Powoli i stopniowo odbiera nam kolejne przyjemności. I nie chodzi już o latte na sojowym na mieście, a o "kolorowe wspomnienia" dzieciaków, które nie pojadą latem na obóz czy kolonie. "Ćwiczymy ducha minimalizmu. Być, a nie mieć". "Cała moja emerytura ucieka kominem". "Zęby mam w strasznym stanie".