Nie tylko w Wielkopolsce zima zaskoczyła urzędników. Także na Bemowie kosi się śnieg. Wszystko przez opóźnienia i pogodowe zawirowania.
Koszenie śniegu - zjawisko zaobserwowane niedawno przez mieszkańców Wielkopolski - to szersze zjawisko. We wtorek wystąpiło także na warszawskim Bemowie, przy ulicy Obrońców Tobruku. - "Na zewnątrz minus jeden, na chodnikach lód taki, że kroku zrobić się nie da, a służby zamiast sypania piaskiem, zabrały się za koszenie w grudniu. To chyba jakaś plaga głupoty" - napisała autorka nagrania, które dostaliśmy na Kontakt 24.
Na miejsce wybrał się reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter. - Wygląda to tak, że kilku panów kosi jedną trzecią trawy i dwie trzecie śniegu. To trawnik w pasie drogi, między jezdnią - opisał.
Bo wcześniej padało
Koszenie zlecił urząd dzielnicy Bemowo. Ale nie w grudniu - jak podała Weronika Rosińska z dzielnicowego wydziału promocji i komunikacji społecznej, umowa na utrzymanie zieleni przyulicznej wygasła z końcem listopada. - Na ostatni miesiąc realizacji umowy wykonawcy zostało zlecone dokończenie koszenia trawników oraz grabienia liści. Jednakże w listopadzie br. wykonawca zgłosił, iż ze względu na złe warunki atmosferyczne (długotrwałe opady deszczu) oraz zachorowanie kilku pracowników na COVID-19 nie zdoła wykonać w terminie zleconych prac. Dlatego też były one kontynuowane w pierwszej połowie grudnia - wyjaśniła nam urzędniczka.
Podkreśliła, że dokończenie koszenia i grabienia liści jest niezbędne do prawidłowego przeprowadzenia wiosennych prac porządkowych. - Ich niedokończenie naraziłoby urząd na poniesienie wiosną dodatkowych kosztów. Mimo że trawa była zmarznięta i pokryta szronem, ze względu na ujemne temperatury nocą, nie uniemożliwiało to wykonania zlecenia - zapewniła.
Dodała też, że prace zostały zakończone i jeszcze w tym tygodniu zostaną odebrane.
Wydaje się więc, że możemy mówić o początku nowego trendu. Kilka dni wcześniej na tvn24.pl informowaliśmy o tym, że drogowcy kosili śnieg przy drodze wojewódzkiej numer 309 w Wielkopolsce. Zauważył to Przemysław Górzny, radny z Leszna, który jechał akurat do Poznania. Przejeżdżał zaśnieżoną drogą, gdy nagle jego oczom ukazała się grupa drogowców pracująca na poboczu.
Tam też zarządca drogi przyznawał, że wykonawca miał zlecenie na koszenie trawy, które miało zakończyć się nie na początku grudnia, a ponad miesiąc wcześniej.
Źródło: Kontakt24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl