Urzędnicy, aby zaparkować auto przed budynkiem przy ul. Libelta w Poznaniu musieli dojechać do miejsc parkingowych przez chodnik, łamiąc tym samym przepisy. Po naszej interwencji problem omówiono na specjalnej komisji. Dzisiaj próżno szukać tam samochodów. Na parkingu powiewa taśma, blokująca wjazd pojazdom.
O sprawie pisaliśmy pod koniec maja. Urzędniczy absurd dotyczył rzędu miejsc, znajdujących się przy ścianie budynku urzędu od strony ulicy Kościuszki.
Aby zaparkować, urzędnicy musieli wjechać na chodnik, a następnie - w zależności jak daleko od wjazdu mieli swoje miejsce - przejechać nawet kilkadziesiąt metrów. To było jawne łamanie przepisów, ponieważ jak stanowi Prawo o Ruchu Drogowym, "kierującemu pojazdem zabrania się jazdy wzdłuż po chodniku (...)".
Smaczku sprawie dodawał fakt, że w pobliżu parkingu znajduje się referat straży miejskiej, która powinna dbać o przestrzeganie przepisów, a w tej sytuacji przymykała oko na urzędników. Po naszej interwencji nastąpiła zmiana.
Taśma zamiast aut
Komisja Bezpieczeństwa Ruchu, w skład której wchodzą policjanci, strażnicy miejscy i urzędnicy, po wcześniejszym sprawdzeniu miejsca, stwierdziła, że parkowanie odbywa się zgodnie z prawem, ale dojeżdżanie do miejsc parkingowych przez chodnik to już wykroczenie. Teren ogrodzono tasiemką zawiązaną na metalowych drutach, która blokuje wjazd samochodom.
W związku z tym miejskie instytucje, zobligowane zostały do zmiany organizacji ruchu w tym miejscu. Znaki i pasy na chodniku mają wydzielić przestrzeń dla pieszych, a także pas dojazdu do miejsc parkingowych. Sposób parkowania ma zostać zmieniony z prostopadłego na równoległe.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań