Konsekwencje po kontrowersyjnym zatrzymaniu wiceprezesa ZUS Marcina Wojewódki. Wobec nadzorującego operację naczelnika i czterech innych funkcjonariuszy wszczęto postępowania dyscyplinarne - dowiedzieli się dziennikarze tvn24.pl.
Miało to mieć związek z rzekomym złożeniem propozycji korupcyjnej. Po kilku godzinach wiceprezes został jednak zwolniony, bez postawienia jakichkolwiek zarzutów.
Jak wówczas informowaliśmy, Krzysztof Bułkowski - dyrektor regionalny ZUS w Bydgoszczy - nagrał rozmowę z Wojewódką. Miał usłyszeć od niego propozycję, według której miał pozostać pracownikiem ZUS, z wyższą pensją i nawet bez konieczności chodzenia do pracy. Ale warunek był jeden: Bułkowski sam musi zrezygnować ze stanowiska kierowniczego. Dyrektor miał odmówić i zgłosić sprawę na policję.
Sprawa trafiła do wydziału przestępczości gospodarczej bydgoskiej komendy, którego naczelnik podjął decyzję o natychmiastowym zatrzymaniu wiceprezesa Wojewódki.
- W protokole zatrzymania pojawił się artykuł 229 kodeksu karnego, który przewiduje karę do 8 lat więzienia za próbę przekupstwa urzędnika - mówi nam znająca sprawę osoba.
Zatrzymany, zwolniony
W policji i w prokuraturze urzędnicy na wyższych szczeblach mieli nie wiedzieć o zatrzymaniu wiceprezesa. Wiedza zatrzymała się na poziomie komendy miejskiej i prokuratury rejonowej. Po kilku godzinach analiz prokuratorzy zdecydowali, że nie ma dowodów, które świadczyłyby o składaniu korupcyjnych propozycji.
Jeszcze w czwartek wiceprezes Wojewódka został zwolniony, nie postawiono mu żadnych zarzutów. Dzień później tłumaczył, że nikomu nie składał żadnych propozycji przyjęcia korzyści osobistych. Stwierdził też, że nie wszystkie działania podejmowane przez bydgoską policję były "zasadne" i zapowiedział "czynności prawne w związku z działaniami funkcjonariuszy komendy miejskiej policji w Bydgoszczy".
Policja tłumaczyła, że "funkcjonariusze wykonywali czynności w związku ze złożonym zawiadomieniem o przestępstwie, a nie z własnej inicjatywy". "Doprowadzenie do jednostki policji osoby wskazanej w zawiadomieniu o przestępstwie poprzedzone było konsultacjami z kierownictwem Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz Południe i nie wiązało się z osadzeniem w tzw. policyjnym areszcie" - wyjaśniała w oświadczeniu rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy podinsp. Monika Chlebicz.
Są konsekwencje
Tymczasem pierwsze konsekwencje dla policjantów już są. Wobec pięciu policjantów wszczęto postępowania dyscyplinarne.
Rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji podinsp. Monika Chlebicz wyjaśniała we wtorek po południu, że zostały one wszczęte po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego, a dotyczą głównie niewłaściwego nadzoru nad czynnościami wykonywanymi przez podległych policjantów. Są to postępowania wszczęte wobec: p.o. komendanta miejskiej policji w Bydgoszczy, zastępcy komendanta miejskiego policji, naczelnika Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji i naczelnika Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji. Jedno z postępowań dotyczy szeregowego funkcjonariusza Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą KMP w związku z "nieuprawnionym posłużeniem się elementem umundurowania". Z nieoficjalnych informacji wynika, że ten policjant jako jedyny z biorących udział zatrzymaniu miał na głowie kominiarkę. Podjęte zostały też decyzje personalne. P.o. komendant miejski odsunął od obowiązków swego zastępcę i złożył wniosek do komendanta wojewódzkiego o jego odwołanie, a naczelnikowi Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą powierzył obowiązki w komisariacie, ale nie odwołał go z dotychczasowego stanowiska. Z kolei komendant wojewódzki na miejsce przebywającego na zwolnieniu naczelnika Wydziału do Walki z Korupcją powołał dotychczasowego naczelnika Wydziału do Walki z Cyberprzestępczością.
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/zus