Anatomia śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej. 10 lat błędów i poszukiwań zabójcy

Źródło:
"Superwizjer" TVN
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty Brzeskiej
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty BrzeskiejTVN24
wideo 2/8
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty BrzeskiejTVN24

Prokuratorzy są przekonani, że Jolanta Brzeska została zamordowana. To jedyny pewnik w tej sprawie. Wciąż nie mają dowodów, by wskazać zabójcę i jego potencjalnych zleceniodawców. Po latach postępowania i wielu błędach popełnionych na jego początku śledczym dopiero niedawno udało się odtworzyć przebieg tragicznej śmierci warszawianki. Od 10 lat ewentualny morderca jest nieuchwytny.

Mężczyzna spacerujący 1 marca 2011 r. po Lesie Kabackim zobaczył dym. Pomyślał, że ktoś zostawił niedogaszone ognisko. Wszedł w leśną gęstwinę. Zobaczył przerażający widok - tlące się ludzkie ciało. Zaalarmował policję.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>

"Przy zwłokach ujawniono osmalone fragmenty stopionego szkła i stopionego plastiku. Ujawniono także okulary leżące na ziemi oraz torebkę materiałową. W torebce znajdował się zegarek, siedem sztuk kluczy, fragmenty gazet, wieczko od napoju" - napisał później w komunikacie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przy ciele nie było żadnych dokumentów. Śledczy wiedzieli jedynie, że ofiara jest kobietą.

Policja zorientowała się, że ofiarą z lasu jest Jolanta Brzeska, dopiero sześć dni później. - W mieszkaniu pusto. Na stole gazety, w lodówce mięso na obiad. Jakby zaraz miała wrócić. Zostawiła dokumenty i portfel, co mnie zdumiało. Zawsze to nosiła przy sobie - wspominała później córka tragicznie zmarłej autorce reportażu "Jolanta i ogień", który ukazał się w "Gazecie Wyborczej".

Jolanta Brzeskaarchiwum TVN

Brzeska była wtedy w Warszawie znaną osobą. Dała się skutecznie we znaki "czyścicielom kamienic", czyli handlarzom reprywatyzowanymi przedwojennymi nieruchomościami. Była jedną z założycielek Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, które walczyło z dziką reprywatyzacją. Stołeczne kamienice bowiem często nie trafiały w ręce ich przedwojennych właścicieli czy nawet spadkobierców, lecz stawały się własnością ich "następców prawnych", czyli właśnie handlarzy - biznesmenów i prawników, którzy odkupowali roszczenia do nieruchomości od żyjących właścicieli lub ich rodzin.

"Do śmierci przyczyniły się osoby trzecie"

Pierwsza ekipa śledcza z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów założyła, że Brzeska popełniła samobójstwo. To był największy błąd w tej sprawie. Przez to policja nie zabezpieczyła między innymi miejskiego monitoringu, na którym byłoby widać drogę kobiety do Lasu Kabackiego. Dzięki niemu można by sprawdzić, czy ktoś ją śledził, czy nie. Albo czy nie została tam siłą zawieziona. Sprawę potraktowano rutynowo, choć zasługiwała na to, by potraktować ją szczególnie.

Później postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

"Wiele poszlak wskazuje, iż do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, lecz mimo istniejących wątpliwości część ujawnionych okoliczność nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji z zamachem samobójczym. Aczkolwiek wydaje się to mało prawdopodobne" - napisali prokuratorzy w 2013 r., umarzając śledztwo.

Po pierwszych wygranych przez Zjednoczoną Prawicę wyborach zapadła decyzja, że postępowanie ruszy od nowa. "Z uwagi na wydźwięk takich spraw i ogromne pieniądze, podejmowane w tych sprawach działania J. Brzeskiej, ale niekoniecznie związane tylko z jej mieszkaniem, ale ogólnie dotyczące spraw lokatorów w przejmowanych przez właścicieli mieszkaniach komunalnych, mogły zostać odebrane jako stanowiące zagrożenie dla tego procederu dla określonej 'grupy interesu', co mogło skłonić do podjęcia próby jej 'uciszenia', poprzez zastraszenie, groźby, które wymknęły się spod kontroli i skutkowały jej śmiercią czy też wprost do zabójstwa" - brzmiała konkluzja specjalnej analizy sprawy śmierci Brzeskiej przeprowadzonej przez Prokuraturę Krajową w 2016 roku.

- Zebrane dowody wskazują, że było to zabójstwo. Niepojęte jest, jak można było w tej sprawie rozważać samobójstwo. Sprawa jest ekstremalnie trudna, bowiem błędy popełnione w początkowym okresie śledztwa w 2011 r. spowodowały nieodwracalną utratę wielu ważnych dowodów. Udało nam się jednak dotrzeć do nowych dowodów wskazujących, że za tą zbrodnią może stać mafia reprywatyzacyjna. Sprawa ta pokazuje, że tak zwana niezależna prokuratura całkowicie wówczas zawiodła - argumentował Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

W 2016 roku sprawę dostała do prowadzenia Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Podstawą podjęcia sprawy była m.in. analiza przeprowadzona przez Prokuraturę Krajową.

Jolanta Brzeska miała 64 lataTVN24

Naprawianie błędów

Co kolejnej już ekipie śledczej udało się zrobić przez ostatnie pięć lat? Przede wszystkim prokuratorzy podjęli próbę naprawienia popełnionych wcześniej błędów:

- bazując na informacjach z protokołów oględzin zwłok Brzeskiej i z miejsca, gdzie spłonęła, przygotowali trójwymiarową symulację jej ostatnich chwil, chodziło o ustalanie, co się mogło zdarzyć tuż przed wybuchem ognia, jak było ułożone jej ciało, jak rozprzestrzeniał się ogień i łatwopalny płyn, którym została oblana; - teren, gdzie zmarła, zbadali jeszcze raz wykrywaczami metalu; - zdobyli zdjęcia satelitarne Lasu Kabackiego z 1 marca 2011 roku; - odzyskali część monitoringu miejskiego, który wcześniej został przez poprzednie ekipy zbagatelizowany, dzięki tym danym zrobili tzw. analizę geoprzestrzenną - z niej dowiedzieli się, jakimi autobusami i w jakim czasie Brzeska podróżowała z mieszkania w kamienicy przy ul. Nabielaka w centrum Warszawy do Lasu Kabackiego; - zlecili opinie biegłych z tak różnych dziedzin, jak m.in. medycyna sądowa, genetyka sądowej, antropologia, badania fizykochemiczne i mikrośladów, daktyloskopia (odciski palców), traseologia (odciski stóp, butów i opon), mechanoskopia i pożarnictwo, fonoskopia (analiza zapisów głosów), informatyka i teleinformatyka, badanie pisma ręcznego i zapisów wizualnych, w tym monitoringu, a także balistyka; - otrzymali około 50 specjalistycznych ekspertyz, w tym specjalistyczną opinię biegłego pożarnika wyjaśniającą, jak mogło dojść do podpalenia, jaką substancją Brzeska została oblana; - do sprawy zaangażowali specjalistów - policjantów z Archiwum X Komendy Głównej Policji i z Zarządów Centralnego Biura Śledczego Policji w Warszawie i w Gdańsku; - Instytut Ekspertyz Sądowych opracował kilka opinii dotyczących profilu psychologicznego ewentualnego sprawcy.

Rzecznik gdańskiej Prokuratury Regionalnej podkreśla też, że śledczy przesłuchali 250 świadków, także za granicą. Ustalenia prokuratorów obecnie zajmują 40 tomów i około 3 000 kart załączników, w tym materiałów tajnych.

Prokuratorzy nie zdradzają, jak długo jeszcze potrwa postępowanie i czy uda się kogoś oskarżyć w związku z tragiczną śmiercią społecznej działaczki.

Maciej Duda o śledztwie w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Maciej Duda o śledztwie w sprawie śmierci Jolanty BrzeskiejTVN24

Przegapione dowody

A jakie najważniejsze błędy popełniono na początku śledztwa? Było ich całkiem sporo:

- na miejsce tragicznej śmierci wysłano niedoświadczonych śledczych, którzy zignorowali dowody, świadczy o tym na przykład fakt, że ponad miesiąc później przypadkowa osoba znalazła w miejscu śmierci Jolanty Brzeskiej kawałki nadpalonego ubrania, które policjanci i prokuratorzy wcześniej przegapili; - z materiałów śledztwa zniknęły bilingi, z których mogło wynikać, z kim telefonicznie kontaktowała się Brzeska w dniu śmierci; - za późno zwrócono się o monitoring miejski, dzięki któremu udałoby się od razu sprawdzić, w jaki sposób kobieta dostała się do Lasu Kabackiego, część nagrań utracono bezpowrotnie; - dopiero kilka dni po śmierci policjanci przyszli przeszukać mieszkanie kobiety, nie było już w nim żadnych śladów i dowodów - córka tragicznie zmarłej wcześniej posprzątała; - od początku prokuratorzy i policjanci uznali, że Brzeska popełniła samobójstwo; - dopiero we wrześniu 2011 r. - po blisko siedmiu miesiącach postępowania - oskarżyciele sporządzili plan śledztwa. "W mojej ocenie niezwłoczne i prawidłowe sporządzenie takiego planu 'zmusiłoby' prowadzącego postępowanie do głębokiej analizy okoliczności zdarzenia, doprowadziło do przyjęcia wszystkich możliwych wersji oraz zaplanowania wszystkich możliwych i planowanych na dany moment czynności. Ten brak spowodował według mojej oceny niezbyt sprawne prowadzenie postępowania, na co wskazuje szereg zapisów na kartach wewnętrznego nadzoru służbowego, zawierający szereg poleceń wykonania konkretnych czynności procesowych" - uznał prokurator, który pięć lat później przeanalizował błędy w śledztwie; - w tym planie śledztwa jako pierwszy punkt wersji do sprawdzenia dalej widniało samobójstwo z powodu problemów z mieszkaniem (Brzeska zalegała z czynszem), do którego opuszczenia zmuszana była Brzeska przez "czyścieli kamienic" lub z powodu jej problemów ze zdrowiem. "Wersja ta wydaje się w zasadzie nieprawdopodobną, której przeczy szereg dokonanych w tamtym czasie ustaleń. Pokrzywdzona wcześniej nikomu nie sygnalizowała w jakikolwiek sposób zamiaru popełnienia samobójstwa. Nie zostawiła listu pożegnalnego. Krytycznego dnia pokrzywdzona była na poczcie, uczestniczyła w zajęciach Uniwersytetu III Wieku, była w banku wypłacić pieniądze. Z tych czynności, które zdołano wykonać, wynika, iż zachowywała się zwyczajnie. Miejsce zdarzenia jest znacznie oddalone od miejsca jej zamieszkania, brak zatem jakiegokolwiek racjonalnego powodu, aby aż tak daleko udała się celem odebrania sobie życia" - ocenił śledczy analizujący akta; - skoro Brzeska miałaby popełnić samobójstwo, to byłoby ono bardzo trudne do przeprowadzenia właśnie taką metodą. "Samopodpalenie niesie ze sobą ogromny ból i cierpienie, zaś samobójca szuka raczej szybkiego sposobu na odebranie sobie życia. Taki sposób kojarzy się raczej z jednoczesną próbą zamanifestowania czegoś, zaprotestowania przeciwko czemuś, nadania jakiegoś wydźwięku swojej śmierci (np. podpalenie się swego czasu osoby protestującej przed kancelarią premiera). Tu brak takich okoliczności" - czytamy w analizie.

