Do kradzieży doszło na parkingu przy alei Wilanowskiej. - Jeden ze sprawców obserwował upatrzonego wcześniej pokrzywdzonego, a drugi, który jest obecnie ustalany, pod tylne koło mazdy CX5 podłożył gumowy szlauch z wbitą na końcu zaostrzoną śrubą. W ogumieniu powstał niewielki otwór, przez który lekko uchodziło powietrze. Ponadto uszkodził powłokę lakierniczą w aucie. Kiedy pokrzywdzony zajmował się wymianą ogumienia, sprawca ukradł leżącą na siedzeniu torbę, w której znajdował się laptop, pendrive oraz cztery paczki papierosów – relacjonuje rzecznik mokotowskiej komendy Robert Koniuszy,
Policjanci ustalili, że podejrzany mieszka w różnych hostelach w Warszawie i że ma pojawić się w Dziekanowie Leśnym. - Po krótkiej obserwacji tego miejsca zauważyli mężczyznę wychodzącego z hostelu w obecności znajomego. Podejrzany był ubrany dokładnie tak samo jak w dzień przestępstwa. Obaj wsiedli do forda focusa i pojechali w kierunku Nowego Dworu Mazowieckiego, następnie do Babic. Policjanci ruszyli za nimi. Mężczyźni pojechali w rejon jednego z marketów z narzędziami budowlanymi i prawdopodobnie dokonywali rozpoznania – opisuje Koniuszy.
Najprawdopodobniej jednak nie zauważyli niczego ciekawego, bo niebawem wrócili do hostelu. Wtedy do akcji wkroczyli kryminalni i zatrzymali mężczyzn. - Policjanci w samochodzie znaleźli między innymi gumowy szlauch z nabitymi kolcami. Po przeszukaniu pokoi hotelowych przewieźli mężczyzn do policyjnych cel – dodaje rzecznik mokotowskiej komendy.
Podejrzany 46-latek usłyszał już zarzuty, natomiast drugi mężczyzna został przesłuchany w charakterze świadka i wrócił do domu. - Okazało się, że nie miał nic na sumieniu. Na wniosek policjantów i prokuratora wobec podejrzanego 46-latka sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Teraz grozi mu kara do pięć lat więzienia – podaje Koniuszy.
Na czym polega metoda "na kolec"?
Robert Koniuszy wyjaśnił też, na czym polega metoda kradzieży "na kolec". - Sprawcy zazwyczaj działają we dwoje lub troje, jadą swoim samochodem w okolice dużych marketów, szczególnie z materiałami budowlanymi. Wybierają posiadaczy drogich samochodów, którzy przyjeżdżają tam na zakupy i pozostawiają auta na parkingu.
Następnie obserwują, kto wysiada z pojazdu. Jeden z nich idzie za kierowcą do marketu, patrząc, co ta osoba kupuje i ile płaci. - Informacje przekazuje wspólnikowi przez telefon, który w tym czasie sprawdza, co znajduje się wewnątrz pojazdu. Po umówieniu się, że warto okraść obserwowanego właściciela auta, sprawca będący na zewnątrz podkłada pod koło ostry przedmiot w postaci zaostrzonej śruby umieszczonej w gumowym wężu. Po najechaniu na nią z koła lekko schodzi powietrze. Jednak nie od razu, tylko stopniowo, najczęściej dopiero podczas jazdy – tłumaczy Koniuszy.
Nieświadomy kierowca rusza i dopiero po przejechaniu pewnego odcinka orientuje się, że coś jest nie tak. W tym czasie sprawcy jadą za nim. - Kiedy kierowca zatrzymuje samochód, zauważa, że ma uszkodzoną oponę i całą uwagę skupia na usterce. Wyjmuje zestaw naprawczy lub dzwoni po pomoc drogową. Zazwyczaj jest tak zaaferowany, że nie przywiązuje uwagi do tego, że w aucie zostawił torbę z laptopem i dokumentami lub inne wartościowe przedmioty – zwraca uwagę policjant.
Sprawcy wykorzystują ten moment nieuwagi i zatrzymują się w pobliżu uszkodzonego samochodu. Jeden czeka w aucie, drugi zakrada się do samochodu, lekko otwiera drzwi i zabiera torbę z rzeczami. Pokrzywdzony dopiero po czasie orientuje się, że został okradziony. Robert Koniuszy radzi przed wymianą koła upewnić się, czy nikt nas nie obserwuje. - Nie zapomnijcie o zamknięciu samochodu w czasie wymiany. Złodzieje czekają na ten moment, kiedy będziecie zajęci, bo to dla nich najlepszy moment, żeby was okraść – apeluje.
Informowaliśmy też o zatrzymaniu podejrzanych o kradzieże na Pradze i Bemowie:
Autorka/Autor: mp/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP II