Podchorąży WAT zmarł po biegu w pełnym rynsztunku. Jest akt oskarżenia przeciwko wykładowcom

Wojskowa Akademia Techniczna (zdj. ilustracyjne)
Do zdarzenia doszło na WAT
Źródło: TVN24
Blisko dwa lata po śmierci studenta Wojskowej Akademii Technicznej do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko dwóm wykładowcom. Zarzucono im, że narazili 48 studentów - podchorążych na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz nieumyślnie spowodowali zgon jednego z nich. Do tragedii doszło podczas biegów na 10 kilometrów z pełnym rynsztunkiem wojskowym.

Prokuratura Krajowa poinformowała w czwartek, że akt oskarżenia został skierowany do sądu przez Departament do Spraw Wojskowych. Dotyczy on ćwiczeń podchorążych III roku WAT zorganizowanych 11 czerwca 2019 roku. "Jak wynika z ustaleń śledztwa, cywilni wykładowcy zorganizowali i przeprowadzili dla studentów zaliczenie śródsemestralne zajęć sportowych, czyli marszobieg w mundurze, w tym w butach wojskowych i z pięciokilogramowym oporządzeniem, na dystansie 10 kilometrów" - przypomniała prokuratura.

Jak informowaliśmy wcześniej na tvnwarszawa.pl, zajęcia rozpoczęły się o godzinie 8.30. Tamtego dnia już o poranku było upalnie. "Zaliczenie przeprowadzono w niekorzystnych warunkach atmosferycznych, przy bezwietrznej pogodzie, temperaturze otoczenia wzrastającej od 27 stopni Celsjusza oraz braku zacienienia. Warunkiem zdania było pokonanie dystansu w czasie 65 minut dla mężczyzn i 70 minut dla kobiet" - wynika z ustaleń śledztwa.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

"Umniejszali znaczenie swojego postępowania"

Prokuratura przypomina, że podczas biegu "studenci zaczęli wykazywać skrajne wyczerpanie fizyczne i symptomy udaru cieplnego, samodzielnie przerywali bieg i schodzili z trasy". "Pomimo tego oskarżeni nie przerwali zajęć, narażając studentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu" - ustalono.

"Jeden z podchorążych stracił przytomność, a pomocy udzielali mu inni studenci, którzy wezwali też karetkę pogotowia. Wykładowcy zachowywali się w tym czasie biernie, wykazując całkowity brak empatii" - podkreśliła prokuratura. Okazało się, że nieprzytomny student doznał "wysiłkowego udaru cieplnego, który doprowadził do niewydolności wielonarządowej". Stało się to - w ocenie śledczych - przyczyną śmierci młodego mężczyzny. Prokuratura przytaczała we wcześniejszych komunikatach opinię toksykologiczną, z której wynika, że w organizmie zmarłego nie ujawniono żadnych substancji mogących mieć wpływ na zgon.

Oskarżeni wykładowcy w śledztwie nie przyznali się do zarzutów i - jak podała prokuratura - "w złożonych wyjaśnieniach umniejszali znaczenie swojego postępowania".

Czytaj także: