Lech Wałęsa przestrzegał we "Wstajesz i wiesz" przed angażowaniem się "Solidarności" w kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego. Były prezydent przyznał jednak, że sam nie jest zadowolony z niektórych kandydatur. Wśród tych, których nie pochwala, znalazła się Henryka Krzywonos.
Szefowie "Solidarności" podjęli decyzję o włączeniu się Związku w kampanię przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. "S" będzie piętnować tych kandydatów, którzy w jego opinii przyczynili się do pogorszenia sytuacji polskich pracowników. Jak podała "Rzeczpospolita", związek zamierza wydać na kampanię maksimum 3 mln zł ze składek członkowskich.
Lech Wałęsa, pytany we "Wstajesz i wiesz" w TVN24, czy Piotr Duda, szef Solidarności słusznie angażuje się w kampanię, odpowiedział: - Nie powinien na to wchodzić. Ale chciałbym mieć poprawniejsze stosunki ze związkiem, dlatego na razie nie będę się wypowiadał, ale uważam to za błąd.
Wałęsa: wychowałem Krzywonos na swojej piersi
Wałęsa przyznał jednak, że paru kandydatów startujących w eurowyborach mu się "nie podoba". Pytany o kandydaturę Henryki Krzywonos - byłej działaczki Solidarności, sygnatariuszki Porozumień Sierpniowych, która jest "dwójką" pomorskiej listy PO -odpowiedział: - Nie wypada mi odpowiedzieć, więc nie było tego pytania.
Następnie przyznał, że jej kandydatura także mu "nie pasuje". - To jest dziewczyna, którą przyjąłem, do prezydium w czasie strajków, więc wychowałem ją na swojej piersi. Trudno teraz mieć inne zdanie.
Dwie twarze Putina
Wałęsa pytany był także o rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. - Od zawsze mówiłem, że widzę dwóch Putinów: jeden - reformator, który ma jeszcze 60 narodów w Rosji, musi to jakoś utrzymać i idzie w kierunku reform. Drugi - KGB-owiec, mówiący: "ja się jeszcze z wami policzę, ja jeszcze odbuduję potencjał".
Zdaniem Wałęsy, Zachód musi uważać na Putina. - Pierwszemu musimy pomagać, a drugiemu przeszkadzać - mówił.
Były prezydent odniósł się także do tegorocznej 25 rocznicy wyborów 4 czerwca. Jego zdaniem nie ma potrzeby, by obchodzić ją z pompą. Jak mówił, ówczesne wybory nie były w pełni demokratyczne. - Przypominam, że demokracja jest, albo jej nie ma. Nie ma ograniczonej demokracji - 35 procent - uważa Wałęsa.
- Gdybyśmy byli zachowawczy i utrzymali to, co osiągnęliśmy 4 czerwca, to byśmy przegrali i to z kretesem - dodał. Jego zdaniem wybory kontraktowe nie były zwycięstwem, a zgodą na "kaleką demokrację."
Liczą na procesy i nagłośnienie akcji
O tym, że "Solidarność" zamierza uderzyć m.in. w kandydaturę Julii Pitery, Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, Barbary Kudryckiej, Michała Boniego, Adama Szejnfelda, Jacka Rostowskiego, Władysława Kosiniaka-Kamysza, poinformowała "Rzeczpospolita". Rzecznik "S" Marek Lewandowski zapowiedział, że będzie to bardzo bolesna dla polityków kampania. Związkowcy liczą na to, że brutalnie zaatakowani kandydaci będą wytaczać im procesy, co dodatkowo nagłośni akcję.
Autor: db/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24