Kilkadziesiąt piskląt czapli siwej nie przeżyło wycinki drzew. Spłoszone rykiem pił ptaki uciekły, pozostawiając jaja i maluchy. - Ci, którym oddano pod ochronę to miejsce, przyczynili się bezpośrednio do jego zniszczenia – komentuje prof. Tadeusz Mizera, ornitolog. Leśnicy przyznają, że popełnili błąd.