Młode dziewczyny przyjechały do Polski na szkolną wymianę międzynarodową. W poniedziałek po południu, wraz z innymi przechodniami stały przy przejściu dla pieszych przez ulicę Emilii Plater. W pewnym momencie w grupę ludzi wjechał autobus linii 109.
Ranne zostały cztery osoby. Amerykanka i Kanadyjka trafiły do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy, miednicy i nóg. Ich stan jest ciężki.
Pozostałe osoby - 41-letnia kobieta i 37-letni mężczyzna - doznali lekkich obrażeń.
Nie zachował ostrożności?
Dokładne przyczyny wypadku wciąż ustala policja. Kierowca, który od razu został zatrzymany, tłumaczył początkowo, że zawiniły hamulce.
Testy przeprowadzono na zamkniętym odcinku ulicy Emilii Plater. Najpierw hamowano delikatnie, a następnie autobus rozpędził się i stanął z piskiem opon. Policja zmierzyła długość śladów. - Hamulce oraz cały układ kierowniczy jest sprawny - powiedział we wtorek Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
Kierowca został przesłuchany, był trzeźwy. Zabrano mu prawo jazdy. Wiadomo, że w dniu wypadku kierowca był w pracy pierwszy dzień po urlopie. W momencie zdarzenia trwała pierwsza godzina jego zmiany. Według nieoficjalnych informacji, do potrącenia mogło dojść z jego winy. Przy skręcaniu w ulicę Emilii Plater mógł nie zachować wystarczającej ostrożności.
- Przesłuchujemy kolejnych świadków. Czekamy również na opinię biegłych odnośnie obrażeń poszkodowanych osób – zapewnia oficer prasowy śródmiejskiej komendy.
Jak ustalił portal tvnwarszawa.pl, kamery miejskiego monitoringu nie zarejestrowały momentu wypadku.
Relacja świadków wypadku
Policja sprawdziła hamulce autobusu
bf/roody
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz /tvnwarszawa.pl