Aleksiej Nawalny jest jedną z najważniejszych postaci antykremlowskiej opozycji i orędownikiem walki z korupcją. Jest również autorem bardzo znanego bloga politycznego.
Defraudacja w drzewnym koncernie?
Rosjanin wyrósł na czołowego krytyka Władimira Putina na fali protestów po wyborach parlamentarnych w 2011 roku. Wtedy też zainteresowały się nim rosyjskie służby. W 2012 roku pojawiły się pierwsze informacje, iż jest podejrzany o zdefraudowanie 16 milionów rubli (ok. pół miliona dolarów) w państwowym kombinacie drzewnym w Kirowie.
Według Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Nawalny, będąc doradcą wywodzącego się z demokratycznej opozycji gubernatora obwodu kirowskiego Nikity Biełycha, nakłonił dyrekcję przedsiębiorstwa przemysłu drzewnego Kirowles do podpisania niekorzystnego kontraktu, czym spowodował straty materialne w tej kontrolowanej przez państwo spółce. Opozycjonista odrzucił oskarżenia i twierdząc, że chodzi o usunięcie go ze sceny politycznej. Jego zdaniem organy ścigania i wymiar sprawiedliwości wykonują zlecenie prezydenta Rosji Władimira Putina.
Prokuratorzy dla czołowego rosyjskiego opozycjonisty zażądali sześciu lat więzienia i grzywny w wysokości miliona rubli. Dla zasiadającego wraz z Nawalnym na ławie oskarżonych Piotra Oficerowa, dyrektora spółki Wiatskaja Lesnaja Kompania - pięciu lat. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy.
Proces w cieniu skandalu
Proces Nawalnego rozpoczął się 17 kwietnia 2013 roku, kilka dni po tym, jak zadeklarował publicznie, że chciałby zostać prezydentem. Już 24 kwietnia prowadzący postępowanie sędzia Siergiej Blinow odrzucił wszystkie wnioski obrony, w tym te o dodatkowy czas na zapoznanie się z aktami, zwrócenie materiałów sprawy Komitetowi Śledczemu FR i wyłączenie Blinowa z postępowania. Komitetowi Śledczemu adwokaci Nawalnego wytknęli liczne uchybienia w toku dochodzenia, a sędziemu zarzucili stronniczość.
W obronie opozycjonisty wystąpił skonfliktowany z Kremlem i odsiadujący karę 11 lat pozbawienia wolności były właściciel koncernu naftowego Jukos Michaił Chodorkowski, który na łamach dziennika "Wiedomosti" ocenił, że proces w Kirowie ma "ewidentnie polityczny podtekst".
18 lipca sąd w Kirowie wydał wyrok. Opozycjonista został uznany winnym spowodowanie strat w kontrolowanej przez państwo spółce i skazany na pięć lat kolonii karnej. Sędzia uzasadniał wyrok "powagą przestępstwa" i "zagrożeniem, jakie stwarza ono dla społeczeństwa".
Zagranica oburzona. "Proces pokazowy"
Wyrok od razu skomentowała społeczność międzynarodowa. Unia Europejska oceniła, że wyrok rodzi "poważne pytania" na temat stanu prawa w Rosji. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton w komunikacie wyraziła zaniepokojenie wyrokami wydanymi przez sąd w Kirowie wobec Nawalnego i współoskarżonego Piotra Oficerowa. "Zarzuty przeciwko nim nie zostały należycie podtrzymane w czasie procesu" - głosi oświadczenie rzecznika Ashton. Jak dodał, Catherine Ashton "ma nadzieję, że wyroki zostaną zrewidowane w czasie procedury apelacyjnej". Z oburzeniem zareagowali niemieccy politycy. "Przebieg procesu oraz wysoki wymiar kary są kolejnym dowodem na to, że rosyjski wymiar sprawiedliwości nie jest niezależny" - oświadczył pełnomocnik niemieckiego rządu ds. praw człowieka Markus Loening, dodając, że wyrok oddala Rosję o kolejny krok od demokracji i praworządności. To "kolejne uderzenie w krytyczną opozycję w Rosji" - dodał polityk liberalnej FDP. Loening wezwał rosyjskie władze do zwolnienia Nawalnego z aresztu i zapewnienie mu uczciwego procesu przed sądem wyższej instancji.
