"Wszyscy są równi wobec prawa. Nawet Macierewicz" - napisał na portalu X Tomasz Siemoniak, szef MSWiA. W ten sposób skomentował "rajd" byłego ministra po Warszawie, który po doniesieniach dziennikarzy bada stołeczna policja. Macierewicz miał złamać szereg przepisów drogowych, może stracić prawo jazdy.
W sobotę rano do sprawy na portalu X odniósł się Tomasz Siemoniak, szef MSWiA.
"Policja podjęła czynności w sprawie tego "rajdu", bo wszyscy są równi wobec prawa. Nawet Macierewicz, o czym zacznie się w końcu przekonywać. To osobnik nie tylko groźny dla bezpieczeństwa narodowego, ale i jak wskazują media dla bezpieczeństwa ludzi na drodze. Dość tych szaleństw!" - skomentował sprawę.
"Niebezpieczna jazda" byłego ministra w centrum Warszawy
Funkcjonariusze komendy stołecznej "wszczęli czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie" byłego ministra - przekazała w piątek wieczorem policja, dodając, że informacje o "niebezpiecznej jeździe" polityka w centrum Warszawy pojawiły się w mediach.
"W przestrzeni medialnej pojawiły się informacje dotyczące szeregu wykroczeń popełnionych przez jednego z byłych ministrów. Do niebezpiecznej jazdy miało dojść wczoraj rano w centrum Warszawy. W związku z powyższym funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji wszczęli już czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie" - poinformowała w piątek wieczorem stołeczna policja.
Policja nie przekazała, o jakiego polityka chodzi.
W czwartek rano dziennikarze "Faktu" udokumentowali i opisali jazdę Antoniego Macierewicza. Ocenili, że "powinna się zakończyć utratą prawa jazdy". Dziennikarze jechali za nim tego poranka spod siedziby Radia Wnet na Starym Mieście. Jak napisali - pierwszy z przepisów ruchu drogowego polityk miał złamać już "podczas opuszczania miejsca postojowego". Samochód był w ruchu, a on "przy uchu trzymał telefon". Za taką rozmowę w trakcie jazdy grozi 500 zł mandatu i 12 punktów karnych - czytamy.
Później Macierewicz - co "Fakt" pokazał na zdjęciu - wyprzedzał inny samochód na przejściu dla pieszych (1500 zł mandatu i 15 punktów karnych). Na koniec zaś - nieco później - miał przeciąć podwójną ciągłą linię i wjechać na buspas za co mógłby według dziennika dostać 200 zł mandatu i 5 punktów karnych.
Prawo jazdy policja może odbierać po przekroczeniu 24 punktów karnych, a Macierewicz uzbierał ich według ustaleń "Faktu" nawet 32.
Źródło: tvn24.pl, "Fakt"
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Nowak/PAP