Wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania 36-latka z 38-letnim mężczyzną i jego 26-letnią dziewczyną. Opowiedzieli mu o trudnej sytuacji życiowej. Twierdzili, że nie mają gdzie się podziać. Poruszony ich opowieścią mężczyzna postanowił udostępnić im swoje mieszkanie, w którym mieszkał z chorą babcią.
Podejrzewał, że dosypują mu coś do alkoholu
Początkowo okazjonalne i wspólne picie alkoholu nie stanowiło problemu, jednak z czasem sytuacja zaczęła się komplikować. - 36-latek zaczął czuć się coraz gorzej i wkrótce odkrył, że w jego mieszkaniu znajdują się ukryte substancje psychotropowe. Zaczynał podejrzewać, że nowi znajomi dosypują mu je do alkoholu, co miało na celu manipulację jego zachowaniem. Kiedy mężczyzna postanowił, że czas na zakończenie tej znajomości, para zareagowała agresją, grożąc mu konsekwencjami, "jeśli nie zmieni swojego podejścia" - wskazała rzeczniczka mokotowskiej policji komisarz Ewa Kołdys.
Policjantka dodała, że ostatecznie 36-latek poinformował nowych znajomych, że jeśli nie opuszczą mieszkania dobrowolnie, będzie zmuszony wezwać pomoc. Para, wściekła i agresywna, opuściła lokal, a 38-latek odgrażał się, że "dorwie nielojalnego kolegę". W obawie o swoje życie mężczyzna postanowił wyprowadzić się do innego miasta.
Został raniony nożem w udo
- Po kilku dniach musiał jednak wrócić do Warszawy z powodu śmierci matki. To wtedy napastnik ugodził 36-latka nożem, zadając mu cios w okolicę tętnicy udowej. Jego dziewczyna, nie pozostając bierna, użyła gazu pieprzowego, co jeszcze bardziej skomplikowało sytuację - podała dalej komisarz Kołdys.
Dzięki reakcji przypadkowego świadka, który zauważył, co się dzieje, udało się odciągnąć sprawców od poszkodowanego, zapobiegając dalszym obrażeniom. Mężczyzna zdołał uciec z miejsca zdarzenia, jednak dotarcie do domu z rozległą, krwawiącą raną było dla niego niezwykle trudne. Udało się z pomocą sąsiada, który wezwał pogotowie. Poszkodowany trafił do szpitala.
- Policjanci, mimo trudności związanych z brakiem właściwie jakichkolwiek informacji o sprawcach, szybko podjęli działania operacyjne. Analiza wszystkich zgromadzonych i dostępnych danych doprowadziła do zatrzymania pary przestępców, którzy ukrywali się w osobowym aucie - poinformowała rzeczniczka.
Byli już notowani
W trakcie zatrzymania kryminalni znaleźli u nich nie tylko dowody przestępstwa, ale także wśród innych przedmiotów - dziewięć różnych telefonów komórkowych. To, w jakim zakresie wykorzystywane były do popełniania innych przestępstw, wykaże postępowanie procesowe.
- Sprawcy, wcześniej notowani za różne przestępstwa, usłyszeli zarzuty, między innymi usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Teraz czeka ich surowa kara, zostali tymczasowo aresztowani - podsumowała policjantka.
ZOBACZ TAKŻE: Zajechali mu drogę, wyciągnęli z auta i okradli. Mieli odznaki, nie byli policjantami
Autorka/Autor: katke/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP II