Burza, która nadciągnęła w piątkową noc nad kanadyjskie Calgary, przyczyniła się do śmierci jednej osoby i zmusiła strażaków do podjęcia kilkudziesięciu interwencji w ciągu niespełna dwóch godzin.
Burza przyniosła ze sobą intensywne opady deszczu i gradobicia. Woda w niektórych miejscach była tak głęboka, że zakrywała światła samochodów.
Napływająca woda dosłownie wepchnęła 60-latka pod jego samochód. Choć przechodniom i przedstawicielom służb medycznych udało się go wyciągnąć spod pojazdu, mężczyzna zmarł w szpitalu.
- Choć akcja ratunkowa nastąpiła bardzo szybko, doszło do zatrzymania akcji serca - poinformował Brian Mcasey, przedstawiciel strażaków z Calgary.
Wiele interwencji
Podczas nawałnicy miejscowi policjanci otrzymali aż 100 zgłoszeń od potrzebujących pomocy obywateli.
- Musieliśmy zamknąć część głównych ulic. Kilka domów mieszkalnych zostało zalanych. To były naprawdę intensywne dwie godziny - podsumował Mcasey.
Strażacy z Calgary aż 50 razy zostali wezwani przez ludzi uwięzionych w pojazdach. 62 razy oczekiwano ich interwencji w podtopionych domach i pięciokrotnie zgłaszano do nich pożary spowodowane wyładowaniami atmosferycznymi.
Autor: map//ŁUD / Źródło: theweathernetwork.com