Sparing między poznańską i gruzińską drużyną rugby zakończył się bójką na boisku. Powodem miało być niezadowolenie ze sposobu sędziowania. Najpierw sytuacja zaogniła się między zawodnikami, potem na boisku mieli się pojawić również kibice drużyny z Gruzji.
To miał być przyjacielski sparing. W sobotę na stadionie przy ulicy Słowiańskiej w Poznaniu spotkały się dwie drużyny: Posnania Rugby Club i RC Aragvelebi z Gruzji. I to właśnie podczas tego spotkania miało dojść do bójki. O sprawie informował profil na Instagramie @poznanmoment.
- Na początku spotkania sędzia podjął decyzje, które nie sprzyjały drużynie przyjezdnej, co spowodowało, że doszło do bójki między zawodnikami. Sytuacja się uspokoiła i powróciliśmy do gry, jednak gdzieś ta boiskowa złość wśród zawodników wciąż była. Przy kolejnej sytuacji boiskowej znów doszło do bójki, do której dołączyła ławka rezerwowych. Włączyła się też część kibiców drużyny przeciwnej - powiedział tvn24.pl Piotr Waliszewski, kierownik drużyny Rugby Club.
Klub nie informował o zdarzeniu policji, jednak policjanci z własnej inicjatywy podjęli decyzję o sprawdzeniu tego incydentu. - Na miejscu przedstawiciele klubu Poznania wyraźnie podkreślali, że oczekiwali przyjazdu karetki pogotowia, a nie policji – powiedział rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak.
Poszkodowany trener
Żaden z poznańskich zawodników nie odniósł obrażeń w bójce. Zdecydowano się jednak wezwać karetkę pogotowia do trenera, który dostał cios w łuk brwiowy. - Nie chciał poddawać się żadnemu badaniu medycznemu. Ostatecznie na piśmie złożył oświadczenie, że nie będzie składał żadnego zawiadomienia – przekazał rzecznik policji.
Te informacje potwierdził również sam poszkodowany. Dominiki Machlik w rozmowie z tvn24.pl, powiedział, że do bójki doszło podczas meczu, ale nie pamięta okoliczności, bo na chwilę stracił przytomność.
- Nie chciałem trafić do szpitala. Mam uraz oka i tyle - przyznał. Zapytany o to, czy zamierza złożyć zawiadomienie na policji, przekazał, że podtrzymuje swoją wcześniejszą decyzję. – Nie będę zajmował się zawiadomieniami – dodał. Podobna jest decyzja klubu.
Wiadomo, że dotychczas żadne inne osoby, które przebywały w chwili zdarzenia na stadionie, nie złożyły zawiadomienia. – Niezależnie od tego będziemy jeszcze wyjaśniać tę sprawę – dodał Borowiak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: IG/poznanmoment