Stwórca wysłuchał mych próśb, przynajmniej tych związanych z pogodą. Rozbudował się wyż nad Europą Środkową, chmury powoli rozchodzą się, rozmywają.
Już wczoraj wieczorem nad środkową Polską rozpogadzało się, zza chmur Cumulonimbus powoli wyglądało słońce. Padał deszcz, jednocześnie oświetlany z boku promieniami słonecznymi. Blask odbijał się od rudych, mokrych drzew. Nad moją głową zawisła tęcza.
Wracając ze spaceru modliłam się o słońce, o pogodne niebo, by móc jeszcze przez kilka dni wybiegać z domu do lasu, na łąkę, do powoli zasypiającej przyrody. Niedługo listopad, przyjdzie większy chłód. Wiatr ogołoci drzewa z resztek liści, zmarznięta mysz skuli się i schowa w korzenie. W lesie nastanie cisza. Mróz, brak pożywienia zmiecie ze świata żywych istoty słabe. Trzeba będzie w tej martwej, smutnej ciszy wytrwać do wiosny.
W marcu i kwietniu przylecą moje kochane żurawie. Będą o świcie spacerować po polach, "jak te anioły", jak pięknie powiedział o nich Krystian Matysek, reżyser przyrodniczych filmów dokumentalnych, fotograf przyrody. Wiosną cała przyroda zacznie wszystko od nowa, robi tak co roku, my też możemy.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo