Pierwszą informację o tym zdarzeniu dostaliśmy na Kontakt 24.
Chodzi o poniedziałkowy rejs z Warszawy do Gdańska o godz. 19.40.
Samolot wystartował z 20-minutowym opóźnieniem. Krótko po starcie, nad Ożarowem Mazowieckim zawrócił w stronę Lotniska Chopina.
Asysta straży pożarnej
- Piloci zobaczyli wskazania komputera, które podpowiadało im, że mogło dojść do niedomknięcia się klap w podwoziu. Podjęli decyzję o zawróceniu i powrocie na lotnisko w Warszawie. W międzyczasie wypuszczone zostało podwozie, prawidłowo. A zatem piloci wiedzieli, że będą lądować ze sprawnym podwoziem. Niemniej jednak, dmuchając na zimne, piloci poprosili o asystę straży pożarnej, co jest odpowiedzialnym działaniem w tego typu sytuacjach - powiedział Adrian Kubicki, rzecznik LOT.
Jak dodał, samolot wylądował po około 30 minutach od startu, ponieważ maszyna musiała wypalić paliwo.
Polecieli innym samolotem
- Samolot wylądował standardowo. Maszynę odkołowano na stanowisko postojowe. Pasażerowie sami opuścili pokład. A następnie samolot został skierowany na przegląd - poinformował Kubicki.
Podróżni, jak zapewniał rzecznik, polecieli do Gdańska innym lotem, zaplanowanym na godzinę 22.40.
Po raz trzeci
Bombardier Q400 PLL LOT o numerze SP-EQG już trzeci raz w tym roku awaryjnie lądował na Lotnisku Chopina.
Za pierwszym razem - w styczniu - samolot lądował z uszkodzoną blokadą przedniego podwozia. Po dotknięciu ziemi koła samolotu złożyły się, a samolot uderzył kadłubem o pas startowy. Nikomu z pasażerów ani załogi nic się nie stało. W efekcie tego zdarzenia na cztery godziny trzeba było zamknąć całe lotnisko.
Za drugim razem - w lipcu - przyczyną również były problemy techniczne związane z podwoziem maszyny. Wówczas samolot, podobnie jak w poniedziałek, leciał z Warszawy do Gdańska, ale zawrócił na Lotnisko Chopina krótko po starcie.
Zobacz materiał o styczniowym awaryjnym lądowaniu:
Awaryjne lądowanie na Okęciu
Awaryjne lądowanie na Okęciu
mś/pm