W Bułgarii do dymisji podała się szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Stefka Stoewa.

Uczestnicy trwających od ponad 30 dni antyrządowych protestów w Bułgarii zapowiedzieli we wtorek ich radykalizację. Chodzi między innymi o blokowanie budynków państwowych, w tym ministerstw i sądów, przed którymi mają powstać kolejne miasteczka namiotowe.

Decyzję ogłoszono po posiedzeniu rady koalicji rządzącej.

Według ostatnich sondaży, ponad 60 procent Bułgarów popiera trwające tam antyrządowe protesty. To już 24. dzień odkąd strajkujący żądają między innymi dymisji premiera Bojko Borisowa.

W czwartek w centrum Sofii zablkowane zostały dwa ważne węzły komunikacyjne. W czwartek, w 22. dniu protestów antyrządowych poparcia demonstrantom udzielił prezydent Bułgarii Rumen Radew. Z kolei premier Bojko Borisow zarzucił im, że "sprzeciwiają się dywersyfikacji dostaw gazowych i uniezależnieniu od Rosji".

Uczestnicy antyrządowych protestów rozbili namioty w dwóch ważnych punktach komunikacyjnych Sofii.

Rząd uruchamia pakiet pomocowy o wartości ponad pół miliarda euro.

Nie ustają antyrządowe protesty w Sofii.

Dwie demonstracje w Sofii, stolicy Bułgarii.

Parlament bułgarski zaaprobował w piątek nowy skład rządu. Wszystko odbyło się pod nieobecność premiera Bojko Borisowa i w atmosferze konfrontacji.

Demonstrujący zapowiadają, że w poniedziałek zablokują parlament.

W dziesiątym dniu antyrządowych protestów w Bułgarii ich organizatorzy wezwali w sobotę do obywatelskiego nieposłuszeństwa i blokowania ważnych gmachów rządowych. Rozpoczynająca się w poniedziałek akcja ma przebiegać pod hasłem "W obronie demokracji".

Po kolejnym dniu protestów w Sofii i innych dużych bułgarskich miastach premier Bojko Borisow zażądał dymisji trzech ministrów.

Manifestacja przebiegała pod hasłem "Obrońmy demokrację".

Prezydent Bułgarii Rumen Radew oświadczył w sobotę, że jedynym wyjściem z napiętej sytuacji w kraju może być dymisja rządu i prokuratora naczelnego. Jednocześnie w Sofii miał miejsce kolejny antyrządowy protest.

To drugi dzień protestów po czwartkowym zatrzymaniu dwóch współpracowników prezydenta.

Dwóm bliskim współpracownikom bułgarskiego prezydenta Rumena Radewa przedstawiono zarzuty. Sekretarz do spraw bezpieczeństwa Ilia Miłuszew został oskarżony o rozgłoszenie tajemnicy państwowej, prawnik Płamen Uzunow jest podejrzewany o korupcję.

Do bułgarskiej prokuratury wpłynęły zarzuty korupcyjne wobec premiera Bojko Borisowa oraz ministra finansów i szefowej parlamentarnej komisji budżetowej. Zgłosił je uważany za najbogatszego Bułgara boss hazardowy Wasil Bożkow, który utrzymuje, że szef rządu i jeden z urzędników otrzymali od niego 60 milionów lewów. Premier zaprzecza. - Otrzymałem od niego jedynie jedno cygaro – powiedział Borisow w programie telewizyjnym "Panorama".

Rosyjski ambasador w Sofii Anatolij Makarow wyraził zaniepokojenie stanem dwustronnych stosunków z Bułgarią. Jak wskazał, los bułgarskiej nitki gazociągu Turecki Potok jest zagrożony. Jego zdaniem w tej sprawie "dzieją się rzeczy nielogiczne".