Sprawa śmierci Jolanty Brzeskiej pozostaje niewyjaśnionaTVN24

- Wersji o samobójstwie przeczy też to, że Brzeska nie miała przy sobie niezbędnego do sprawnego, codziennego funkcjonowania aparatu słuchowego. Nie było go ani w jej domu, ani w miejscu, w którym zginęła, co wskazuje, że albo został przez kogoś zabrany, albo jej wypadł, gdy była siłą przewożona; - śledczy pominęli wersję, że za zabójstwem mogły stać osoby z najbliższej rodziny Brzeskiej, które z powodu jej działalności popadły w poważne kłopoty finansowe. "Okoliczność sprawy, fakt pozostawienia przez J. Brzeską w mieszkaniu dokumentów, pieniędzy, torebki, z jednoczesnym brakiem jakichkolwiek śladów walki, penetracji w jej mieszkaniu, może wskazywać, że dobrowolnie udała się jedynie na chwilę z osobą, którą znała, do której miała zaufanie" - wynika z analizy z 2016 r. Oceniający błędy w śledztwie prokurator zauważył, że nie sprawdzono alibi najbliższych osób, nie przesłuchano nawet świadków, którzy opowiedzieliby o relacjach Brzeskiej z jej najbliższymi, a także, czy najbliższe osoby Brzeskiej nie poszły na jakąś ugodę z "czyścicielami kamienic"; - dopiero w listopadzie 2011 r. - dziewięć miesięcy po śmierci Brzeskiej - przesłuchano "czyścicieli kamienic", dla których Brzeska była problemem. Otwarcie z nimi walczyła, nagłaśniała ich działalność, a przede wszystkim nie chciała się wyprowadzić z reprywatyzowanej kamienicy przy ul. Nabielaka w Warszawie; - "czyścicieli kamienic" tylko przesłuchano, bez weryfikowania ich ewentualnego alibi w dniu śmierci Brzeskiej. Nie przesłuchano ewentualnych świadków, nie sprawdzono miejsc, w których "czyściciele kamienic" mieli przebywać 1 marca 2011 r. Przesłuchiwani po siedmiu miesiącach nie potrafili kategorycznie podać, co robili krytycznego dnia, gdzie i w jakim czasie przebywali; - nie zbadano samochodów "czyścicieli kamienic" ani ich współpracownika pod kątem tego, czy mogły być w ich autach ślady pozostawione przez Jolantę Brzeską, to mógłby być dowód, że została przewieziona do Lasu Kabackiego; - nie założono podsłuchu "czyścicielom kamienic", zamiast nich rozpracowywano inną osobę, którą błędnie podejrzewano o przyczynienie się śmierci kobiety.

Błędów w sprawie śmierci warszawskiej aktywistki popełniono o wiele więcej. Co się wydarzyło przed 1 marca 2011 roku? Jak działali "czyściciele kamienic"? O tym szerzej opowiedzieliśmy w Magazynie TVN24 w reportażu "Poszła na pocztę, wzięła pieniądze z banku. Spłonęła w lesie".

Autorka/Autor:Maciej Duda

Źródło: "Superwizjer" TVN

Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN

Pozostałe wiadomości
Adwokaci mieli pomagać "gangowi trucicieli". Wciąż są w zawodzie

Adwokaci mieli pomagać "gangowi trucicieli". Wciąż są w zawodzie

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do jednego z wolskich mieszkań wdarł się mężczyzna, który bił po głowie i groził przedmiotem przypominającym broń mężczyźnie. Powodem było nagranie zamieszczone w internecie dotyczące jego partnerki. Policjanci zatrzymali dwójkę podejrzanych: 33-latka i 25-latkę.

Na korytarzu dwie osoby wzywały pomocy. "Do ich mieszkania wdarł się nieznany mężczyzna"

Na korytarzu dwie osoby wzywały pomocy. "Do ich mieszkania wdarł się nieznany mężczyzna"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policyjną kontrolą zakończyła się podróż 36-letniego mieszkańca Lublina. Mężczyzna pędził trasą S17 z prędkością 215 kilometrów na godzinę. Podróżowała z nim dwójka małych dzieci. Kierowca został ukarany mandatem w wysokości 5 tysięcy złotych i 15 punktami karnymi.

