W województwie wielkopolskim wiatr dawał się we znaki i w nocy, i poranku. Straż pożarna przyjmuje zgłoszenia pierwszych szkód.

Kierowcy nie będą zachwyceni. Na polskie drogi spadnie porządna porcja deszczu. Poza tym silniej powieje. Uważajcie, gdzie parkujecie.

Ten tydzień nie rozpocznie się pogodnie. Synoptycy prognozują mokry i wietrzny poniedziałek. W górach wiatr może osiągać prędkość do 100 km/h, a nad Bałtykiem - do 90 km/h. Na termometrach w najcieplejszym momencie dnia zobaczymy 11 st. C.

Pogoda w górach potrafi być kapryśna. Takiej aury w poniedziałek doświadczą narciarze w Alpach. Miejscami spadnie deszcz, ale w większości kurortów, przede wszystkim w Szwajcarii i we Francji, padać nie powinno.

Nie taką pogodę wymarzyli sobie narciarze w Polsce. W poniedziałek niebo pokryją chmury, z których miejscami popada. Uwaga - w górach może mocno wiać.

Powodzie na północy Chile zbierają śmiertelne żniwo, powodują też poważne straty. Wśród poszkodowanych jest górnik, który w swoim kraju był uosobieniem szczęścia.

Jeszcze nie tak dawno, bo kilka dni temu, na wschodzie Polski było aż 21 stopni. Takie bardzo przyjemne chwile nie prędko się powtórzą, bo przed nami mocne ochłodzenie i pogoda czasami przypominająca lekką zimę.

Nadchodzi "podwójne El Nino". Skutki tego zjawiska mogą być katastrofalne, informują naukowcy. Od powodzi po susze. Jednak tym, co okaże się najgorsze, będzie przyspieszenie globalnego ocieplenia.

Jedynie odpowiednio wytrenowane i doświadczone osoby mogą przetrwać ekstremalny wysiłek bez szkody dla zdrowia, przekonują naukowcy. To ważna informacja w czasach, kiedy coraz więcej amatorów sportu porywa się na ultramaratony i tym podobne długodystansowe wyścigi.

Villarrica jest o krok od potężnej erupcji, alarmują geolodzy. Władze Chile podtrzymują pomarańczowy alert w regionie - drugi pod względem niebezpieczeństwa.

38 minut - tyle według najnowszych wyliczeń trwałaby podróż z jednego krańca Ziemi na drugi przez sam jej środek. Wcześniej naukowcy myśleli, że czas takiej podróży byłby aż o cztery minuty dłuższy. Dlaczego? Wyjaśnienie kryje się w gęstości warstw naszej planety.

W części kraju zalegają gęste mgły. Jak informuje synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek zjawiska na ogół ograniczają widzialność do 100-900 metrów.

Burza piaskowa przetoczyła się przez zachodnią część Węgier. Pył, który unosił się w powietrzu, przyczynił się do powstania licznych utrudnień: na drogach zrobiło się niebezpiecznie, w wielu szkołach trzeba było odwołać zajęcia. Silnie wiało również w rejonie Balatonu. W rezultacie w kilku miejscach woda wystąpiła z brzegów jeziora.

Trudne warunki drogowe zapowiadają synptycy w Polsce zachodniej i centralnej. Będzie tam padał deszcz, drogi zrobią się śliskie, a widoczność będzie ograniczona.

Niedziela pogodowo będzie sprzyjać tylko mieszkańcom Polski wschodniej. W pozostałej części kraju będzie pochmurno i deszczowo. Na termometrach zobaczymy nawet 14 st. C, jednak wychodząc z domu warto założyć cieplejszy sweter - silny wiatr spotęguje odczucie chłodu.

W nocy z soboty na niedzielę przestawiliśmy zegarki. Wiosenna zmiana czasu ukradła nam jedną godzinę odpoczynku. - Gdy nagle tracimy godzinę snu, to jest to duża ingerencja w nasz zegar biologiczny - powiedziała Anna Nowak, psychiatra z Centrum Terapii DIALOG.

W sobotę wieczorem w kilkudziesięciu państwach na świecie, również w Polsce, na godzinę zgasło światło w ramach akcji WWF "Godzina dla Ziemi". W tym roku w naszym kraju wydarzenie miało wskazywać na problem zagrożonego wyginięciem bałtyckiego morświna.

W niedzielę pogoda w alpejskich kurortach nie będzie wymarzona dla narciarzy. Miejscami niebo się zachmurzy i popada. Niewykluczone jednak, że lokalnie pojawi się słońce. Na szczęście nie będzie mroźno - na ogół słupki rtęci nie spadną poniżej zera.

Niedziela nie będzie sprzyjała narciarzom w Polsce. W niektórych regionach spadnie porcja deszczu. Są też miejsca, gdzie śniegu już nie ma. Na termometrach odnotujemy nawet dwucyfrowe wartości.

W ciągu następnej doby znad Europy Zachodniej przywędruje do Polski kolejna zatoka niskiego ciśnienia wraz z układem frontów atmosferycznych.

Na Antarktydzie padł rekord temperatury. Kilka dni temu na stacji Esperanza termometry wskazały 17,5 st. C. Co prawda Światowa Organizacja Meteorologiczna jeszcze nie potwierdziła rekordu, jednak argentyńskie służby meteorologiczne (do których należy stacja pomiarowa) już informują, że tak ciepło tam jeszcze nie było.

Mroźne zimy, podobne do tych, które dotknęły w ostatnim czasie wschodnie stany USA, nie są konsekwencją zmian klimatu, donoszą naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu i Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego. Według nich globalne ocieplenie w rzeczywistości prowadzi do zmniejszenia różnorodności temperatury, a co za tym idzie - do rzadszego występowania jej ekstremalnych wartości.

Jest milutki tylko z pozoru. Tak naprawdę to wielki szkodnik, a do tego prawdziwy terminator: potrafi przetrwać mrozy, wejdzie wszędzie, i zjada wszystko, od jagód po ptasie jaja. O kim mowa? Chodzi o szopa pracza. Pojawia się w coraz to nowych miejscach w Polsce.

Nie mamy dobrych wiadomości - wiosna zrobiła w tył zwrot. Nadchodzące dni zapowiadają się zimno i mokro. Dokuczać nam będzie także silny wiatr, w porywach osiągający prędkość nawet do 80 km/h.

Dlaczego maraton ma taką a nie inną długość? Ile można wypić wina na trasie i pomimo tego (a może dzięki temu) wygrać bieg? Co wspólnego z tym dystansem miała królowa Wielkiej Brytanii? Sprawdźcie to w poniższym tekście.

Śnieżyce przetaczają się przez Norwegię od czwartku. Najgorsza sytuacja panuje w Oslo oraz w okolicach. Tam nadmiar białego puchu utrudnia komunikację. W piątek na lotnisku Gardermoen utknęło 90 tys. pasażerów.

W sobotę warunki na drogach nie będą najlepsze. Synoptycy prognozują opady deszczu dla wielu miejsc kraju.

Polska jest pod wpływem bruzdy niskiego ciśnienia i frontu atmosferycznego, zalegającego we wschodniej części kraju.

W 2015 roku już w trzeciej dekadzie stycznia odnotowaliśmy w Polsce obecność ziaren pyłku leszczyny i olszy.

Sojuz TMA-16M po sześciu godzinach lotu przycumował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przywiózł trzech nowych astronautów. Dwóch z nich w ramach eksperymentu pozostanie na ISS przez rok, a nie tak jak większość astronautów przez sześć miesięcy.