Do zdarzenia doszło 4 stycznia wczesnym popołudniem. Plamy ropopochodnej cieczy zauważył w porcie pracownik Zarządu Zieleni Miejskiej. Wezwani strażnicy ustalili, że ciecz spłynęła do portu z kanału biegnącego przez Czerniaków.
Zaczęło się na Melomanów
"Idąc tym tropem funkcjonariusze dotarli do ulicy Melomanów, gdzie prawdopodobnie spuszczono ciecz do kanału. Część zanieczyszczeń zatrzymała się na biofiltrze w rejonie portu Czerniakowskiego, ale tłuste plamy zaczęły wyciekać do wody i spływać do Wisły. Sytuacja stwarzała duże zagrożenie dla ptactwa wodnego, ryb, a także dla osób korzystających z atrakcji w porcie i użytkowników barek mieszkalnych" - przekazuje w komunikacie stołeczna straż miejska.
Zabezpieczyli Wisłę
Strażnicy zabezpieczyli rejon skażenia i wezwali strażaków z jednostki zajmującej się likwidacją skażeń chemicznych. Aby nie dopuścić do wydostania się zanieczyszczeń do głównego nurtu Wisły, strażacy rozłożyli na wodzie specjalne rękawy.
Awaria czy bezmyślność? Plamę ropy na kanale przy Zaruskiego odkrył pracownik Zarządu Zieleni Miejskiej. Na miejsce udali się strażnicy z Oddziału Ochrony Środowiska. ➡️https://t.co/DD6rcoMAp3 pic.twitter.com/110tv99bVn
— Straż Miejska m.st. Warszawy (@SMWarszawa) January 9, 2024
Pobrano też próbki wody do badań. Prowadzone postępowanie wyjaśni, czy zdarzenie było wynikiem awarii, czy też czyjegoś działania.
Autorka/Autor: pop
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa