Szef MSZ Radosław Sikorski poleci do USA rozmawiać o współpracy wojskowej - poinformowało MSZ. Do podróży, według nieoficjalnych informacji, dojdzie w listopadzie. Wcześniej w piątek Sikorski podkreślił, że rezygnacja z rozmieszenia rosyjskich rakiet Iskander przy granicy w Polską jest dla nas korzystna.
W nowej, wprowadzanej etapami, dostosowanej do istniejących potrzeb koncepcji Polska odgrywa kluczową rolę. komunikat ambasady amerykańskiej w Warszawie
Stany Zjednoczone mają pewne zobowiązania wobec nas, zobowiązania, o których realizację będziemy zabiegać. Trzymamy za słowo USA, że do tego stacjonowania rakiet Patriot w Polsce dojdzie i to w najbliższych miesiącach. Radosław Sikorski
Współpraca ta, po rezygnacji w czwartek z planów budowania w Polsce i Czechach tarczy antyrakietowej, wcale się bowiem nie skończy. "W nowej, wprowadzanej etapami, dostosowanej do istniejących potrzeb koncepcji Polska odgrywa kluczową rolę" - zaznaczyła w komunikacie ambasada USA w Warszawie.
Jaka to dokładnie rola? - jeszcze nie wiadomo. Jak informuje MSZ, planowana wkrótce wizyta Sikorskiego w Waszyngtonie będzie dobrą okazją do zainicjowania w nowej formule tzw. dialogu strategicznego, zgodnie z zapisami Deklaracji z sierpnia 2008. Podpisano ją razem z porozumieniem o tarczy, a zawierała ona m.in. gwarancje dotyczące wzmocnienia polskiej obrony powietrznej.
Brak Iskanderów, to korzyść
Na piątkowej konferencji prasowej Sikorski odniósł się do doniesień z Rosji, że w obliczu rezygnacji USA z budowy tarczy antyrakietowej Moskwa zrezygnuje z umieszczenia Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim.
- Jeżeli Rosja odstąpi od gróźb umieszczenia pod naszą granicą rakiet, to będzie to nie ze szkodą dla Polski, tylko z korzyścią - powiedział w piątek Sikorski zapytany, czy ewentualne zacieśnienie stosunków USA-Rosja nie dzieje się kosztem Polski.
Minister spraw zagranicznych mówił też o obecności w Polsce amerykańskich rakiet Patriot. Poinformował, że zgodnie z polityczną deklaracją o współpracy między Polską a USA ma to być w pierwszej fazie obecność rotacyjna, a od 2012 roku - już stale uzbrojony garnizon.
- Stany Zjednoczone mają pewne zobowiązania wobec nas, zobowiązania, o których realizację będziemy zabiegać. Trzymamy za słowo USA, że do tego stacjonowania rakiet Patriot w Polsce dojdzie i to w najbliższych miesiącach - zaznaczył Sikorski.
- Nowym elementem jest to, że strona amerykańska zapewniła nas, że rakiety Patriot będą uzbrojone i będą posiadały elementy systemów łączności i dowodzenia, które umożliwią wpięcie tego systemu do polskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, czyli coś na czym nam od dawna zależało - zaznaczył Sikorski. - Polska będzie w namacalny sposób wojskowo wzmocniona - dodał.
Właściwa sekwencja
Minister odniósł się też do rozmowy premiera Donalda Tuska z prezydentem USA Barackiem Obamą. Politycy rozmawiali już po tym, gdy amerykańska delegacja przyleciała do Polski, by powiedzieć o rezygnacji z tarczy.
Według Sikorskiego rozmowy nastąpiły we właściwej sekwencji - najpierw urzędnicze, potem na szczeblu ministerialnym i w końcu na najwyższym. Przyznał, iż taką sekwencję rozmów uzgodnił z premierem i że okazała się ona słuszna.
Wcześniej o tym, że to przemyślana decyzja i celowa taktyka mówił rzecznik rządu Paweł Graś.
Francja się cieszy
Uczestniczący w konferencji prasowej z Sikorskim sekretarz stanu ds. europejskich francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Pierre Lellouche także był pytany o sprawę tarczy.
- Niewątpliwe ta sprawa (tarczy - red.) była pewną przeszkodą w redukcji broni ofensywnej między USA a Rosją - ocenił. - Cieszymy się z takiej decyzji we Francji, bo uważamy, że poziom uzbrojenia ofensywnego z obu stron jest stanowczo zbyt wysoki, jest to wciąż dziedzictwo po zimnej wojnie - dodał.
Koniec tarczy
W czwartek Amerykanie poinformowali, że rezygnują z planów budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Zdaniem wielu komentatorów było to ugięcie się wobec sprzeciwu Rosji i znak, że partnerzy z Europy Środkowej liczą się mniej niż dobre stosunki z Moskwą.
Rosyjskie Iskandery to pociski balistyczne krótkiego zasięgu, instalowane na mobilnych wyrzutniach. Mają zasięg do 500 km. Mogą przenosić głowice konwencjonalne, ale też, najprawdopodobniej, głowice jądrowe.
Źródło: PAP