Jechał trasą ekspresową z prędkością 215 kilometrów na godzinę. Podróżowały z nim dzieci

Jechał trasą ekspresową z prędkością 215 kilometrów na godzinę. Podróżowały z nim dzieci

Źródło:
PAP

Pod Pomiechówkiem znaleziono 17 monet. Pochodzą z XVI i XVII wieku z terenów Saksonii, Brandenburgii i Niderlandów. Ich wartość to około pół miliona złotych - oceniają znalazcy. - To jest chyba jeden z największych tego typu skarbów odkrytych do tej pory w Polsce - komentuje archeolog Piotr Duda.

Szukali rzymskiej drogi, znaleźli stare monety warte pół miliona złotych

Szukali rzymskiej drogi, znaleźli stare monety warte pół miliona złotych

Źródło:
PAP

Nominacja arcybiskupa Adriana Galbasa to dobry, choć zaskakujący wybór dla Warszawy - ocenił publicysta Tomasz Terlikowski. Jego zdaniem arcybiskup Galbas jest bardziej otwarty na zmiany niż przeciętny polski biskup, nie boi się trudnych decyzji i "szuka nowych dróg dotarcia" do młodych ludzi, co jest istotne w "szybko postępującej laicyzacji".

"Bardziej otwarty niż przeciętny polski biskup". Nowy metropolita warszawski "nie boi się trudnych decyzji"

"Bardziej otwarty niż przeciętny polski biskup". Nowy metropolita warszawski "nie boi się trudnych decyzji"

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Dwa samochody zderzyły się na skrzyżowaniu alei Wilanowskiej i Doliny Służewieckiej. Trzy osoby trafiły do szpitali.

Trzy osoby w szpitalu po zderzeniu dwóch aut

Trzy osoby w szpitalu po zderzeniu dwóch aut

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na stacji Natolin doszło do wypadku z udziałem pasażerki, a w pociągu na Stokłosach pasażer złamał biodro. Były utrudnienia, metro nie kursowało na ursynowskim odcinku.

Dwa wypadki na pierwszej linii metra

Dwa wypadki na pierwszej linii metra

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Autobus linii 317 blokował ulicę Wiertniczą na wysokości pętli. Przyczyną był błąd kierowcy. Były utrudnienia.

Autobus stanął w poprzek ulicy, kilka kilometrów korka

Autobus stanął w poprzek ulicy, kilka kilometrów korka

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na ulicy Wiertniczej policja zatrzymała 54-letniego kierowcę. Mężczyzna wiózł busem do szkoły ośmioro dzieci. Okazało się, że jest pijany, wydmuchał dwa promile. Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna ten był zatrudniony w firmie dowożącej dzieci do szkoły.

Wiózł ośmiu uczniów do szkoły, miał dwa promile

Wiózł ośmiu uczniów do szkoły, miał dwa promile

Źródło:
tvnwarszawa.pl

41-letni kierowca audi został dwukrotnie zatrzymany w ciągu kilku godzin. Okazało się, że za kierownicę nie powinien wsiadać. Miał zakaz prowadzenia pojazdów. Dodatkowo podczas drugiego "spotkania" z policjantami był pod wpływem środków odurzających.

Miał zakaz prowadzenia auta, policja zatrzymała go dwa razy w ciągu czterech godzin

Miał zakaz prowadzenia auta, policja zatrzymała go dwa razy w ciągu czterech godzin

Źródło:
tvnwarszawa.pl

80-letnia mieszkanka Konstancina-Jeziorny podczas zakupów straciła portfel. Dzięki nagraniom kamer monitoringu udało się zatrzymać podejrzaną. Jak podała policja, 60-latka była notowana za kradzieże.

80-latka okradziona w sklepie. Kradzież portfela nagrał monitoring

80-latka okradziona w sklepie. Kradzież portfela nagrał monitoring

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jest już wstępne podsumowanie 50. kwesty na Starych Powązkach. W tym roku udało się zebrać ponad ćwierć miliona złotych. Jednak licznik jeszcze się nie zatrzymał. W internecie zbiórka na rzecz ratowania zabytkowych nagrobków jeszcze trwa.