Europosłowie w obronie rosyjskiej demokracji
Także rzecznik francuskiego MSZ nie krył zaniepokojenia, zaznaczył, że nie wszystkie drogi proceduralne zostały wyczerpane i wyraził nadzieję na rewizję wyroku w apelacji.
Wielka Brytania ubolewa nad "wybiórczą sprawiedliwością" w Rosji, oskarżając ją o "niewypełnianie międzynarodowych zobowiązań z dziedziny praw człowieka" - napisał na Twitterze szef brytyjskiego MSZ William Hague.
Oświadczenie w sprawie wyroku Nawalnego wydali Krzysztof Lisek i Paweł Zalewski z Klubu PO-PSL w Parlamencie Europejskim, należących do chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej (EPL), czyli największej frakcji w PE. "Uważamy, że zarzuty wobec popularnego opozycjonisty, sfingowany proces i dzisiejszy wyrok to działania Kremla, mające na celu pozbycie się ze sceny politycznej dokumentującego korupcję w szeregach rządzącej ekipy aktywisty i eliminację groźnego kandydata w mających się niebawem odbyć wyborach na mera Moskwy" - czytamy w oświadczeniu. "Jesteśmy głęboko rozczarowani wyrokiem skazującym dla Nawalnego i najwyraźniej polityczną motywacją jego procesu" - napisał z kolei na Twitterze amerykański ambasador w Moskwie Michael McFaul.
"Nie do przyjęcia"
Wyrok skrytykował nawet były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow, który za "nie do przyjęcia" uznał wykorzystywanie wymiaru sprawiedliwości przeciwko politycznym adwersarzom.
Wyraził nadzieję, że sprawa nie jest zakończona, bo adwokaci Nawalnego zapowiedzieli apelację.
Dziesiątki zwolenników zatrzymanych
W reakcji na wyrok w Moskwie i Petersburgu doszło do masowych protestów i wieców w obronie Nawalnego. W stolicy Rosji zatrzymano co najmniej 60 osób, które przewieziono na posterunki policji. Niektórzy skandowali: "Wolność". Były napisy, głoszące, że proces i wyrok dla Nawalnego i Piotra Oficerowa to hańba Rosji.
Z kolei w Petersburgu zebrało się ok. 2000 ludzi według organizatorów protestu, a ok. 500 osób według policji. Wznoszono okrzyki: "Putin złodziej" i "Wolność". Niektórzy mieli portrety Nawalnego i plakietki z napisem "proces przeciwko Nawalnemu, to proces przeciwko mnie". - Jestem tu po to, aby zaprotestować przeciwko despotyzmowi w naszym kraju - powiedział AFP 25-letni student Anton Kryłow. - Nie będziemy przemawiać, chcemy tylko pokazać, że jest nas dużo i nie zgadzamy się z wyrokiem dla Nawalnego - powiedział jeden z organizatorów akcji w Petersburgu, na którą władze nie wydały zgody. Policja zatrzymała około 40 uczestników akcji poparcia Aleksieja Nawalnego.
Zwolniony warunkowo
Nawalny dzień po skazaniu został warunkowo zwolniony z aresztu w oczekiwaniu na apelację.
Na wolność wyszedł też domniemany współpracownik Nawalnego, Piotr Oficerow, który został skazany na cztery lata więzienia. Nawalny i Oficerow zostali objęci zakazem podróży. Według rosyjskich mediów, którzy powołują się na ekspertów, zwolnienie przez sąd w dzień po ogłoszeniu wyroku to rozwiązanie w rosyjskim prawodawstwie praktycznie niespotykane.
Walka o Moskwę
Po wyjściu Nawalny nie zamierza rezygnować z ubiegania się o fotel mera Moskwy, chociaż nie ma w nich wielkich szans. Według sondaży opozycjonista może liczyć na co najwyżej 9 proc. głosów. Popierany przez Kreml dotychczasowy mer Siergiej Sobianin na ok. 54 proc.
Przedterminowe wybory mera Moskwy odbędą się 8 września.