W raporcie sporządzonym przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w sprawie moich oświadczeń majątkowych nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. To potwierdza, że prowadzone wobec mnie działania mają charakter polityczny - powiedział w poniedziałek poseł Platformy Obywatelskiej Stanisław Gawłowski.
Podczas konferencji prasowej w Koszalinie Stanisław Gawłowski powiedział, że 18 grudnia ubiegłego roku otrzymał raport CBA dotyczący kontroli jego oświadczeń majątkowych, począwszy od 2013 roku. Poseł PO zaznaczył, że wpisywał w nie dochody ze wszystkich źródeł i niczego nie pomijał, jeśli chodzi o przedmioty wartości powyżej 10 tysięcy złotych. To - jak zaznaczył - zostało potwierdzone w trakcie dokonanej przez służby rewizji. Gawłowski powiedział, że nie może przekazać całości raportu mediom, bo zawiera on między innymi dane adresowe i bankowe.
Gawłowski: raport CBA to tak naprawdę laurka
Poseł poinformował, że w raporcie wskazano, iż nie stwierdzono nieprawidłowości w zakresie złożonych przez niego oświadczeń majątkowych, w tym stanowiących o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa. - Mimo wielu miesięcy prac CBA i poszukiwania wszędzie, gdzie można, jakiegokolwiek naruszania z mojej strony, nie stwierdzono żadnego ukrywania przeze mnie pieniędzy, żadnych nieruchomości, które nie zostały ujęte w oświadczeniu (majątkowym). Tak naprawdę to jest laurka, agenci CBA byli zdziwieni (...), że nie ma do czego się przyczepić - mówił Gawłowski. Przekonywał, że stanowi to potwierdzenie, iż dotychczasowe działania prokuratury miały "tylko i wyłącznie zabarwienie polityczne".
"Standardowa kontrola prawdziwości oświadczeń"
W grudniu ubiegłego roku Temistokles Brodowski z wydziału komunikacji społecznej CBA mówił Polskiej Agencji Prasowej, że Biuro badało oświadczenia majątkowe Gawłowskiego z lat 2014-18, "ale do postępowania kontrolnego nie zostały włączone, ani nie podlegały ocenie jakiekolwiek materiały ze śledztwa w jego sprawie, ponieważ są one oceniane przez prokuraturę".
- Nasze postępowanie było standardową kontrolą prawdziwości oświadczeń majątkowych. Śledztwo w tej sprawie, dokumenty w nim zebrane i ustalenia z tego śledztwa nie były brane pod uwagę w trakcie kontroli - wyjaśnił. Jak dodał, zostało to zaznaczone w protokole, który otrzymał poseł.
Pięć zarzutów wobec Gawłowskiego
W kwietniu ubiegłego roku zachodniopomorska delegatura Prokuratury Krajowej w Szczecinie postawiła posłowi Gawłowskiemu pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Dotyczą one okresu, kiedy Gawłowski był wiceministrem środowiska. Gawłowski przebywał trzy miesiące w areszcie. Opuścił go w lipcu zeszłego roku po tym, jak wpłacił pół miliona złotych kaucji. Zarzuty dotyczą okresu, gdy był wiceministrem środowiska w rządzie PO-PSL. Według prokuratury miał przyjąć wtedy co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Zarzuty wiążą się ze śledztwem prowadzonym od 2013 roku w sprawie tzw. afery melioracyjnej, dotyczącej nieprawidłowości przy inwestycjach w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Gawłowski miał też nakłaniać do przyjęcia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, ujawnić informacje niejawne i popełnić plagiat pracy doktorskiej.
Zgoda na areszt i uzupełnione zarzuty
W czerwcu prokuratura w Szczecinie skierowała do Sejmu kolejny wniosek o uchylenie posłowi PO immunitetu oraz wyrażenie przez Sejm zgody na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu. Sejm 6 grudnia wyraził zgodę na tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego. Wcześniej poseł zrzekł się immunitetu. 20 grudnia ub.r. prokurator Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej uzupełnił zarzuty wobec posła PO o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie co najmniej 300 tysięcy złotych. Według prokuratury poseł miał wykorzystywać pozycję wiceministra, oferując przedsiębiorcy przychylność, poparcie i pomoc w zakresie przetargów organizowanych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Kolejny postawiony wówczas zarzut dotyczy prania brudnych pieniędzy w łącznej wysokości ponad 200 tysięcy złotych. Według ustaleń prokuratury poseł miał podjąć czynności mające na celu udaremnienie lub znaczne utrudnienie stwierdzenia pochodzenia przyjętej uprzednio w formie łapówki nieruchomości w Chorwacji. Formalnie właścicielami nieruchomości są teściowie pasierba Gawłowskiego. Gawłowski wielokrotnie powtarzał, że jest niewinny, a śledztwo prokuratury określał jako motywowane politycznie. Wskazywał też, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie "pomówień" ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością.
Autor: js//rzw//kwoj / Źródło: PAP