Kwesta na Starych Powązkach. Zebrano ćwierć miliona złotych. A to jeszcze nie koniec

Kwesta na Starych Powązkach. Zebrano ćwierć miliona złotych. A to jeszcze nie koniec

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Kardynał Kazimierz Nycz nie jest już arcybiskupem metropolitą warszawskim. Papież Franciszek mianował na to stanowisko dotychczasowego metropolitę katowickiego Adriana Józefa Galbasa.

Papież przyjął rezygnację kardynała Nycza

Papież przyjął rezygnację kardynała Nycza

Źródło:
tvnwarszawa.pl. episkopat.pl, archidiecezjakatowicka.pl

Wypadek na drodze krajowej numer siedem w Dziekanowie Leśnym. Po zderzeniu auta osobowego z ciężarówką ranne zostało dziecko. Trasa jest zablokowana w kierunku Warszawy.

Zderzenie auta z ciężarówką, ranne dziecko

Zderzenie auta z ciężarówką, ranne dziecko

Źródło:
tvnwarszawa.pl

30-latek z Płońska (Mazowieckie) został obrabowany w swoim domu. Zamaskowani mężczyźni weszli do środka po wybiciu szyby w drzwiach wejściowych, rozpylili duszący gaz i ukradli laptopa. Zatrzymano czterech podejrzanych.

W maskach włamali się do domu, rozpylili gaz i ukradli laptopa

W maskach włamali się do domu, rozpylili gaz i ukradli laptopa

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Drogowcy rozszerzyli strefę płatnego parkowania niestrzeżonego o Saską Kępę i Kamionek. Zmiany w parkowaniu obowiązują od poniedziałku, 4 listopada. Do parkowania w strefie uprawniają dwa rodzaje abonamentu: rejonowy i obszarowy.

Od dziś strefa płatnego parkowania jest większa

Od dziś strefa płatnego parkowania jest większa

Źródło:
tvnwarszawa.pl

230 lat temu wojska imperium rosyjskiego dokonały rzezi ludności warszawskiej Pragi. Był to jeden z ostatnich epizodów insurekcji kościuszkowskiej 1794 roku. Caryca Katarzyna II była zachwycona barbarzyństwem generała Aleksandra Suworowa.

Ulice i place były zasłane ciałami zabitych, a Wisła czerwona od krwi

Ulice i place były zasłane ciałami zabitych, a Wisła czerwona od krwi

Źródło:
PAP

Poseł PiS Antoni Macierewicz miał złamać szereg przepisów drogowych podczas "rajdu" po centrum Warszawy. Polityk pytany o sprawę w Telewizji Republika stwierdził, że rozmawiał przez telefon, kiedy samochód stał, a nie podczas jego prowadzenia. Podkreślił, że jest do dyspozycji organów prowadzących czynności. Nie odniósł się jednak do innych sytuacji udokumentowanych przez media - np. do wyprzedzania na przejściu dla pieszych lub jazdy po buspasie.

Antoni Macierewicz tłumaczy się z elementu "rajdu" po Warszawie. "Samochód wtedy stał"

Antoni Macierewicz tłumaczy się z elementu "rajdu" po Warszawie. "Samochód wtedy stał"

Źródło:
PAP

Kierowca samochodu osobowego zderzył się z łosiem, który wbiegł na drogę krajową nr 48 pod Białobrzegami. Pojazd wjechał w drzewo. Na szczęście podróżującym autem nic się nie stało. Zwierzę nie przeżyło wypadku. Policja apeluje o ostrożność.

"Zderzył się z łosiem, potem uderzył w drzewo"

"Zderzył się z łosiem, potem uderzył w drzewo"

Źródło:
PAP

Gepardzica Wilma z warszawskiego zoo zamelduje się w Grecji. Spędzi tam emeryturę. Tak postanowił koordynator gatunku. Gepard to najszybsze zwierzę lądowe na świecie, podczas polowania rozpędza się do ponad 100 kilometrów na godzinę.

Ostatnie dni Wilmy w zoo. "Bardzo się zżyliśmy"

Ostatnie dni Wilmy w zoo. "Bardzo się zżyliśmy"

Źródło:
PAP