się Nocny Market przy dworcu Warszawa Główna. To miejsce stworzone przez młodych Polaków, którzy podróżowali do Azji i tym klimatem się inspirowali. Też chcemy oddać oryginalną atmosferę, ale w lepszych warunkach higienicznych. Jedzenie będzie robione na miejscu nie podgrzewane, jak to się dzieje w wielu azjatyckich barach - mówi Dien Nguyen z firmy Nasz Rynek, która zarządza bazarem.
Bazar żyje swoim rytmem i zwykle około 15-16 handlarze zaczynają zamykać swoje punkty, ale bary mają działać do godzin wieczornych. Zjeść będzie można już za 15-17 złotych.
- To będzie azjatycka hala z przytupem, ale nie będzie wyglądać jak Gwardia czy - tym bardziej - Koszyki - dodaje Aleksandra Wasilkowska, która zaprojektowała halę, a wcześniej odpowiadała za poprawę estetyki innych budynków na bazarze. Architektka zastrzega, że nie ma całkowitego wpływu na wykończenie wnętrza, ale namawia inwestora na oddanie klimatu azjatyckiej ulicy pełnej świateł i neonów. - Szukamy kompromisu między autentyzmem a funkcjonalnością. Zależy mi na zachowaniu nieformalnego i swobodnego charakteru hali, ale musimy też pamiętać, żeby trafić do Polaków, Europejczyków. Chcę wprowadzić trochę designu, żeby to nie były zwykłe drewniane ławy, tylko ciekawsze meble. Poszczególne lokale będą urządzane przez trueschoolowych Wietnamczyków czy Koreańczyków, więc jestem o nie spokojna - opowiada architektka.
W kuchni autentyzm, w projekcie feng shui
Ten autentyzm będzie obecny także tam, gdzie go nie widać, na poziomie ideowym. - Musiałam przerysowywać elewację budynku, bo szef spółki, Wietnamczyk powiedział, że w projektowaniu muszą obowiązywać zasady feng shui. Dlatego w wymiarach nie może być za dużo dwójek i czwórek. Przerabiałem attyki tak, by było więcej ósemek i dziewiątek - wspomina z uśmiechem Wasilkowska.
Inspiracją dla wyglądu wnętrza jest też jedna z bazarowych uliczek, zwana potocznie "pazury", tonące w kolorowych neonach Little Hanoi. Miejsce ciekawe estetycznie, ale także biznesowo i socjologicznie. Kiedyś handlowa alejka ze sklepami i barami, dziś całkowicie zdominowana przez wietnamskie salony manicure i pedicure (poza nimi ostała się tylko cukiernia specjalizująca się w tortach). Co ciekawe, paznokciami zajmują się tu często młodzi mężczyźni.
O fenomenie manicurzystów opowiada Nguyen: - To zajęcie, które nie wymaga dobrej znajomości języka, fachowej wiedzy. Można się tego nauczyć w pół roku, nawet gotowanie wymaga większego doświadczenia. Poza tym Azjaci są dobrzy w pracach wymagających manualnej sprawności.
Karaoke, taniec, koncerty
Ta aktywność na pewno nie zginie, ale są już ambicje do rozwijania kolejnych. Inwestor hali stara się już o możliwość podwyższenia hali i stworzenia przestrzeni dla rozrywki rodem z Azji. - Karaoke, taniec, koncerty, sztuki walki, masaż - wylicza nasz rozmówca.
- To zgodne z planem miejscowym, który proponuje tu kulturę. Na dniach mamy dostać zgodę na podniesienie budynku do pierwszego piętra. To może oznaczać, że elewacja nie będzie gotowa, gdy otworzymy halę, ale taki też charakter ma targowisko - to praca na żywym organizmie - podsumowuje Wasilkowska.
Piotr Bakalarski